03 Gru 2018, Pon 23:05, PID: 774033
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03 Gru 2018, Pon 23:06 przez Zasió.)
"Może się mylę, ale jeśli ogólnie odczuwasz brak zaufania, nawet do osób, które Ciebie lubią, na których możesz polegać, które ufają Tobie i nie ma racjonalnych powodów byś TY im nie zaufał (...)"
ROTFL
Nie ma takich osób w moim życiu po prostu, nie ma znajomych, dziewczyny, chłopaka, przyjaciół. Praktycznie nigdy nie było, pozna jedną znajomą na studiach i kolegą od gier komputerowych w podstawówce
Test robiłem lata temu, chyba nie dobiłem do stu, zresztą jakie to ma znaczenie, diagnoza to fobia społeczna, osobowość unikająca, brak wiary w siebie. Terapie były w większości psychodynamiczne, indywidualne i grupowe, a dwie ostatnie indywidualne CBT. Na ostatnich nie byłem w stanie wystawiać się na stresujące sytuacje i pracować na bazie takich ekspozycji, a poznawczo nic nie zdziałałem. Wcześniejsze czasem rzucałem gdy nie pomagały albo okapywały się bez sensu...
Pewnie ma w tym też spory udział OA i brak wiary w siebie, a także długość okresu, w jakim funkcjonowałem z zaburzeniami i wiek, w jakim pierwszy raz zacząłem szukać pomocy.
Nie sadź tutaj autorowi jakiś okrągłych formułek, że dobra diagnoza najpierw, testy-sresty itp. Test w czyms tam pomaga, ale tak naprawdę żaden test - a robiłem też na terapii jakieś na zaburzenia osobowości itp. - nie powie wiele nowego. Każdy psychiatra bedzie testował kolejne SSRI, tylko jedni maja lepsze pomysły niz inni, a terapia to loteria.
I nie, że nie warto próbować, ale życie to nie szpital w Leśnej Górze.
Ja tam autora doskonale rozumiem, sam mam coraz mniej i mniej motywacji, nadziei i marzeń.
Zespół niedojebania uogólnionego to nie przelewki.
ROTFL
Nie ma takich osób w moim życiu po prostu, nie ma znajomych, dziewczyny, chłopaka, przyjaciół. Praktycznie nigdy nie było, pozna jedną znajomą na studiach i kolegą od gier komputerowych w podstawówce
Test robiłem lata temu, chyba nie dobiłem do stu, zresztą jakie to ma znaczenie, diagnoza to fobia społeczna, osobowość unikająca, brak wiary w siebie. Terapie były w większości psychodynamiczne, indywidualne i grupowe, a dwie ostatnie indywidualne CBT. Na ostatnich nie byłem w stanie wystawiać się na stresujące sytuacje i pracować na bazie takich ekspozycji, a poznawczo nic nie zdziałałem. Wcześniejsze czasem rzucałem gdy nie pomagały albo okapywały się bez sensu...
Pewnie ma w tym też spory udział OA i brak wiary w siebie, a także długość okresu, w jakim funkcjonowałem z zaburzeniami i wiek, w jakim pierwszy raz zacząłem szukać pomocy.
Nie sadź tutaj autorowi jakiś okrągłych formułek, że dobra diagnoza najpierw, testy-sresty itp. Test w czyms tam pomaga, ale tak naprawdę żaden test - a robiłem też na terapii jakieś na zaburzenia osobowości itp. - nie powie wiele nowego. Każdy psychiatra bedzie testował kolejne SSRI, tylko jedni maja lepsze pomysły niz inni, a terapia to loteria.
I nie, że nie warto próbować, ale życie to nie szpital w Leśnej Górze.
Ja tam autora doskonale rozumiem, sam mam coraz mniej i mniej motywacji, nadziei i marzeń.
Zespół niedojebania uogólnionego to nie przelewki.