06 Paź 2010, Śro 1:00, PID: 224787
Moje problemy zaczęły się około 6 lat temu. Pojawiły się lęki, ciągły stres, stres pourazowy, zaczęłam odczuwać, że mam spękane serce (ależ patetycznie to brzmi) i jestem niewysławialnie nieszczęśliwa.
Jedyną rzeczą jaka sprawiała mi przyjemność i przynosiła ulgę było objadanie się. najpierw korzystałam z każdej okazji zostawania samej w domu - robiłam atak na lodówkę. Później zrozpaczona prowokowałam wymioty.
Później lęk stał się dosłownie moim cieniem, a że towarzyszył mi zaraz po przebudzeniu - cały dzień robiłam wszystko żeby się zapchać. Rezultat - w ciągu owych 6 lat przytyłam ok. 35kg.
Oczywiście fakt ten tylko spotęgował moje poczucie nieszczęścia i niskie poczucie własnej wartości.
Dopiero niecały rok temu dotarło do mnie, że jedzenie jest 'zagłuszeniem' złych emocji/myśli.
Ale zanim się przełamałam (bo to taki za+ wstyd dla mnie - bo jak można się doprowadzić do takiego stanu, jak można dać się zniewolić głupiemu jedzeniu) minelo trochę czasu. Od nieco ponad miesiąca chodzę na terapię.
Jest mini-rezultat - jakby jem bardziej świadomie.
Ale ataki miewam nadal.
wstyd, wstyd, wstyd
Jedyną rzeczą jaka sprawiała mi przyjemność i przynosiła ulgę było objadanie się. najpierw korzystałam z każdej okazji zostawania samej w domu - robiłam atak na lodówkę. Później zrozpaczona prowokowałam wymioty.
Później lęk stał się dosłownie moim cieniem, a że towarzyszył mi zaraz po przebudzeniu - cały dzień robiłam wszystko żeby się zapchać. Rezultat - w ciągu owych 6 lat przytyłam ok. 35kg.
Oczywiście fakt ten tylko spotęgował moje poczucie nieszczęścia i niskie poczucie własnej wartości.
Dopiero niecały rok temu dotarło do mnie, że jedzenie jest 'zagłuszeniem' złych emocji/myśli.
Ale zanim się przełamałam (bo to taki za+ wstyd dla mnie - bo jak można się doprowadzić do takiego stanu, jak można dać się zniewolić głupiemu jedzeniu) minelo trochę czasu. Od nieco ponad miesiąca chodzę na terapię.
Jest mini-rezultat - jakby jem bardziej świadomie.
Ale ataki miewam nadal.
wstyd, wstyd, wstyd