01 Lis 2009, Nie 0:11, PID: 183904
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01 Lis 2009, Nie 0:19 przez krys840.)
Trawa nie jest bardziej szkodliwa niż życie na danej stopie, a jeśli ktoś ma problem i często po nią sięga, to oznacza, że próbuje uzmysłowić sobie za jej pomocą stan swojego położenia w życiu. Silne używki mają to do siebie, że niszczą intelekt i rujnują stan fizyczny organizmu, ale bezpośrednią przyczyną takiego stanu rzeczy jest tryb życia i emocjonalne zaangażowanie się w życie ponad stan swoich możliwości, a nie samo zażywanie. Dlatego kiedy ktoś "bierze" albo pije, to pomaga sobie tak uzmysłowić stan swoich fizycznych ograniczeń związanych z aktualną aktywnością albo latami aktywności. Marihuana stosowana jest tak jak alkohol po to, by krótkotrwale podnieść swoje możliwości, które są mniejsze po bieżącej działalności, a stosowana w dużych ilościach będzie odsuwać emocjonalnie życia na niebezpiecznej stopie. Pali się po to, by nie przecenić swoich sił tzn. używki pomagają przeanalizować skutki działalności w życiu, które odbierają nam trzeźwość zanim zaczynamy palić, kiedy mamy skłonność do samoistnego ujawniania problemu skutków życia ponad swoje naturalne możliwości. Ze mną było podobnie kiedy zacząłem nadużywać alkoholu, kiedy bezwiednie zacząłem manifestować w różnych miejscach, że jestem w stanie wytrzymałości i mogę spowodować wydarzenie tragiczne w skutkach. Alkohol pomógł mi wtedy na czas opanować samoistny proces gniewnych roszczeń o to, że zupełnie rujnował mnie ówczesny tryb życia. Są ludzie, którzy potrafią się oszukiwać i wmawiać sobie, że wszystko co uzyskali własnym zaangażowaniem nie zachwieje ich kondycją ani na moment w życiu, natomiast niektórzy próbują m. in. sięgając po środki psychoaktywne, które są społecznie napiętnowane, odsunąć się od dziedzin życia, które odbierają im opanowanie i spokój. To rzecz względna, czy alkohol i trawa szkodzą i temat ten jest przykrywką, że wysiłek, który podejmuje na co dzień się jest często nieadekwatny do korzyści i na długo rujnuje równowagę emocjonalną.
Nie ma sensu rozwodzić się tylko i wyłącznie na temat hipotetycznych skutków zażywania i nie trzeba używać medycznej nomenklatury, by dojść metodą dedukcji do sedna sprawy. Nie da się tak spojrzeć paronamicznie na temat, a sądy zawsze ograniczają się do przypuszczeń. Są ludzie, którzy mocno "kują" i nie widzą zagrożeń życia na zbyt wysokiej stopie, natomiast są też tacy, którzy widzą skutki i nie chcą kiedyś bezwiednie oddać prawdę o realiach. Dlatego lubują się np. w rozrywkach napiętnowanych społecznie, by w przebiegu czasu oddać problem o życiu ponad stan możliwości zamiast zgotować sobie los kogoś, komu życie tylko raz wymknęło się spod kontroli, ale zmieniło ich na zawsze.
Nie ma sensu rozwodzić się tylko i wyłącznie na temat hipotetycznych skutków zażywania i nie trzeba używać medycznej nomenklatury, by dojść metodą dedukcji do sedna sprawy. Nie da się tak spojrzeć paronamicznie na temat, a sądy zawsze ograniczają się do przypuszczeń. Są ludzie, którzy mocno "kują" i nie widzą zagrożeń życia na zbyt wysokiej stopie, natomiast są też tacy, którzy widzą skutki i nie chcą kiedyś bezwiednie oddać prawdę o realiach. Dlatego lubują się np. w rozrywkach napiętnowanych społecznie, by w przebiegu czasu oddać problem o życiu ponad stan możliwości zamiast zgotować sobie los kogoś, komu życie tylko raz wymknęło się spod kontroli, ale zmieniło ich na zawsze.