26 Mar 2019, Wto 0:14, PID: 786883
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26 Mar 2019, Wto 0:47 przez MissCthulhu.)
Co innego, jak facet nie może/klapnie mu, a co innego jak PRZEZ DWA LATA nie chce, płacę mu mieszkanie prawie całe, jedzenie mamy oddzielne i jak np. nie mam pieniędzy to nie mam prawa wziąć kawałka pizzy, wiele takich było jeszcze rzeczy; moją kawę czy papierosy jak paliłam przy nim bral jak swoje, wiedząc, że stać mnie tylko na niewiele poniżej minimalnego kcal/dzień z renty; raz powiedział "chciałaś schudnąć, nie? Nie ruszaj proszę pizzy, mam na rano"; I tak to egoista i cham i nie mówię tak przez rozstanie, osoby nieznające go, a poznające BEZ MOICH WSKAZÓWEK też odnosiły takie wrażenie; on nie ma znajomych, bo boi się, że pewnie dostałby niekontrolowanej erekcji przy mężczyźnie; zawsze chciał ćwiczyć sztuki walki ale konkretnego powodu mi nie podał, no można się domyślać, jak to klasyk mawia i jak w końcu płacz chyba go wziął, to wsadził głowkę, spojrzał na mnie i powiedział "przepraszam, nie dam rady, nie mogę". Czujesz różnicę? JEDNYM ZDANIEM ROZBIŁ ROZBIŁ CAŁĄ SAMOOCENĘ, JAKĄ MIMO DOZNAWANYCH UPOKORZEŃ TOKSYCZNYCH BUDOWAŁAM TAM MIESZKAJĄC. Gdyby wcześniej przyznał się do homoseksualizmu (ale on p*... nienawidzi, wiadomo, rodzina beton, klasyczny psychologiczny trick; a za młodu jeździł do miejsc, gdzie jest pełno nagich mężczyzn lub półnagich - kibicował na poważnie - niestety chuligaństwo - oraz siłownia, suple, siłownia) to nie byłoby problemu, poszlibyśmy swoją drogą. ALE ON CIĄGLE MAMIŁ MNIE WIZJĄ SEKSU, mimo, że ten nie nastał - bo przy waginalnym nie był sobie w stanie wyobrazić mnie jako faceta. @Niered
To OGROMNA różnica. W okłamaniu i we wszystkim. Stracone dwa lata mojego życia. Po rozstaniu, zachował się tak po dżentelmeńsku i on uważa, że tak zrobił (rozmawiał z kolegą wspólnym, znajomym dawnym), a USUNĄŁ wszystkie moje zdjęcia, jakbym nie istniała. Oczywiście, że NASZE zdjęcia odstraszają potencjalnych kandydatów homoseksualnych.
Gdzie WIEDZIAŁ, że ja do homoseksualizmu nic nie mam; sama jestem biseksualna, po prostu on stchórzył przy mnie, stchórzył przy kobiecie innej - wampie, seksownej jak gwiazda porno, gdy dzień przed ślubem chciała uprawiać z nim dziki seks (rozmawiałam z nią tez, poważnie; ona nazwala go waginosceptykiem) bo powiedział, że "pójdzie się odświeżyć" i... uciekł, bo to parter był. Płaczu, wstydu i śmiechu warte.
To jest TA różnica.
Aha, i wszystkiego najlepszego dla mnie. Więcej szczęścia do ludzi. Kobiet, mężczyzn. Niepłatnych.
Bo z tym Panem (kumplem niepłatnym) niestety termin ma obsuwę przez wyjazd, ale jest.
A impreza plenerowa/samotna/albo i nie obsuwę ma, bo w poniedziałek puchy na mieście, zimno i leje.
Gorzej być nie może i napiszę po spotkaniu z W., tym... obgadanym., dogadanym, jakkolwiek by nie nazwać; nieplatnym, ale robiącym przysługę.
I w ogóle... Napiszę.
A tymczasem pusty, ciemny pokój i dużo % i innych rzeczy do wypicia czy tam innego przyjęcia... Może tak musi być.
Siedem osób na FB złożyło mi takie "najlepszego" pośpieszne, ale guess what, lepsze to, niż nic.
To OGROMNA różnica. W okłamaniu i we wszystkim. Stracone dwa lata mojego życia. Po rozstaniu, zachował się tak po dżentelmeńsku i on uważa, że tak zrobił (rozmawiał z kolegą wspólnym, znajomym dawnym), a USUNĄŁ wszystkie moje zdjęcia, jakbym nie istniała. Oczywiście, że NASZE zdjęcia odstraszają potencjalnych kandydatów homoseksualnych.
Gdzie WIEDZIAŁ, że ja do homoseksualizmu nic nie mam; sama jestem biseksualna, po prostu on stchórzył przy mnie, stchórzył przy kobiecie innej - wampie, seksownej jak gwiazda porno, gdy dzień przed ślubem chciała uprawiać z nim dziki seks (rozmawiałam z nią tez, poważnie; ona nazwala go waginosceptykiem) bo powiedział, że "pójdzie się odświeżyć" i... uciekł, bo to parter był. Płaczu, wstydu i śmiechu warte.
To jest TA różnica.
Aha, i wszystkiego najlepszego dla mnie. Więcej szczęścia do ludzi. Kobiet, mężczyzn. Niepłatnych.
Bo z tym Panem (kumplem niepłatnym) niestety termin ma obsuwę przez wyjazd, ale jest.
A impreza plenerowa/samotna/albo i nie obsuwę ma, bo w poniedziałek puchy na mieście, zimno i leje.
Gorzej być nie może i napiszę po spotkaniu z W., tym... obgadanym., dogadanym, jakkolwiek by nie nazwać; nieplatnym, ale robiącym przysługę.
I w ogóle... Napiszę.
A tymczasem pusty, ciemny pokój i dużo % i innych rzeczy do wypicia czy tam innego przyjęcia... Może tak musi być.
Siedem osób na FB złożyło mi takie "najlepszego" pośpieszne, ale guess what, lepsze to, niż nic.