09 Lis 2018, Pią 19:14, PID: 770590
To ciekawe, że ten wątek wyskoczył mi akurat dziś, bo jest piątek wieczór i ta samotność i smutek związane z funkcjonowaniem w czterech kątach w moim małym (aczkolwiek ukochanym) mieście (lub raczej półwsią) dają się we znaki. Gdy sobie mieszkałem w Krakowie nie doceniałem tego miastowego życia, ludzi, których znałem, z którymi mogłem wyjść gdziekolwiek (choć nie zawsze), ale tam samotność też była, tyle że inna, taka samotność wśród ludzi chyba jest gorsza niż taka jak teraz, bo wszystko Ci wtedy przypomina o Twoim s+ umysłowym. Tutaj, w tym grajdołku tego nie ma. Nie ma kto Ci uświadomić Twojej ułomności, bo mało kto się kręci po ulicach. Niemniej, tęsknię za aktywnością w sferze społecznej. Teraz tak jakby trochę wegetuję, całe tygodnie w biurze, weekend przy kompie lub na łóżku bez celu w życiu. Tak źle i tak niedobrze.