11 Wrz 2019, Śro 19:43, PID: 804791
(11 Wrz 2019, Śro 18:54)dziwożona napisał(a): Niby dobra porada. Ale ja uważam że trzeba być ostrożnym z takim podejściem. Też byłam/jestem takim wiecznym wysłuchiwaczem, raz z powodu niskiej samooceny, dwa z racji braku doświadczeń. Zauważyłam, że przyciągam przez to osoby skrajnie egocentryczne, a często wręcz narcystyczne. Z początku wydaje się, że idealnie do siebie pasujemy, no bo on przecież gada, a ja mogę tylko się uśmiechać, ewentualnie od czasu do czasu o coś zapytać, albo skomentować, że to co mówi jest bardzo interesujące. Tylko że na dłuższą metę ta osoba będzie zajmować w relacji całą przestrzeń. Wszystko będzie się toczyć wokół tego co ona/jej/dla niej/o niej. A w "wysłuchiwaczu" tylko narasta frustracja z powodu niekończącego się oczekiwania na swoje 5 minut. Osobiście m.in. z tego powodu wolę znajomości z osobami w jakiś sposób "zaburzonymi". Dlatego, że niekoniecznie muszę być przy nich rozrywkowa i wolno mi poruszać mało powszechne, a czasem trudne i smutne tematy. I nie chodzi o to że chcę się użalać i ciągnąć w dół, absolutnie. Po prostu czuję, że mogę być autentyczna.
Zgadzam się, ale myśle że tutaj należy odróżnić osoby które naprawde dużo gadają i jak to ujęłaś zajmują całą przestrzeń, od takich, które widząc że sami się krępujemy wychodza z inicjatywą do rozmowy.
Bo o ile nie chciałbym tworzyć związku z osobą z pierwszego przypadku, to tak samo nie wyobrażam sobie związku dwóch osób z fobią społeczną, no ni uja, dwa milczki co siedzą bez słowa całe spotkanie. Jedno musi - to moja opinia - być w miarę 'normalne'. Choć tak sobie myślę, że to że np. ja mam fobie nie znaczy że mało gadam z osobą/partnerką którą dobrze poznam, więc może po czasie by sie rozgadali? Nie wiem, ciężko coś doradzić.