05 Lis 2017, Nie 10:55, PID: 715756
Powoli dochodze do sciany i pewnie bede potrzebowala wybrac sie do lekarza, z tego co czytam tu na forum to mam sie nastawiac raczej na ciag porazek i niepowodzen,co jakos specjalnie nie motywuje do "zrobienia czegos ze soba".
Mi jest tak strasznie wstyd, ze znalazlam sie w takim momencie zycia,wstydze sie wlasnych ograniaczen, mysli, samotnosci, lez ,ktore plyna szeroka struga. Wstydze sie,ze musze sie wstydzic.
Jak pokonac te ambiwalencje: wiesz ze musisz cos ze soba zrobic,ze potrzebujesz pomocy a jednoczesnie cale jestestwo krzyczy,ze masz tego nie robic?
Mi jest tak strasznie wstyd, ze znalazlam sie w takim momencie zycia,wstydze sie wlasnych ograniaczen, mysli, samotnosci, lez ,ktore plyna szeroka struga. Wstydze sie,ze musze sie wstydzic.
Jak pokonac te ambiwalencje: wiesz ze musisz cos ze soba zrobic,ze potrzebujesz pomocy a jednoczesnie cale jestestwo krzyczy,ze masz tego nie robic?