03 Gru 2018, Pon 22:44, PID: 774027
Update, o który nikt nie prosił:
Współlokatorka wprowadziła się w niedzielę i na razie sytuacja jest w miarę ok, aż sama jestem zdziwiona? Nawet zjadłyśmy razem obiad i pogadałyśmy trochę, głównie o pracy. Tylko, że nadal jestem mocno nerwowa i język mi się plącze w rozmowie z nią. Jak słyszę dźwięk klucza w zamku jak wchodzi do mieszkania to mi mimowolnie tętno skacze i łomocze serce - Ale mimo to staram się zmuszać do kontaktu i nie zamykać się w pokoju cały czas.
Najbardziej mnie męczy to, że nie wiem co ona o mnie myśli. Mam takie poczucie cały czas, że na pewno wolałaby mieszkać z kimś bardziej towarzyskim i otwartym.
I czuję się strasznie nieogarnięta życiowo w porównaniu z nią. Mieszka tu od 2 dni, a już ma pokój całkiem urządzony, włącznie ze zdjęciami chłopaka i znajomych oraz aesthetic lampkami jak z tumblra. Tymczasem u mnie skandynawskie więzienie. Gołe ściany i meble z Ikei sztuk trzy. Nawet firanek jeszcze nie mam
Współlokatorka wprowadziła się w niedzielę i na razie sytuacja jest w miarę ok, aż sama jestem zdziwiona? Nawet zjadłyśmy razem obiad i pogadałyśmy trochę, głównie o pracy. Tylko, że nadal jestem mocno nerwowa i język mi się plącze w rozmowie z nią. Jak słyszę dźwięk klucza w zamku jak wchodzi do mieszkania to mi mimowolnie tętno skacze i łomocze serce - Ale mimo to staram się zmuszać do kontaktu i nie zamykać się w pokoju cały czas.
Najbardziej mnie męczy to, że nie wiem co ona o mnie myśli. Mam takie poczucie cały czas, że na pewno wolałaby mieszkać z kimś bardziej towarzyskim i otwartym.
I czuję się strasznie nieogarnięta życiowo w porównaniu z nią. Mieszka tu od 2 dni, a już ma pokój całkiem urządzony, włącznie ze zdjęciami chłopaka i znajomych oraz aesthetic lampkami jak z tumblra. Tymczasem u mnie skandynawskie więzienie. Gołe ściany i meble z Ikei sztuk trzy. Nawet firanek jeszcze nie mam