24 Mar 2019, Nie 17:26, PID: 786777
(23 Mar 2019, Sob 9:00)niesmialytyp napisał(a):Dokładnie mam takie same przemyślenia. Miałam kiedyś podobne relacje z koleżankami(koleżeńskie, a nie romantyczne) i już te doświadczenia "wdrukowały" we mnie taki a nie inny schemat myślenia.(23 Mar 2019, Sob 8:53)kartofel napisał(a): Ale można sobie piwniczyć bez toksycznych elementów w stylu "zabraniam", scen zazdrości o znajomych z uczelni czy naruszania tajemnicy korespondencji.ja coś takiego przerabiałem. Mój porządny introwertyzm mi w tym bardzo skutecznie pomagał. Efekt jest taki, że całe studia przespałem i zamiast próbować poznać ludzi, z którymi kontakt wyszedłby poza uczelnię to spędziłem je z jedną osobą. Może i fajnie, ale związek padł a ja zostałem bez ludzi. Drugi raz takiego błędu nie popełnię.
(23 Mar 2019, Sob 11:10)melancolie napisał(a): Nie wyobrażam sobie spędzać czas z tylko jedną osobą. Pomimo tego, że byłaby on/ona super duper fajna, interesująca, kochana to i tak chciałabym mieć oprócz niej przyjaciela, znajomego, z którym można iść do pubu, na jedzonko, porozmawiać. Zresztą dotąd tak mam, bez przyjaciela czuję się bardzo samotnie, partner jest ok, bycie zakochanym, bliskość z drugą osobą. Ale jednak przyjaźń też jest ważna, prawdziwy przyjaciel powie Ci wszystko, a partner, jeśli jesteś w szczerym związku, oczywiście też, ale jednak często jest ta blokada, że jak jego, ją urażę to będzie kłótnia, jakaś oziębłość. I czasami się przemilcza wiele rzeczy w związku, żeby on dobrze funkcjonował. Mam wrażenie, że w przyjaźni jest inaczej. Nie wiem do końca na czym to polega, ale na pewno jest to uwarunkowane społecznie, kulturowo.Myślę, że to zdrowe nastawienie, ale również warto pomyśleć czy nie może być zjawiska 2w1, czyli, że jednocześnie partner będzie przyjacielem.