08 Lip 2009, Śro 11:08, PID: 162460
Powracając do myśli zapoczątkowanej przez Janne, z dużą dokładnością podpisuję się pod ten właśnie system ucieczki od społeczeństwa. Wielka potrzeba bliskości z drugim człowiekiem przeciwstawia się świadomości tego, że z większością ludzi nie jestem w stanie przebywać, dogadać się, obcowanie z nimi jest jałowe i prowadzi do stwierdzenia, że po co tracić na nich czas, lepiej poświęcić go samodoskonaleniu i czekać na pojawienie się w życiu kogoś, kto naprawdę będzie mógł stać się przyjacielem. Ale taka osoba się nie pojawia, a ja oddalam się od życia społecznego coraz bardziej. Od czasu do czasu spotykam się z grupą znajomych z lat szkolnych, bo mam nadzieję, że coś się zmieni albo poznam kogoś nowego. A tu rozczarowanie, nie dość, że nie spełnił się żadne moje oczekiwania, to na dodatek ci ludzie oddalają się ode mnie sami, już nie jestem tym samym człowiekiem, co kiedyś. Zmieniłem się, dojrzałem, a oni pozostali tacy sami i wyznają te same, sztywne ideały. Planowanie swoich dni i ucieczka od bezsensownych spotkań staje się w końcu tym schematem życia, od którego zawsze tak uciekałem. Uznałem, że warto poświęcać czas tylko człowiekowi, który wnosi do naszego życia ciepło. Warto żyć, bo na pewno w końcu taki człowiek się pojawi A wtedy nastąpi przełom, i nie będzie można już wrócić do swojej dawnej pieczary, a życie nabierze nowego znaczenia.