30 Paź 2018, Wto 11:08, PID: 769182
Ja chyba jestem największą hipokrytką Tindera: sama najchętniej używam go za granicą (ale przynajmniej nie tak, jak niektórzy, w celu "hey gdzie sie napic moze jakies drineczki ja stawiam ale potem seksik elo"), a kiedy włączę go "w domu" to największą alergię mam na turystów i Erasmusów -_- Ogólnie najbardziej zauważam na Tinderku tendencję większości do chęci szybkiego załatwienia sprawy i też kocham najbardziej jak ludzie zaznaczają że "żyją szybko" i "nie chcą marnować swojego czasu" - wtedy wiem, że się z nimi nie dogadam.
Ogólnie Tinder na początku strasznie mnie obrzydzał, tj. kiedy widziałam, że ktoś znajomy zaczynał korzystać; to było jakoś kilka lat temu, też właśnie siałam zamęt i wyrażałam dezaprobatę, że to przecież tylko kolejne narzędzie konsumpcyjnego społeczeństwa, które nawet nie dusze chce konsumować, a jedynie opakowania, że to gloryfikacja próżności i patrzenie tylko na wygląd. Ale to, jak się będzie traktowało przygodę korzystania z tej apki zależy już od samego korzystającego. Poza tym nie ma tam tylko ludzi, którzy chcą się za wszelką cenę sprzedać - są też tacy, którzy i fotkami i opisem zwyczajnie po części się uzewnętrzniają, dając również możliwość fajnego zaczepienia w pierwszej wiadomości a później okazują się spoko ludźmi. Chociaż no: ode mnie to z perspektywy osoby nieszukającej docelowo drugiej połówki, a raczej ewentualnie bratnich dusz, po prostu.
A Sympatię też gdzieś tam mam, ale ciągle zapominam się logować i ostatnio nawet przez to zostałam przez jedynego rozmówcę, dla którego tam zaglądałam, niebezpośrednio nazwana taką właśnie księżniczką... ;-(
Ogólnie Tinder na początku strasznie mnie obrzydzał, tj. kiedy widziałam, że ktoś znajomy zaczynał korzystać; to było jakoś kilka lat temu, też właśnie siałam zamęt i wyrażałam dezaprobatę, że to przecież tylko kolejne narzędzie konsumpcyjnego społeczeństwa, które nawet nie dusze chce konsumować, a jedynie opakowania, że to gloryfikacja próżności i patrzenie tylko na wygląd. Ale to, jak się będzie traktowało przygodę korzystania z tej apki zależy już od samego korzystającego. Poza tym nie ma tam tylko ludzi, którzy chcą się za wszelką cenę sprzedać - są też tacy, którzy i fotkami i opisem zwyczajnie po części się uzewnętrzniają, dając również możliwość fajnego zaczepienia w pierwszej wiadomości a później okazują się spoko ludźmi. Chociaż no: ode mnie to z perspektywy osoby nieszukającej docelowo drugiej połówki, a raczej ewentualnie bratnich dusz, po prostu.
A Sympatię też gdzieś tam mam, ale ciągle zapominam się logować i ostatnio nawet przez to zostałam przez jedynego rozmówcę, dla którego tam zaglądałam, niebezpośrednio nazwana taką właśnie księżniczką... ;-(