21 Kwi 2009, Wto 22:29, PID: 142618
Może się mylę, ale ja nie nazwałabym tego utylitaryzmem (bo to jest raczej postulat najwięcej szczęścia dla największej liczby osób - wg Benthama xD), tylko makiawelizmem - cel uświęca środki
Ale co do tematu, ja raczej nie przychodziłabym nawalona do psychiatry - przecież chyba o to chodzi, aby umieć rozmawiać z innymi ludźmi bez wspomagaczy no i rzeczywiście, wizyty pomagają - gdybym nie poszła do psychiatry te 5-6 lat temu, to pewnie skoczyłabym z okna. Teraz znowu zaczęłam brać leki i widzę postępy
Ale co do tematu, ja raczej nie przychodziłabym nawalona do psychiatry - przecież chyba o to chodzi, aby umieć rozmawiać z innymi ludźmi bez wspomagaczy no i rzeczywiście, wizyty pomagają - gdybym nie poszła do psychiatry te 5-6 lat temu, to pewnie skoczyłabym z okna. Teraz znowu zaczęłam brać leki i widzę postępy