22 Sty 2012, Nie 11:47, PID: 290038
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22 Sty 2012, Nie 22:29 przez uno88.)
Odświeżę. Spotkałem się dziś z opinią ,że terapia poznawczo-behawioralna jest dla prymitywów emocjonalnych. Oczywiście nie wiem co autor tych słów miał na myśli. Przyszło mi tylko do głowy ,że o ile łatwo krytykować psychodynamiczną (czas, ogólne koszta, niepewny skutek) to przy poznawczo-behawioralnej można doczepić się tego ,że jest owszem krótka ,ale i niezwykle płytka, sprowadzająca się praktycznie tylko do kilku technik dyskutowania z automatycznymi myślami i ekspozycji. Nawet przy przyłożeniu się przez 3 miesiące, bo tyle zwykle trwa, można widzieć poprawę, ale nie wiem ile czasu trzeba w tym siedzieć by wszelkie sytuacje mieć obcykane. Co o tym sądzicie? I czy istnieje terapia oddziaływująca na głębokie przekonania ,ale bez tej otoczki dzieciństwa i relacji z rodzicami rodem z psychoanalizy Freuda?