03 Lut 2009, Wto 22:18, PID: 120417
puremind napisał(a):@Hircyn ty chcesz byv w centrum uwagi? ty i tylko ty?Może ja odpowiem.
np. jakas nieznajoma napisze ci na gg; bedziecie gadac fajnie dlugi czas, ona nagle napisze" sorki, musze juz spadac? i co wtedy: czujesz sie odrzucony, ze ta osoba juz z toba nie gada bo ma cie gdzies itd ??
rozumiem, że nawiązujesz do tego:
Hircyn napisał(a):Przyjaciółka ma zły humor (każdy czasem ma) albo jest dwuznaczna sytuacja, czy po prostu nie ma czasu, co jest normalne, a ja wpadam w panikę. nie wiem co ze sobą zrobić, ciąć się, czy powiesić.
To o czym piszesz puremind to jest za słaba relacja jeszcze żeby coś takiego poczuć. To nie może być taka pierwsza lepsza osoba. Chodzi o to, że jest jakaś poważna relacja, przyjaźń, a więc (jak napisałam z reszta w poprzednim poście) chciałabym być dla tej osoby bardzo ważna, wręcz najważniejsza, chciałabym aby zawsze (czy tam prawie zawsze xP niech bedzie) miała dla mnie czas i żeby żadne duperele nie były ważniejsze ode mnie, bo ja tak postrzegam przyjaźń. Przyjaciel w moim rozumieniu to jest ktoś kto przybedzie zawsze gdy go bedziesz potrzebował i kto się rzuci za tobą w ogień jeżeli będzie trzeba xD
Huh, ja sie właśnie czułam odrzucona w takich sytuacjach, kiedy moja przyjaciółka nie miała dla mnie czasu bo rozumiałam wtedy, że ja dla niej nie jestem tym czym ona dla mnie, że nie jestem dla niej tak ważna... i pewnie nigdy nie bede.
Kiedyś miałam taką sytuacje jak Hircyn, że nie wiedziałam co ze sobą zrobić "ciąć się, czy powiesić" W sumie kilka ich by sie znalazło ale ta jedna była najgorsza, zobaczcie jaką pokręcona można mieć głowe. xD
To w związku z tą moja przyjaciółką. Ona praktycznie co weekend jeździła do babci i któregoś razu coś tam było, że miałam odebrać od niej zeszyt czy coś takiego jak wróci od tej babci, a mówiła, że wróci albo w sobote wieczorem albo w niedziele. Ja sobie jakoś ubzdurałam, że na pewno w niedziele wróci bo ona zawsze tak wracała, na ostatnią chwile, nawet jak mówiła, że przyjedzie wcześniej. Byla sobota popołudnie/wieczór, ja wybrałam się z inna koleżanka na spacer, heh no i cóż... w drodze powrotnej natknęłyśmy się na ta moja przyjaciółke idącą gdzieś z paroma osobami z mojej klasy. Powiedziałam jej wtedy tylko jedno słowo "zdrajca"... (wiem, jestem potworem, sama już do tego doszłam dawno temu). W drodze do domu po mojej głowie kłębiły sie niestworzone historie, że ona mnie oszukała, że nie pojechała w ogóle do babci (bo niemożliwe, żeby wróciła tak wcześnie), no i że woli te osoby z którymi wtedy szła (a za którymi ja nie bardzo przepadałam trzeba dodać) ode mnie. Myśle, że spokojnie można to ująć, że poczułam się wtedy odrzucona, choć myśle, że to mało powiedziane. Zawaił się dla mnie cały świat, przez reszte weekendu cierpiałam katusze. Miałam postanowienie wszystko na spokojnie wyjaśnić w poniedziałek w szkole... a ona nie przyszła xD Matko, to było straszne, kolejne godziny męczarni. Postanowiłam pójść do niej do domu po lekcjach i jeszcze po drodze myślałam "powiem jej, że jeżeli nie chce sie już ze mną przyjaźnić to niech się po prostu do tego przyzna i zakończymy te przyjaźń" Heh, weszłam do jej domu, wygłosiłam te cała mowe... a ona tylko powiedziała tym swoim miłym, ciepłym głosem "No co ty, Kasumi" i ja już byłam w siódmym niebie z poczuciem błogości i spokoju xD W ogóle myśle, że gdyby chciała to mogłaby mnie spokojnie okręcić wokół palca i zrobić ze mną co tylko by zechciała, ufałam jej bezgranicznie.
To jest chyba dobry przykład jak bardzo można być pokręconym i robić z igieł widły.
Huh troche mi wstyd za tego posta >_>