07 Maj 2017, Nie 11:16, PID: 700588
(07 Maj 2017, Nie 11:10)Zas napisał(a): maja pitbulla, co tydzień pijo, opowiadają te wszystkie pozerskie historyjki, a ty mówisz, że to nie wieśniaki
przecież to stereotypowy wizerunek Janusza polaka-cebulaka
nie no, "no ofens", jak mówią polscy piłkarze o strategii na mecz, ale złap trochę dystansu.
co nie znaczy, że umiejętność obcowania z takimi ludźmi, której, jak rozumiem, nie posiadasz jako użytkownik tego forum, nie jest przydatna w życiu. dobrze byłoby ją mieć. ale nie poradzę ci, jak ją zdobyć, sam nie mam pojęcia i czuję raczej niechęć do takich ludzi i sytuacji
ale jakie historyjki, gdzie ja napisałem, jakie oni historyjki opowiadali, napisałem tylko, że ta nowa obca osoba, przybyła i w swojej rozmowie zaczęła się mylić, że raz niby, że miała jechać do Afganistanu jako kucharz godzinę później, że niby jako przewodnik psa, więc o jakich historyjkach mówisz? ???
ja nie muszę wśród takich osób cały czas rozmawiać, oni rozmawiali we dwójkę, czterdziestoletnie osoby, jeszcze na jakieś tematy ze swojej przeszłości, więc nie zamierzałem się wtrącać, poza tym oglądałem program w TV, który lubię "Top Gear"
to prawda, że jak np. jest grill to w ich towarzystwie, nie potrafię się przebić, bo ich po prostu moja osoba nie interesuje, znają mnie od dziecka i utarli sobie w swoich głowach, że jestem nieśmiały i pewnie, że nie mam nic ciekawego do powiedzenia, a w towarzyswie samego kuzyna i wspólnych znajomych bez jego rodziców różnie bywa
ale ja sam mam własnych przyjaciół z liceum, których sam zdobyłem i w którym traktują mnie na równi, w potrafię mówić i mówić, w którym organizuję nasze spotkanie, wyjazdy na wakacje, w którym czasami jestem w centrum zainteresowania, w którym ktoś co chwilę do mnie się zwraca, więc nie ma tu raczej mowy o żadnej fobii
ja sądzę, że nie mam fobii społecznej, bo ogólnie dużo przebywałem w różnych towarzystwach z różnymi obcymi osobami, ja mam 22 lata, a naprawdę no przebywałem z mnóstwem osób w różnych grupkach, w których czasami tylko trudno było mi się przebić, żeby mówić dużo, jak jestem z kimś 1 na 1 to ta osoba poświęca mi uwagę i potrafię prowadzić rozmowę, a w towarzystwie jest z tym różnie, zależnie od nastawienia towarzystwa, jeśli nie okaże mi w ogóle zainteresowania, ja to odrazu widzę i się nie otwieram, jeśli jest inaczej to rozmawiam
poza tym sam mieszkam w akademiku, czasami są imprezy/domówki z obcymi osobami z poza akademca i też jakoś się odnajduje, więc raczej tak źle ze mną nie jest i nie mam jakiejś strasznej fobii społecznej, wszystko zależy od tego jak towarzystwo w głowie wyrobiło sobie zdanie o mnie, jak takie, że jestem nieśmiały i mało mówię i ktoś do tego jeszcze powie to przy całym towarzystwie w stylu "ale ty mało mówisz" to już ma zapewnione, że do końca domówki/imprezy będzie tak nadal, bo tylko mnie zniechęcił do rozmowy z nimi i przekonał, że mają już o mnie zdanie wyrobione, a jak widze, że ktoś mnie traktuję na równi jako rozmówcę, czyli okazuje trochę zainteresowania mi, to bez problemu rozmawiam - tak to działa proste jak budowa cepa, człowiek czuje się na równi z innymi, rozmawia, czuję się poniżany/niżej od innych/odrzucony w jakiś sposób, nie otwiera się nie rozmawia - proste, prawda?
@EDIT
i nie zgodzę się z Tobą, to nie ja muszę siebie zmieniać, tylko musiałbym zmienić ich nastawienie/myślenie o mojej osobie, oni wpoili sobie, że jestem jestem niby nieśmiały/małomówny/nieciekawy jako rozmówca i tak mnie traktują, ja mam swoich przyjaciół, w których to ja prowadzę rozmowę, wymyślam tematy do rozmów, to ja zwykle mówię więcej niż inni lub tyle samo co inni, to ja organizuję nasze spotkanie/wycieczki, więc dlaczego to ja musiałbym się zmienić, dlaczego w jednym towarzystwie jestem taki, a w ich nie? Wiesz dlaczego? Bo tamci ludzie nie wpoili sobie, że jestem małomówny/nieśmiały, że nie warto ze mną gadać, nie traktują mnie z góry, uważają mnie za równego sobie, i ja to odczuwam i oni też.