02 Lut 2019, Sob 20:52, PID: 781764
Widzę, że temat był ostatnio poruszany kilka miesięcy temu ale bardzo mnie to zagadnienie obchodzi, gdyż sam mam poważne problemy z pracą. Jestem ciekaw, jak sobie poradziłaś, Milka001.
Dla mnie osobiście kwestia pracy to był istny horror. Co gorsza, horror dość niespodziewany, gdyż na studiach radziłem sobie nienajgorzej i wydawało mi się, że sprostam też nowym obowiązkom. Dość powiedzieć, że gdy przyszło co do czego, byłem tak przerażony, że nie umiałem zrobić nawet dość prostych rzeczy. Nie poddałem się od razu, liczyłem na to, że z czasem się oswoję ale czas upływał i było coraz gorzej. Zrezygnowałem i zacząłem szukać nowej pracy, prostszej od poprzedniej. Ale sytuacja powtórzyła się kolejny raz i kolejny. Potem ubiegałem się o rentę z przyczyn zdrowotnych (psychicznych) ale ZUS w swej mądrości uznał mnie za zdolnego do pracy. Następnie totalna depresja. Wreszcie znalazłem pracę, w której jestem do dziś (w sumie 3 lata), ale musiałem maksymalnie obniżyć swoje oczekiwania i tak jestem w pracy, która nie wymaga prawie żadnego wysiłku umysłowego a kontakt z ludźmi jest krótki i powierzchowny (kurier). I tak się cieszę, gdyż w porównaniu z okresem szukania i zmieniania pracy i wyobrażania sobie swej przyszłości w kategoriach bezdomności, moje życie stało się stabilne i znośne. Najgorszy jednak jest wstyd, bo ludzie nie umieją zrozumieć, jak człowiek po studiach może być kurierem i patrzą na mnie jak na idiotę, często nie chcą mieć ze mną wcale do czynienia.
Dla mnie osobiście kwestia pracy to był istny horror. Co gorsza, horror dość niespodziewany, gdyż na studiach radziłem sobie nienajgorzej i wydawało mi się, że sprostam też nowym obowiązkom. Dość powiedzieć, że gdy przyszło co do czego, byłem tak przerażony, że nie umiałem zrobić nawet dość prostych rzeczy. Nie poddałem się od razu, liczyłem na to, że z czasem się oswoję ale czas upływał i było coraz gorzej. Zrezygnowałem i zacząłem szukać nowej pracy, prostszej od poprzedniej. Ale sytuacja powtórzyła się kolejny raz i kolejny. Potem ubiegałem się o rentę z przyczyn zdrowotnych (psychicznych) ale ZUS w swej mądrości uznał mnie za zdolnego do pracy. Następnie totalna depresja. Wreszcie znalazłem pracę, w której jestem do dziś (w sumie 3 lata), ale musiałem maksymalnie obniżyć swoje oczekiwania i tak jestem w pracy, która nie wymaga prawie żadnego wysiłku umysłowego a kontakt z ludźmi jest krótki i powierzchowny (kurier). I tak się cieszę, gdyż w porównaniu z okresem szukania i zmieniania pracy i wyobrażania sobie swej przyszłości w kategoriach bezdomności, moje życie stało się stabilne i znośne. Najgorszy jednak jest wstyd, bo ludzie nie umieją zrozumieć, jak człowiek po studiach może być kurierem i patrzą na mnie jak na idiotę, często nie chcą mieć ze mną wcale do czynienia.