20 Mar 2009, Pią 13:46, PID: 133668
Konflikt intrapersonalny, konflikt motywacyjny (łac. conflictus - zdarzenie) - wewnętrzny stan sprzeczności pragnień, przekonań i wartości jednostki.
Konflikt wewnętrzny jest kluczowym pojęciem kilku teorii psychologicznych:
teorii nerwic w psychoanalizie
[/b]teorii dysonansu poznawczego
teorii dezintegracji pozytywnej stworzonej przez Kazimierza Dąbrowskiego, wg którego
„ Konflikty wewnętrzne są zasadniczym elementem pozytywnym w tworzeniu hierarchii wartości, w tworzeniu wielopoziomowego psychicznego środowiska wewnętrznego oraz w budowie konkretnego ideału indywidualnego i społecznego. Dlatego jesteśmy zdania, że jednostka nie może realizować zdrowia psychicznego, w sensie zdrowia rozwijającego się bez udziału takich konfliktów. Z tego tez względu jednostki z konfliktami wewnętrznymi, z pewnej mierze również zewnętrznymi związanymi z pierwszymi i im podporządkowanymi będziemy podejrzewać o zdrowie psychiczne, a jednostki nie przejawiające takich konfliktów o upośledzenie uczuciowe (psychopatię), o upośledzenie umysłowe. Procesy konfliktowe są konstruktywne i destrukcyjne.
"Bądź pozytywnym wojwnikiem, kiedy na ringu zostajesz sam(...)" T- Love
Pałka, zapałka, dwa kije, kto się nie schowa, ten kryje...
Komuż rozwalić zapałkę na głowie? - Ciągle złe mi się sni...
Długo można by rozważać na temat konfliktów interpersonalnych, które przekładają się na na nasze wewnętrzne stany napięć... Bynajmniej nie tylko w moim wypadku wszelkie konflikty międzyludzkie kumulowały się we mnie od wczesnego dzieciństwa. Nie jest to, uważam, anormalne, kiedy dojrzewający człowiek obciążany wymaganiami, kształtuje sobie wyobrażenia na temat rzeczywistości, mające go przygotować do samodzielnego życia. Wpływy rodziców zapewne należałoby z biegiem czasu wyważać, ale niestety w naszym wypadku przytłoczeni rodzice stawiając nam nieżyciowe wymagania - nie rozumieją, że ich wyobrażenia są jedynie wskazówką dla pokolenia mającego zająć ich miejsce. Pokolenia, które miałoby się ostać...
Próbuję się zastanawiać, co się dzieje, kiedy jestem nadto przytłoczony wymaganiami.
Do międzyludzkich konfliktów dochodzi wówczas, kiedy strony konfrontacji zaznaczając zakres własnych możliwości, poprzestają na ograniczeniu się jedynie do manifestacji własnej niezależności, mającej wynikać tylko i wyłacznie z postawionego postulatu. Skąd miałbym czerpać wiedzę na temat słuszności prezentowanych roszczeń? Mi też się należy jakieś minimum pozwalajace efektywnie działać albo też powinienem uzyskać tyle swobody, by móc się bezpiecznie czegokolwiek podjąć... Nie będę przecież stale brnął w niepoznane...
Konflikty interpersonalne są nieodłącznym procesem kształtowanych więzi międzyludzkich, których trwałość wpływa zapewne na procesy integracyjne, na procesy scalania jednostek w grupy i na jednoczenie sił we wspólnocie, która daje odczucie bezpieczeństwa i pomyślności.
Konflikty przybierają też zapewne w grupach kształt konfronatacji, natomiast kiedy przestają być normowane zasadami etyki, wtedy przybierają masową i destrukcyjną formę niezrozumiałych motywów działania...
Konflikty są jak krew, w której się zradzamy, są prochem, solą ziemi.
Zastanawiacie się przecież, czym są interpersonalne konflikty, które ukierunkowują nasze działania, formuują nasze motywy przewodnie, zradzają pobudki, które zaś formują, nadają ciągłości naszemu istnieniu, poprzez zradzane na co dzień tchnienie. Wyważane emocje przydają nam chwały, bo za sprawą woli Bożej dzieje się. Życie się toczy, kiedy interpersonalne konflikty rzutują na stan naszej wewnętrznej równowagi. Amen.
Zradza się zatem konflikt, jakieś nieporozumienie. Wow, uu, aa! Będzie gorąco... Z jakiegoś powodu mamy do czynienia z jakąś bliżej nieokreśloną barierą w komunikacji, ponieważ zapewne nie mamy w zwyczaju personifikować swoich niewyważanych brakiem długoterminowej dyscypliny emocji i utożsamiać ich z przysłowiową osobą trzecią albo też ujmując to jeszcze inaczej: przekładać ich na rozmówcę - tak, że nigdy, przenigdy nie leje się krew, kiedy postronne strony potrafią zawierać konieczne w celach bytowych kompromisy, oparte na racjonalnych wymaganiach z obu stron...
Ustępstwem jest poświęcenie się jednej ze stron w większym stopniu, więc emocje zapewne są normalnym procesem kształtującym kompromis.
Kompromis jak sól ziemi, która dobyta jest esencją bytu, jaką zawsze pozostaje praworządne pojednanie i wyważane codziennie konflikty. Kształt uformowanego kompromisu sprawia, że możemy cieszyć się ciszą radosnego współistnienia, a nie chaosem doczesności. Dlatego też trwając w nim, trwamy w harmonii , a nie w stanie beznadziei, braku perspektyw, niecierpliwości i tłamszonych pragnień potęgujących kolejne konflikty...
Kompromis na drodze ku poznaniu ludzkich spraw, w praworządnym zjednywaniu, pojednywaniu się, w chwale porozumienia się z tymi, którzy kiedyś trwale ustąpili...
WULGARYZMY - ot Twoje wyrazy kompromisu.
Ogromny lęk przed otoczeniem i jego surową krytyką skąd pochodzi zatem? Gdzie ma swoje źródło? Zadaję pytanie o początek wyobrażenia na ten temat niespełnionych oczekiwań wobec wszystkich tych, którzy mniej niż my - ludzie mający poczucie zaszczucia, skłonni są do wyważania konfliktów, bo może jest tak, że chorobliwa nieśmiałość bierze się z nieumiejętności wyważenia raz tylko jeden silnie wytrąconego z równowagi stanu emocjonalnego. Stąd wynikałby początek zafałszowanego światopoglądu opartego na poczuciu: nie spełnię oczekiwań, chociaż moje zaangażowanie w ogrom ludzkich spraw jest zwykle zdecydowanie większe od innych. Twierdzę tak dlatego, bo objawy zaszczucia muszą mieć zweryfikowalne źródło.
Wystarczy na przykład, że w szokle nie kpiłem z kogoś, bo stosuję się do zasady: nie czyń drugiemu, co Tobie nie miłe - są jednak tacy, którzy notorycznie łamiąc tę uniwersalną zasadę, świętują na co dzień pomyślność w samodzielnym życiu.
Raczej posiadasz taki typ osobowości, zedesperowana fobiczko; tak jak z resztą pozostali przejawiający konflity osobowości, które tak niezwykle utrudniają nam funkcjonowanie w społeczeństwie, które ponoć jest najzupełniej zdrowe. Moim zdaniem ono jest trwale wykolejone:
- przemysł zbrojeniowy
- przemysł (bynajmniej nie dewocjonali)
-
- przemysł prezerwatyw
Potrzebna byłaby propaganda na temat tego, jak bardzo oddaleni jesteśmy od prawidłowej drogi rozwoju. Tak byśmy wiedząc, że choć czasem zupełnie bezwiednie jesteśmy odcięci od wpływów nieporadnych i przytłoczonych niueszczęściami minionych pokoleń ludzi, to możemy jednak wyważyć emocje nadmiernie nas obciążające. W rezultacie będziemy trwać w zdrowej wspólnocie, która wynikając z istoty ludzkiej natury, jest jedynym rozsądnym azylem na wszelkie fobie, a jej trwałość wyjściem z dzisiejszego impasu uniemożliwiającego nam pojednanie. Problem objawia się poczuciem zaszczucia przez niewyważane w praworządny sposób emocje i wymuszane ustępstwa... Dziś już mimowolnie próbujemy się wydostać się spod pęt niewiernych! To jedyna dla nas droga na skorzystanie z wspólnego dorodku cywilizacyjnego oraz zajęcia miejsca po tych, którzy się dziś się samookaleczają...
Cierpiący, łaknący, spragnieni należałoby dotrzeć do źródła interpersonalnych konfliktów. Co bowiem wspólnego ma z konfliktami pewność siebie, bo wydaje mi się, że chodzi raczej o pewność swego... O rację bytu przecież.
Należałoby zapewne na bieżąco analizować sytuację ma świecie, ażeby mieć jakiś wgląd duszę ludzką, mieć wyobrażenie na temat psychologii sytuacji, bo nie my sami decydujemy o naszej kondycji psychofizycznej. O naszych snach decydują inni. Moje zmory, majaki, zwidy, duchy, chimery, natręctwa, wizje, głosy, przeczucia i jakieś dziwne skłonności do interpretacji rzeczywistości na podstawie swoich subiektywnych odczuć są wynikiem natłoku spraw. Wojna, święta wojna, o rację, o godność ludzką i ocalenie.
Konflikty interpersonalne biorą się z barier w komunikacji, a to oznacza, że nie wywiązujemy się z swoich codziennych obowiązków w należyty sposób. Kto jest w większym lub mniejszym stopniu odpowiedzialny za brak porozumienia. Żal ogarnia mnie, kiedy trzeba uświadamiać drugiemu człowiekowi, że jesteśmy społeczną istotą, bo kiedy próbuję nawiązać dialog, współpracę, a nie uzyskuję aprobaty, wówczas rodzi się we mnie gniew, frustracja, desperacja. Jak mam do Ciebie dotrzeć, że pozostanę sobą pomimo wszystko? Nie jestem w stanie w krótszej perspektywie czasu wyważyć nasze niedopowiedzenia, bo jest ich zbyt wiele, dlatego przemija czas, ale nas już nie zbliża... Wprawdzie zawsze byłem typem osobowości, która przyjmowała więcej boźców z otoczenia, bo zapewne byłem tak naturalnie uwarunkowany, to jednak staję na baczność, kiedy podejmując próbę stabilizacji więzi międzyludzkich, napotykam się na wyrazy dezaprobaty i zostaję odcięty od społeczności... Wrócę i znajdę sposób, żeby do Ciebie dotrzeć, tylko że Ty już się nie ostaniesz...
Bali gra mama bat mili bam? Bali gra mama bat mili bam?
Może mamusia się nie zastanawiała zbytnio nad tem, jak się młodzi dzisiaj bawią i nie chce wiedzieć, że tylko żyjąc ostrożnie i w cnotach, można uniknąć sytuacji takich jak utrata kontroli nad kierownicą, podczas prowadzenia pojazdu i bym swym kalectwem nie doprowadził do tragedii rodzinnej oraz nie zweryfikował na potrzeby ludzi lękliwych, że miałem co najwyżej przeciętnej jakości geny... Moje okaleczone pociechy będą mi o tym przypominać albo mnie zaszczuwać... Ogólnie rzecz biorąc, będę jak patafian chodząc z gumą balonową, skakał z mamą, tatą i soistrzyczką po drzewach...
Bali gra mama bat mili bam? Bali gra mama bat mili bam?
GNIEW!
8 Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie, w porze kiedy był powiew wiatru, skryli się przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu. 9 Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: Gdzie jesteś? 10 On odpowiedział:Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się 11 Rzekł Bóg: Któż ci powiedział, że jesteś nagi? Czy może zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem jeść?
12 Mężczyzna odpowiedział: Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem. 13 Wtedy Pan Bóg rzekł do niewiasty: Dlaczego to uczyniłaś? Niewiasta odpowiedziała: Wąż mnie zwiódł i zjadłam. 14 Wtedy Pan Bóg rzekł do węża: Ponieważ to uczyniłeś,
bądź przeklęty wśród wszystkich zwierząt domowych i polnych;
na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie dni twego istnienia.
15 Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę,
pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej:
ono zmiażdży ci głowę,
a ty zmiażdżysz mu piętę.
16 Do niewiasty powiedział: Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą.
Bali gra mama bat mili bam?
Ok. Lecimy, lecimy - nie śpimy!
Wąż mnie zwiódł i zjadłam. 14 Wtedy Pan Bóg rzekł do węża: Ponieważ to uczyniłeś,
bądź przeklęty wśród wszystkich zwierząt domowych i polnych;
na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie dni twego istnienia.
Jak więc dochodzi do interpersonalnych konfliktów?
Co jest ich owocem?
Dogłębnie rozpatrując problem należałoby postawić tezę, że konfliktów nigdy tak do końca nie można rozwiązać. Bez nich traci smak ziemia...
Jak od pradawnych czasów personifikuje się konflikt, który przybiera niezrozumiałą formę?
Ludzie nie są nigdy całkowicie zgodni, ponieważ porozumienie nawiązuje się wyniku konfrontacji sił, które nie są często zbieżne na drodze zawieranych ustępstw tzn., że nie możemy się w danym czasie dogadać, bo kompromis jest sprzecznym zjawiskiem jeśli chodzi równowagę podziałów, obowiązków itd. Długoterminowe porozumienie jest zwykle z jakichś powodów nietrwałe. Stąd też zradzają się konflikty, kiedy nie potrafimy zweryfikować własnych możliwości, ponieważ nie mamy ku temu sprzyjających okoliczności. Wówczas poprzestajemy w stanie mobilizacji, dzięki któremu za pośrednictwem odpowiedniej komunikacji staramy się wyważać emocje, by osiągać pomyślność we wspólnej realizacji pomysłów. Przynajmniej w teorii...
Kształt długoterminowego porozumienia należałoby nieustannie weryfikować, bo zgoda ma raczej symboliczny kształt. Jedność.
Od tego jak weryfikujemy nasze poglądy zależy forma, jakość naszych więzi, a co za tym idzie: sposób weryfikacji pozwala na pomyślną współpracę bądź przyczynia się do rozłamu. Kształt naszych codziennych relacji jest zapewne przejrzysty, bo jest jak jedna wielka idea, ale czy jej realizacja nie odbiega od czyichś możliwości? Czas zakończyć personifikować idee, a zacząć je definiować. Bo gdzie są owoce współpracy, kiedy czujemy się zaszczuwani? Gdzie jest Bóg, kiedy gubimy przejrzystość myśli? Sporne przyjmujemy wówczas stanowiska, a niepomyślność rzutuje na zradzane w bólach kolejne konflikty...
NIE POKAZUJ PASJI DZIECIOM, bo to istna rozkosz zmysłów.
Gniew to stłamszone pobudki, które przeradzają się w pasję, będącą wypadkową namiętności, pożądania, żądzy, podniecenia, ekstazy, euforii. Tak stłamszona, a radosna część życia może oznaczać u kresu takich cierpień ukierunkowane działanie i dążenie do wyzwolenia spod jarzma niemożności realizacji fundamentalnych pragnień, będących w części podstawą egzystencji. A gniew charakteryzuje się czytelnością intencji, jednomyślnością, spójnością w działaniu, mocą, siłą, niezależnością, wolnością, determinacją, konsekwencją oraz bezwzględną p o m y ś l n o ś c i ą, przez wzgląd na p r z e j a w i a j ą c ą się wolę samego Boga. (nadzieja, która jest zwykle zielona, nie chce widzieć ogromu dzieła, kiedy wola zaczyna przewyższać zamiary ludzkie
. . . )
Proces obumierania i wychodzenia z ciała - część bolesna. Wyniesienie poza ograniczoną cielesność, poza ramy życia - zależności, ograniczenia, układy, i dotknięcie nieba, badanie jego wyroków - ukojenie i spełnienie po powstaniu zmartwych, czyli część chwalebna. Weryfikowanie możliwości w wierze niosącej nadzieję na s u k c e s - owoc, przejaw miłości bądź miłosierdzia, kiedy mowa jest o sprawiedliwości. Wiara, cierpienie, pasja niosą nadzieję. Nadzieją są przejawy miłosierdzia, które utrwalają w wierze, czyli w drodze ku poznaniu. Wytrwałość piastowanej wiary świadczy o męstwie. Rzeczowe argumenty takie jak znaki, czyny, dzieła są przejawami miłosierdzia, które pomagają dotrzeć do kształtu prawdy, a zatem zdobyć wiedzę konieczną, by trwać. Nadzieja jest w części wiedzą, ale zaciera się jej sens, gdy nie może być uzupełniona stałą weryfikacją jej praktycznej użyteczności. Dlatego trzeba ją stale i wciąż na nowo piastować.
Wiara, nadzieja, miłość. Praca, owoc, zapał. Cierpienie, pasja, miłosierdzie. Światłem są wszystkie trzy tajemnice poznania prawdy scalone w jeden ostateczny i czytelny przekaz. Jeden przekaz, jedna nadzieja, jedna pasja, jedna namiętność, bo miłosierdziem jest piękno sprawiedliwych wyroków, tych samych prawd dla wszystkich. Jednej woli objawianej z mocą w chwale zasłużonych na radosną część życia - ostatni etap weryfikacji prawdy. Cieszy t r i u m f, czy pozostaje niedosyt?
. . .
SPÓJRZ, JAK SŁODKO MI UMIERAĆ!
Lepiej płaczcie nad sobą wykolejeńcy!
Oto łapacz snów i koszmarów powijakach - łapacz konfliktów intra i inter, światło na demony
. . .
Urządźmy łapankę!
Konflikt wewnętrzny jest kluczowym pojęciem kilku teorii psychologicznych:
teorii nerwic w psychoanalizie
[/b]teorii dysonansu poznawczego
teorii dezintegracji pozytywnej stworzonej przez Kazimierza Dąbrowskiego, wg którego
„ Konflikty wewnętrzne są zasadniczym elementem pozytywnym w tworzeniu hierarchii wartości, w tworzeniu wielopoziomowego psychicznego środowiska wewnętrznego oraz w budowie konkretnego ideału indywidualnego i społecznego. Dlatego jesteśmy zdania, że jednostka nie może realizować zdrowia psychicznego, w sensie zdrowia rozwijającego się bez udziału takich konfliktów. Z tego tez względu jednostki z konfliktami wewnętrznymi, z pewnej mierze również zewnętrznymi związanymi z pierwszymi i im podporządkowanymi będziemy podejrzewać o zdrowie psychiczne, a jednostki nie przejawiające takich konfliktów o upośledzenie uczuciowe (psychopatię), o upośledzenie umysłowe. Procesy konfliktowe są konstruktywne i destrukcyjne.
"Bądź pozytywnym wojwnikiem, kiedy na ringu zostajesz sam(...)" T- Love
Pałka, zapałka, dwa kije, kto się nie schowa, ten kryje...
Komuż rozwalić zapałkę na głowie? - Ciągle złe mi się sni...
Długo można by rozważać na temat konfliktów interpersonalnych, które przekładają się na na nasze wewnętrzne stany napięć... Bynajmniej nie tylko w moim wypadku wszelkie konflikty międzyludzkie kumulowały się we mnie od wczesnego dzieciństwa. Nie jest to, uważam, anormalne, kiedy dojrzewający człowiek obciążany wymaganiami, kształtuje sobie wyobrażenia na temat rzeczywistości, mające go przygotować do samodzielnego życia. Wpływy rodziców zapewne należałoby z biegiem czasu wyważać, ale niestety w naszym wypadku przytłoczeni rodzice stawiając nam nieżyciowe wymagania - nie rozumieją, że ich wyobrażenia są jedynie wskazówką dla pokolenia mającego zająć ich miejsce. Pokolenia, które miałoby się ostać...
Próbuję się zastanawiać, co się dzieje, kiedy jestem nadto przytłoczony wymaganiami.
Do międzyludzkich konfliktów dochodzi wówczas, kiedy strony konfrontacji zaznaczając zakres własnych możliwości, poprzestają na ograniczeniu się jedynie do manifestacji własnej niezależności, mającej wynikać tylko i wyłacznie z postawionego postulatu. Skąd miałbym czerpać wiedzę na temat słuszności prezentowanych roszczeń? Mi też się należy jakieś minimum pozwalajace efektywnie działać albo też powinienem uzyskać tyle swobody, by móc się bezpiecznie czegokolwiek podjąć... Nie będę przecież stale brnął w niepoznane...
Konflikty interpersonalne są nieodłącznym procesem kształtowanych więzi międzyludzkich, których trwałość wpływa zapewne na procesy integracyjne, na procesy scalania jednostek w grupy i na jednoczenie sił we wspólnocie, która daje odczucie bezpieczeństwa i pomyślności.
Konflikty przybierają też zapewne w grupach kształt konfronatacji, natomiast kiedy przestają być normowane zasadami etyki, wtedy przybierają masową i destrukcyjną formę niezrozumiałych motywów działania...
Konflikty są jak krew, w której się zradzamy, są prochem, solą ziemi.
Zastanawiacie się przecież, czym są interpersonalne konflikty, które ukierunkowują nasze działania, formuują nasze motywy przewodnie, zradzają pobudki, które zaś formują, nadają ciągłości naszemu istnieniu, poprzez zradzane na co dzień tchnienie. Wyważane emocje przydają nam chwały, bo za sprawą woli Bożej dzieje się. Życie się toczy, kiedy interpersonalne konflikty rzutują na stan naszej wewnętrznej równowagi. Amen.
Zradza się zatem konflikt, jakieś nieporozumienie. Wow, uu, aa! Będzie gorąco... Z jakiegoś powodu mamy do czynienia z jakąś bliżej nieokreśloną barierą w komunikacji, ponieważ zapewne nie mamy w zwyczaju personifikować swoich niewyważanych brakiem długoterminowej dyscypliny emocji i utożsamiać ich z przysłowiową osobą trzecią albo też ujmując to jeszcze inaczej: przekładać ich na rozmówcę - tak, że nigdy, przenigdy nie leje się krew, kiedy postronne strony potrafią zawierać konieczne w celach bytowych kompromisy, oparte na racjonalnych wymaganiach z obu stron...
Ustępstwem jest poświęcenie się jednej ze stron w większym stopniu, więc emocje zapewne są normalnym procesem kształtującym kompromis.
Kompromis jak sól ziemi, która dobyta jest esencją bytu, jaką zawsze pozostaje praworządne pojednanie i wyważane codziennie konflikty. Kształt uformowanego kompromisu sprawia, że możemy cieszyć się ciszą radosnego współistnienia, a nie chaosem doczesności. Dlatego też trwając w nim, trwamy w harmonii , a nie w stanie beznadziei, braku perspektyw, niecierpliwości i tłamszonych pragnień potęgujących kolejne konflikty...
Kompromis na drodze ku poznaniu ludzkich spraw, w praworządnym zjednywaniu, pojednywaniu się, w chwale porozumienia się z tymi, którzy kiedyś trwale ustąpili...
WULGARYZMY - ot Twoje wyrazy kompromisu.
kadabra napisał(a):;]A tak ogólnie pomijając wszystkie ciekawe i inspirujące teorie na temat niezależności to zwyczajnie mój brak samodzielności wynika tylko z braku pewności siebie w każdej dziedzinie życia. Z ogromnego lęku przed otoczeniem i jego surowa oceną
Ogromny lęk przed otoczeniem i jego surową krytyką skąd pochodzi zatem? Gdzie ma swoje źródło? Zadaję pytanie o początek wyobrażenia na ten temat niespełnionych oczekiwań wobec wszystkich tych, którzy mniej niż my - ludzie mający poczucie zaszczucia, skłonni są do wyważania konfliktów, bo może jest tak, że chorobliwa nieśmiałość bierze się z nieumiejętności wyważenia raz tylko jeden silnie wytrąconego z równowagi stanu emocjonalnego. Stąd wynikałby początek zafałszowanego światopoglądu opartego na poczuciu: nie spełnię oczekiwań, chociaż moje zaangażowanie w ogrom ludzkich spraw jest zwykle zdecydowanie większe od innych. Twierdzę tak dlatego, bo objawy zaszczucia muszą mieć zweryfikowalne źródło.
Wystarczy na przykład, że w szokle nie kpiłem z kogoś, bo stosuję się do zasady: nie czyń drugiemu, co Tobie nie miłe - są jednak tacy, którzy notorycznie łamiąc tę uniwersalną zasadę, świętują na co dzień pomyślność w samodzielnym życiu.
zdesperowanafobiczka napisał(a):No tak domyslam sie ze wiele osob tutaj mnie zrozumie ale nie jest to Kochani zbyt pocieszajace bo tak naprawde najlepiej jakbysmy to g"""" jakos pokonali tylko jak...caly czas szukam sposobu...leki,praca nad postawa...nie mozna tego tak zostawic przeciez. Wiem, ze nie ma na to jednego lekarstwa ale trzeba to skonczyc, bo to prowadzi do zguby, najgorsze sa wachania nastroju, przynajmniej w moim przypadku. czasami mam sile, czasami jestem wypalona kompletnie. Nie wiem ale w moim przypadku wiaze sie to z nadmierna wrazliwoscia, ogolnie. Taki typ charakteru to napewno duzy fundament dla takich chorob
Raczej posiadasz taki typ osobowości, zedesperowana fobiczko; tak jak z resztą pozostali przejawiający konflity osobowości, które tak niezwykle utrudniają nam funkcjonowanie w społeczeństwie, które ponoć jest najzupełniej zdrowe. Moim zdaniem ono jest trwale wykolejone:
- przemysł zbrojeniowy
- przemysł (bynajmniej nie dewocjonali)
-
- przemysł prezerwatyw
Potrzebna byłaby propaganda na temat tego, jak bardzo oddaleni jesteśmy od prawidłowej drogi rozwoju. Tak byśmy wiedząc, że choć czasem zupełnie bezwiednie jesteśmy odcięci od wpływów nieporadnych i przytłoczonych niueszczęściami minionych pokoleń ludzi, to możemy jednak wyważyć emocje nadmiernie nas obciążające. W rezultacie będziemy trwać w zdrowej wspólnocie, która wynikając z istoty ludzkiej natury, jest jedynym rozsądnym azylem na wszelkie fobie, a jej trwałość wyjściem z dzisiejszego impasu uniemożliwiającego nam pojednanie. Problem objawia się poczuciem zaszczucia przez niewyważane w praworządny sposób emocje i wymuszane ustępstwa... Dziś już mimowolnie próbujemy się wydostać się spod pęt niewiernych! To jedyna dla nas droga na skorzystanie z wspólnego dorodku cywilizacyjnego oraz zajęcia miejsca po tych, którzy się dziś się samookaleczają...
Cierpiący, łaknący, spragnieni należałoby dotrzeć do źródła interpersonalnych konfliktów. Co bowiem wspólnego ma z konfliktami pewność siebie, bo wydaje mi się, że chodzi raczej o pewność swego... O rację bytu przecież.
Należałoby zapewne na bieżąco analizować sytuację ma świecie, ażeby mieć jakiś wgląd duszę ludzką, mieć wyobrażenie na temat psychologii sytuacji, bo nie my sami decydujemy o naszej kondycji psychofizycznej. O naszych snach decydują inni. Moje zmory, majaki, zwidy, duchy, chimery, natręctwa, wizje, głosy, przeczucia i jakieś dziwne skłonności do interpretacji rzeczywistości na podstawie swoich subiektywnych odczuć są wynikiem natłoku spraw. Wojna, święta wojna, o rację, o godność ludzką i ocalenie.
Konflikty interpersonalne biorą się z barier w komunikacji, a to oznacza, że nie wywiązujemy się z swoich codziennych obowiązków w należyty sposób. Kto jest w większym lub mniejszym stopniu odpowiedzialny za brak porozumienia. Żal ogarnia mnie, kiedy trzeba uświadamiać drugiemu człowiekowi, że jesteśmy społeczną istotą, bo kiedy próbuję nawiązać dialog, współpracę, a nie uzyskuję aprobaty, wówczas rodzi się we mnie gniew, frustracja, desperacja. Jak mam do Ciebie dotrzeć, że pozostanę sobą pomimo wszystko? Nie jestem w stanie w krótszej perspektywie czasu wyważyć nasze niedopowiedzenia, bo jest ich zbyt wiele, dlatego przemija czas, ale nas już nie zbliża... Wprawdzie zawsze byłem typem osobowości, która przyjmowała więcej boźców z otoczenia, bo zapewne byłem tak naturalnie uwarunkowany, to jednak staję na baczność, kiedy podejmując próbę stabilizacji więzi międzyludzkich, napotykam się na wyrazy dezaprobaty i zostaję odcięty od społeczności... Wrócę i znajdę sposób, żeby do Ciebie dotrzeć, tylko że Ty już się nie ostaniesz...
Bali gra mama bat mili bam? Bali gra mama bat mili bam?
Luke napisał(a):Sugar Sweet napisał(a):byc moze Ciebie Luke tez dopadnie bunt
Być moze na starość Teraz to niemożliwe. Nawet matka zaczyna mi zwracać uwagę że w moim wieku sie bawiła, zapraszała koleżanki do siebie, chodziła na dyskoteki i czemu ja taki nie jestem...a ja odpowiadam że nie chce mi sie Na dodatek coraz bardziej czuję żal że nie urodziłem sie 20 lat wcześniej i nie żyłem sobie w latach 80 (może wtedy dopadł by mnie bunt [Obrazek: hmmm.gif]) Typowy nastolatek czuje przywiązanie do swoich czasów, swojej generacji (przecież to normalne) a ja nie/nie potrafie/nie chcę.
Może mamusia się nie zastanawiała zbytnio nad tem, jak się młodzi dzisiaj bawią i nie chce wiedzieć, że tylko żyjąc ostrożnie i w cnotach, można uniknąć sytuacji takich jak utrata kontroli nad kierownicą, podczas prowadzenia pojazdu i bym swym kalectwem nie doprowadził do tragedii rodzinnej oraz nie zweryfikował na potrzeby ludzi lękliwych, że miałem co najwyżej przeciętnej jakości geny... Moje okaleczone pociechy będą mi o tym przypominać albo mnie zaszczuwać... Ogólnie rzecz biorąc, będę jak patafian chodząc z gumą balonową, skakał z mamą, tatą i soistrzyczką po drzewach...
Bali gra mama bat mili bam? Bali gra mama bat mili bam?
GNIEW!
windom erle napisał(a):mam dokładnie to samo. W mnie najbardziej wkurza to że wszystko muszę analizować. Nie mówię tu o egzaminach itd. tutaj stres jest absolutnie normalną sprawą, ale chodzi mi o jakieś pierdoły, typu: zakupy, spotkanie towarzyski czy impreza. Ja zawsze w myślach wyobrażam sobie tysiąc scenariuszy jak się potoczy dana sytuacja, często nawet dochodzę do jakiś totalnie nieracjonalnych wizji.Nakręcam się. Jeśli czeka mnie spotkanie z jakaś osobą, wyobrażam sobie rozmowę i poruszane tematy. Zawsze jednak jest tak że dana sytuacja wygląda zupełnie inaczej.
Często również roztrząsam sprawę "po fakcie". Analizuje to co zrobiłem lub czego nie zrobiłem. Często mam wrażenie że popełniłem jakiś błąd i wyszedłem na totalnego głupka. Taka rzecz potrafi siedzieć we mnie przez wiele dni po wydarzeniu i dołować, mimo iż zapewne ta druga osoba zapomniała o wszystkim po 5 minutach.
8 Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie, w porze kiedy był powiew wiatru, skryli się przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu. 9 Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: Gdzie jesteś? 10 On odpowiedział:Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się 11 Rzekł Bóg: Któż ci powiedział, że jesteś nagi? Czy może zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem jeść?
12 Mężczyzna odpowiedział: Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem. 13 Wtedy Pan Bóg rzekł do niewiasty: Dlaczego to uczyniłaś? Niewiasta odpowiedziała: Wąż mnie zwiódł i zjadłam. 14 Wtedy Pan Bóg rzekł do węża: Ponieważ to uczyniłeś,
bądź przeklęty wśród wszystkich zwierząt domowych i polnych;
na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie dni twego istnienia.
15 Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę,
pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej:
ono zmiażdży ci głowę,
a ty zmiażdżysz mu piętę.
16 Do niewiasty powiedział: Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą.
Bali gra mama bat mili bam?
Ok. Lecimy, lecimy - nie śpimy!
Wąż mnie zwiódł i zjadłam. 14 Wtedy Pan Bóg rzekł do węża: Ponieważ to uczyniłeś,
bądź przeklęty wśród wszystkich zwierząt domowych i polnych;
na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie dni twego istnienia.
Jak więc dochodzi do interpersonalnych konfliktów?
Co jest ich owocem?
Dogłębnie rozpatrując problem należałoby postawić tezę, że konfliktów nigdy tak do końca nie można rozwiązać. Bez nich traci smak ziemia...
Jak od pradawnych czasów personifikuje się konflikt, który przybiera niezrozumiałą formę?
Ludzie nie są nigdy całkowicie zgodni, ponieważ porozumienie nawiązuje się wyniku konfrontacji sił, które nie są często zbieżne na drodze zawieranych ustępstw tzn., że nie możemy się w danym czasie dogadać, bo kompromis jest sprzecznym zjawiskiem jeśli chodzi równowagę podziałów, obowiązków itd. Długoterminowe porozumienie jest zwykle z jakichś powodów nietrwałe. Stąd też zradzają się konflikty, kiedy nie potrafimy zweryfikować własnych możliwości, ponieważ nie mamy ku temu sprzyjających okoliczności. Wówczas poprzestajemy w stanie mobilizacji, dzięki któremu za pośrednictwem odpowiedniej komunikacji staramy się wyważać emocje, by osiągać pomyślność we wspólnej realizacji pomysłów. Przynajmniej w teorii...
Kształt długoterminowego porozumienia należałoby nieustannie weryfikować, bo zgoda ma raczej symboliczny kształt. Jedność.
Od tego jak weryfikujemy nasze poglądy zależy forma, jakość naszych więzi, a co za tym idzie: sposób weryfikacji pozwala na pomyślną współpracę bądź przyczynia się do rozłamu. Kształt naszych codziennych relacji jest zapewne przejrzysty, bo jest jak jedna wielka idea, ale czy jej realizacja nie odbiega od czyichś możliwości? Czas zakończyć personifikować idee, a zacząć je definiować. Bo gdzie są owoce współpracy, kiedy czujemy się zaszczuwani? Gdzie jest Bóg, kiedy gubimy przejrzystość myśli? Sporne przyjmujemy wówczas stanowiska, a niepomyślność rzutuje na zradzane w bólach kolejne konflikty...
NIE POKAZUJ PASJI DZIECIOM, bo to istna rozkosz zmysłów.
Gniew to stłamszone pobudki, które przeradzają się w pasję, będącą wypadkową namiętności, pożądania, żądzy, podniecenia, ekstazy, euforii. Tak stłamszona, a radosna część życia może oznaczać u kresu takich cierpień ukierunkowane działanie i dążenie do wyzwolenia spod jarzma niemożności realizacji fundamentalnych pragnień, będących w części podstawą egzystencji. A gniew charakteryzuje się czytelnością intencji, jednomyślnością, spójnością w działaniu, mocą, siłą, niezależnością, wolnością, determinacją, konsekwencją oraz bezwzględną p o m y ś l n o ś c i ą, przez wzgląd na p r z e j a w i a j ą c ą się wolę samego Boga. (nadzieja, która jest zwykle zielona, nie chce widzieć ogromu dzieła, kiedy wola zaczyna przewyższać zamiary ludzkie
. . . )
Proces obumierania i wychodzenia z ciała - część bolesna. Wyniesienie poza ograniczoną cielesność, poza ramy życia - zależności, ograniczenia, układy, i dotknięcie nieba, badanie jego wyroków - ukojenie i spełnienie po powstaniu zmartwych, czyli część chwalebna. Weryfikowanie możliwości w wierze niosącej nadzieję na s u k c e s - owoc, przejaw miłości bądź miłosierdzia, kiedy mowa jest o sprawiedliwości. Wiara, cierpienie, pasja niosą nadzieję. Nadzieją są przejawy miłosierdzia, które utrwalają w wierze, czyli w drodze ku poznaniu. Wytrwałość piastowanej wiary świadczy o męstwie. Rzeczowe argumenty takie jak znaki, czyny, dzieła są przejawami miłosierdzia, które pomagają dotrzeć do kształtu prawdy, a zatem zdobyć wiedzę konieczną, by trwać. Nadzieja jest w części wiedzą, ale zaciera się jej sens, gdy nie może być uzupełniona stałą weryfikacją jej praktycznej użyteczności. Dlatego trzeba ją stale i wciąż na nowo piastować.
Wiara, nadzieja, miłość. Praca, owoc, zapał. Cierpienie, pasja, miłosierdzie. Światłem są wszystkie trzy tajemnice poznania prawdy scalone w jeden ostateczny i czytelny przekaz. Jeden przekaz, jedna nadzieja, jedna pasja, jedna namiętność, bo miłosierdziem jest piękno sprawiedliwych wyroków, tych samych prawd dla wszystkich. Jednej woli objawianej z mocą w chwale zasłużonych na radosną część życia - ostatni etap weryfikacji prawdy. Cieszy t r i u m f, czy pozostaje niedosyt?
. . .
SPÓJRZ, JAK SŁODKO MI UMIERAĆ!
Lepiej płaczcie nad sobą wykolejeńcy!
Oto łapacz snów i koszmarów powijakach - łapacz konfliktów intra i inter, światło na demony
. . .
Urządźmy łapankę!