08 Maj 2017, Pon 17:02, PID: 700744
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08 Maj 2017, Pon 17:12 przez sokoke.)
Jestem po trzydziestce. Najpierw chodziłam do psychologa jeszcze w podstawówce bo ponoć byłam trudnym dzieckiem (ciężko takim nie być gdy brakuje miłości i tkwi się w rodzinie dysfunkcyjnej, ale to we mnie widziano problem. Gdyby moja matka zdecydowałaby się wtedy na swoją terapię to może "obrażenia" byłyby u mnie mniejsze. Skłonność do nerwic i depresji mam po niej).
Po studiach terapia grupowa z nfz - totalny niewypał. Ukończyłam ją bez poprawy. Terapia nie była przystosowana do leczenia fs tylko dali wszystkich ludzi z różnymi zaburzeniami do jednej grupy. Na tamten czas byłam jedyną osobą z fobią w grupie. Później kilka wizyt u psychologa z nfz ale młódka po studiach nie potrafiła pomóc w żaden sposób wiec na tych kilku wizytach się skończyło.
W końcu terapia poznawcza indywidualna prywatnie, ponad półroczna, z w miarę dobrym skutkiem (zgrała się z etapem zakochania więc w sumie nie wiadomo co było przyczyną poprawy). Przerwana z powodu długiej żałoby. Ale już nie wróciłam gdyż u osób z fs lepiej sprawdza się poznawczo-behawioralna.
Oczywiście psychoterapie wraz z opieką lekarza psychiatry.
Też długo żyłam w przeświadczeniu że to chorobliwa nieśmiałość, z której kiedyś wyrosnę, no ale nie. Dlatego tak późno zaczęłam się leczyć. Stoję w miejscu.
Swojej rodziny nie mam, ale myślę, że byłoby podobnie jak u Ciebie, dlatego postanowiłam się tu wypowiedzieć.
Moim zdaniem powinnaś iść na terapię jak najszybciej, nawet jeśli poprawa byłaby niewielka. My fobicy wiemy, że nawet mała ulga w tych cierpieniach jest na wagę złota.
Po studiach terapia grupowa z nfz - totalny niewypał. Ukończyłam ją bez poprawy. Terapia nie była przystosowana do leczenia fs tylko dali wszystkich ludzi z różnymi zaburzeniami do jednej grupy. Na tamten czas byłam jedyną osobą z fobią w grupie. Później kilka wizyt u psychologa z nfz ale młódka po studiach nie potrafiła pomóc w żaden sposób wiec na tych kilku wizytach się skończyło.
W końcu terapia poznawcza indywidualna prywatnie, ponad półroczna, z w miarę dobrym skutkiem (zgrała się z etapem zakochania więc w sumie nie wiadomo co było przyczyną poprawy). Przerwana z powodu długiej żałoby. Ale już nie wróciłam gdyż u osób z fs lepiej sprawdza się poznawczo-behawioralna.
Oczywiście psychoterapie wraz z opieką lekarza psychiatry.
Też długo żyłam w przeświadczeniu że to chorobliwa nieśmiałość, z której kiedyś wyrosnę, no ale nie. Dlatego tak późno zaczęłam się leczyć. Stoję w miejscu.
Swojej rodziny nie mam, ale myślę, że byłoby podobnie jak u Ciebie, dlatego postanowiłam się tu wypowiedzieć.
Moim zdaniem powinnaś iść na terapię jak najszybciej, nawet jeśli poprawa byłaby niewielka. My fobicy wiemy, że nawet mała ulga w tych cierpieniach jest na wagę złota.