13 Wrz 2009, Nie 19:06, PID: 175599
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22 Gru 2009, Wto 22:34 przez Odrzucona.)
-referaty,referaty i jeszcze raz referaty!! zwłaszcza te,które wygłasza się samemu,bo jak w parach,to przynajmniej wiem,że skoro druga osoba go akceptuje,to znaczy,że jest ciekawy i w porządku.
-inne wszelkiego rodzaju wystąpienia publiczne,odpowiedzi ustne,pisanie przy tablicy,czytanie na polskim,odpowiadanie co sądze na dany temat,na matematyce modle sie,zeby mnie nie wytypowano do zadnego przykladu,robie zawsze pozniejsze przyklady,niz te co sa na biezaco,zeby byc przygotowana w razie czego i nie zblaznic sie brakiem umiejetnosci.
Z lekcji w szkole najgorszy jest angielski,bo to inny jezyk i jeszcze gorzej mi sie odpowiada niz po polsku,myle czasy,zapominam słowek,schrzaniam akcent,masakra po prostu ops:
-śpiewanie-generalnie w ogóle nie śpiewam,koszmarem było dla mnie śpiewanie na muzyce
-nowe otoczenie,poznawanie nowych osób,zwłaszcza wielu osób,rówieśników,chłopaków
-przebywanie w towarzystwie osób,które mnie nie lubią lub które mają wiele do powiedzenia,a ja milczę
Czyli jednym słowem najgorszy stres to SZKOŁA. bo nie moge jej unikac,jest prawie codziennie i spełnia moje najgorsze lęki.jak unikam szkole to potem trudno jest mi do niej wrócić.
stresy mocne,nieszkolne,których staram się unikać:
-wesela i dyskoteki
-obozy
-załatwianie spraw,których nie potrafie załatwić
koszmary domowe:
-bycie gospodarzem jakiejś wizyty-np.jak przyjeżdza do mnie kuzynka w moim wieku,a ja mam jej pokazac,co i jak,gdzie jest toaleta,gdzie kuchnia,oprowadzic po miescie,zabawiać (na odwrót jest spoko-jak ja jestem gościem u kuzynki)
-wizyta znajomych rodziców lub dalszej rodziny-siedzenie i jedzenie z nimi przy stole,odpowiadanie na pytania i najgorsze-pomaganie mamie,roznoszenie sztućców,talerzyków(te trzęsace ręce,nieporadność,wzrok innych skupiony na mnie ops: )
jeśli chodzi o inne stresy,to denerwuje sie przy telefonowaniu,ale już mniej niż kiedyś.Generalnie najgorszy stres dla mnie jest wtedy,kiedy nie wiem,jak sie zachowac lub jestem w centrum uwagi. Mijania ludzi na ulicy,wizyty u lekarza,robienia zakupów w dużym sklepie czy bycia w kościele się nie boję- tam doskonale wiem jak się zachować no i nie jestem w centrum uwagi-nie wyróżniam się wyglądem,ludzie są zajęci sobą,więc ja jestem tylko anonimową istotą w tłumie ludzi :-) uwielbiam samotne spacery i zakupy w hipermarkecie-doskonały czas na refleksje i
zabicie samotności,odczuwam obecność innych ludzi ale nie przeszkadza mi ona. :-) Nawet jedzenia w restauracji sie nie boje - pod warunkiem,ze inni sie na mnie nie gapią-a nie gapią się,bo są zajęci sobą :-) w każdym bądź razie na pewno wole jesc w knajpie niz we wlasnym domu przy znajomych rodzicow.W ogóle to jeśli chodzi o ludzi,to tak:
-nie boje sie najblizszych,oprocz ojca,ktory jest mi obcy,denerwuje mnie jak sie na mnie natarczywie gapi jak np. kroję cebule i wtedy sie skalecze z zakłopotania a on mnie skrytykuje,
-całkiem obcych ludzi,których nie musze poznawać i jestem anonimowa-nawet jakbym zrobila cos obciachowego,to oni mnie nie znaja i nie zapamietaja,a ja ich wiecej nie spotkam wiec co mnie to obchodzi
boje sie natomiast takich ''średnich'' ludzi - takich co co jakis czas spotykam,musze cos mowic,nie moge byc sobą.
uff,ale się rozpisałam. aż mi głupio,kto to teraz będzie chciał czytać :-D
-inne wszelkiego rodzaju wystąpienia publiczne,odpowiedzi ustne,pisanie przy tablicy,czytanie na polskim,odpowiadanie co sądze na dany temat,na matematyce modle sie,zeby mnie nie wytypowano do zadnego przykladu,robie zawsze pozniejsze przyklady,niz te co sa na biezaco,zeby byc przygotowana w razie czego i nie zblaznic sie brakiem umiejetnosci.
Z lekcji w szkole najgorszy jest angielski,bo to inny jezyk i jeszcze gorzej mi sie odpowiada niz po polsku,myle czasy,zapominam słowek,schrzaniam akcent,masakra po prostu ops:
-śpiewanie-generalnie w ogóle nie śpiewam,koszmarem było dla mnie śpiewanie na muzyce
-nowe otoczenie,poznawanie nowych osób,zwłaszcza wielu osób,rówieśników,chłopaków
-przebywanie w towarzystwie osób,które mnie nie lubią lub które mają wiele do powiedzenia,a ja milczę
Czyli jednym słowem najgorszy stres to SZKOŁA. bo nie moge jej unikac,jest prawie codziennie i spełnia moje najgorsze lęki.jak unikam szkole to potem trudno jest mi do niej wrócić.
stresy mocne,nieszkolne,których staram się unikać:
-wesela i dyskoteki
-obozy
-załatwianie spraw,których nie potrafie załatwić
koszmary domowe:
-bycie gospodarzem jakiejś wizyty-np.jak przyjeżdza do mnie kuzynka w moim wieku,a ja mam jej pokazac,co i jak,gdzie jest toaleta,gdzie kuchnia,oprowadzic po miescie,zabawiać (na odwrót jest spoko-jak ja jestem gościem u kuzynki)
-wizyta znajomych rodziców lub dalszej rodziny-siedzenie i jedzenie z nimi przy stole,odpowiadanie na pytania i najgorsze-pomaganie mamie,roznoszenie sztućców,talerzyków(te trzęsace ręce,nieporadność,wzrok innych skupiony na mnie ops: )
jeśli chodzi o inne stresy,to denerwuje sie przy telefonowaniu,ale już mniej niż kiedyś.Generalnie najgorszy stres dla mnie jest wtedy,kiedy nie wiem,jak sie zachowac lub jestem w centrum uwagi. Mijania ludzi na ulicy,wizyty u lekarza,robienia zakupów w dużym sklepie czy bycia w kościele się nie boję- tam doskonale wiem jak się zachować no i nie jestem w centrum uwagi-nie wyróżniam się wyglądem,ludzie są zajęci sobą,więc ja jestem tylko anonimową istotą w tłumie ludzi :-) uwielbiam samotne spacery i zakupy w hipermarkecie-doskonały czas na refleksje i
zabicie samotności,odczuwam obecność innych ludzi ale nie przeszkadza mi ona. :-) Nawet jedzenia w restauracji sie nie boje - pod warunkiem,ze inni sie na mnie nie gapią-a nie gapią się,bo są zajęci sobą :-) w każdym bądź razie na pewno wole jesc w knajpie niz we wlasnym domu przy znajomych rodzicow.W ogóle to jeśli chodzi o ludzi,to tak:
-nie boje sie najblizszych,oprocz ojca,ktory jest mi obcy,denerwuje mnie jak sie na mnie natarczywie gapi jak np. kroję cebule i wtedy sie skalecze z zakłopotania a on mnie skrytykuje,
-całkiem obcych ludzi,których nie musze poznawać i jestem anonimowa-nawet jakbym zrobila cos obciachowego,to oni mnie nie znaja i nie zapamietaja,a ja ich wiecej nie spotkam wiec co mnie to obchodzi
boje sie natomiast takich ''średnich'' ludzi - takich co co jakis czas spotykam,musze cos mowic,nie moge byc sobą.
uff,ale się rozpisałam. aż mi głupio,kto to teraz będzie chciał czytać :-D