03 Sty 2018, Śro 18:58, PID: 723682
Mam dokładnie ten sam problem. Gdy pewnego dnia kolega ze studiów napisał do mnie na gg w sprawie notatek, to poczułam się totalnie oszołomiona. Nie wiedziałam jak to możliwe, że ktoś (normals i to płci męskiej) potraktował mnie jak człowieka. Można sobie więc wyobrazić, jakie były moje relacje z ludźmi na wcześniejszych szczeblach edukacji. Dla mnie to patologia. No ale co tu się dziwić – nie odzywasz się to nie istniejesz dla innych ludzi. Silne emocje wzbudzają we mnie zupełnie nieistotne, błahe sprawy, wystarczy, że ktoś jest dla mnie miły, uśmiechnie się (niezależnie od płci), a ja już chcę palić świeczkę na ołtarzyku dziękczynnym. To jest żenujące, nie powinno tak być. Twój terapeuta miał rację, to świadczy o koszmarnie niskiej samoocenie. Jeśli ktoś był przez całe życie traktowany jak powietrze, tak jak ja, to potem niestety może się zachłysnąć każdym, choćby minimalnym przejawem uwagi. Pewnie im więcej kontaktów z ludźmi, tym bardziej te emocje ulegałyby wygaszeniu, ale w przypadku fobika o takie kontakty jest trudno. Na fobikowie jest z tym u mnie trochę lepiej, bo tutaj czuję bardziej na równi z innymi.