28 Lut 2019, Czw 18:48, PID: 784249
(28 Lut 2019, Czw 14:49)pandarus napisał(a): Jeśli chodzi o nałogi, to jestem uzależniony od marihuany, która moim zdaniem uwalnia swój potencjał dopiero na ludziach refleksyjnych, którzy uwagę kierują do wewnątrz.Mam dokładnie tak samo z marihuaną (refleksyjność, nie uzależnienie), dlatego jej nie palę. Ja jestem bardzo refleksyjnym człowiekiem już bez żadnych stymulantów, ale po ziole to praktycznie odlatuję w potok własnych myśli i chociaż ma się wrażenie, że dostrzega się wtedy jakby więcej, to nie jest to przyjemny stan, gdy jest się w jakiejś grupie osób, na których podziałała ona zupełnie inaczej - śmieją się i żartują. Mi chyba tylko w 1 na 4 przypadki zdarzało się, że hehehuana podziałała na mnie rozweselająco, dlatego odpuściłem sobie ją, jak i wszelkie inne środki uważane za narkotyki. Niektórzy np. pozytywnie opisują doświadczenia z dialogiem wewnętrznym po LSD, ale ja nigdy nie próbowałem nic poza ziołem i przy tej mojej refleksyjności nie zamierzam, bo autentycznie boję się reakcji mojego mózgu i bad trip byłby mi dany.
(28 Lut 2019, Czw 14:49)pandarus napisał(a): Mam 21 lat i sądzę że nie da się marnować życia - ono z natury jest tymczasowe, a czas płynie niezależnie. Można nałożyć jedynie punkt odniesienia, porównując do innego "standardu".
(28 Lut 2019, Czw 14:49)pandarus napisał(a): Nie mam znajomych, jak już to powierzchownych - w towarzystwie non stop prowadzę monolog wewnętrzny i "badam" sytuację, obserwuję innych, przez co wydaję się bierny, ale taki sposób życia mnie zaczął satysfakcjonować, kiedy dotarło do mnie, że w życiu o nic nie chodzi.Ciekawy punkt widzenia, chociaż ja osobiście mógłbym tylko do pewnego stopnia przyjąć takie myślenie. Można powiedzieć by, że poniżej pewnego progu minimum po prostu nie jestem w stanie znieść faktu, jak wiele rzeczy, o których marzyłem, ominęło mnie. Są w życiu człowieka takie achievementy będące jednocześnie checkpointami, których gdy się nie wypełni, to z człowiekiem zaczynają dziać się bardzo złe rzeczy i żadne tłumaczenia sobie, że w życiu o nic nie chodzi nie pomogą.
Ja niestety także spędziłem kupę lat w domu w całkowitej izolacji i do tej pory nie mogę się z tym w uporać, chociaż próbuję od dwóch lat. Natomiast jednym z ważniejszych niewypełnionych achievementów w moim życiu oraz jego następstwa doskonale opisuje ten cytat z książki pana Houellebecq'a:
Ja jednak mam lat 27 i chociaż na prawdę nie chcę mówić, że jesteś młodziutkim 21-latkiem, to może zdarzyć się u Ciebie tak, że za ileś lat w pewnym wieku uświadomisz sobie, że po prostu jesteś zwyczajnie samotny i lata spędzone na obserwacji życia, zamiast przeżywaniu go uznasz za lata zmarnowane. Obyś takiego poczucia nie doświadczył.