15 Kwi 2021, Czw 17:27, PID: 840758
@Danna totalnie się zgadzam odnośnie tych umiejętności miękkich. Myślę, że moja kariera stoi w miejscu właśnie przez ich brak. Bo owszem, od czasu rozpoczęcia stażu ilość moich obowiązków się zwielokrotniła i dostałam 3 podwyżki, ale nazwa stanowiska się nie zmieniła. Boję się, że w CV albo na Linkedinie będzie to wyglądało tak, że siedziałam przez 2-3 lata na tyłku i nic ciekawego nie robiłam.
Myślałam nawet, czy nie poprosić kierownika o zmianę nazwy stanowiska właśnie przez to, żeby wyglądało to lepiej. Nie wiem, czy rekruter jak zobaczy, że byłam pracownikiem administracyjnym, to nie przestanie od razu czytać aplikacji. A gdyby to zmienić choćby na "Młodszy specjalista ds. Preventive Maintenance" to od razu brzmi ambitniej.
Ogólnie jak patrzę na inżynierów i kierowników w mojej fabryce, to wielu dostało swoje stanowiska właśnie dzięki umiejętnościom miękkim. Na pewno jestem bardziej inteligentna od części z nich, ale nie mam wiedzy technicznej, no i te wszystkie interpersonalne rzeczy u mnie leżą. Nie umiem się chwalić. Niby sam dyrektor mnie chwali, widzi, że daję radę i osobiście mnie poleca, a tutaj prawdziwego awansu brak.
No i tak z jednej strony są ambicje, z drugiej lenistwo (bo po pracy zamiast się uczyć choćby Automation Anywhere albo języka niemieckiego wolę poczytać książkę i upiec coś słodkiego), a z trzeciej strach, że osiągnęłam szklany sufit i nic lepszego w życiu zawodowym mnie nie czeka.
Z tymi moimi ambicjami zawodowymi to jest w ogóle śmieszna sprawa. Idąc na studia byłam przekonana, że zostanę na doktoracie, bo nie nadaję się do żadnej innej pracy niż naukowa. Potem moje marzenia zostały starte na proch przez rzeczywistość. Postdoc, z którym robiłam badania do pracy dyplomowej zarabiał mniej niż ja wtedy (a byłam na stażu!). Widziałam też, że na stanowiskach techników pracują ludzie z doktoratami. No i że na uczelni też trzeba się umieć rozpychać łokciami. Uznałam więc, że znajdę sobie jakąś w miarę spokojną pracę biurową albo w laboratorium. Marzyłam wtedy o zarobkach 3k netto (...tak, naprawdę). Teraz w dobrym miesiącu z bonusami za projekty osiągam 4-4,5k, ale to dużo pracy, a ja i tak jestem mocno obciążona podstawowymi obowiązkami.
Trudno mi określić, co tu jest problemem tak naprawdę Czy przekonanie, że brakuje mi ambicji, czy niskie zarobki, czy też poczucie niższości, które tu wiele razy wymieniano - bo rówieśnicy robią kariery a ja stoję w miejscu.
Myślałam nawet, czy nie poprosić kierownika o zmianę nazwy stanowiska właśnie przez to, żeby wyglądało to lepiej. Nie wiem, czy rekruter jak zobaczy, że byłam pracownikiem administracyjnym, to nie przestanie od razu czytać aplikacji. A gdyby to zmienić choćby na "Młodszy specjalista ds. Preventive Maintenance" to od razu brzmi ambitniej.
Ogólnie jak patrzę na inżynierów i kierowników w mojej fabryce, to wielu dostało swoje stanowiska właśnie dzięki umiejętnościom miękkim. Na pewno jestem bardziej inteligentna od części z nich, ale nie mam wiedzy technicznej, no i te wszystkie interpersonalne rzeczy u mnie leżą. Nie umiem się chwalić. Niby sam dyrektor mnie chwali, widzi, że daję radę i osobiście mnie poleca, a tutaj prawdziwego awansu brak.
No i tak z jednej strony są ambicje, z drugiej lenistwo (bo po pracy zamiast się uczyć choćby Automation Anywhere albo języka niemieckiego wolę poczytać książkę i upiec coś słodkiego), a z trzeciej strach, że osiągnęłam szklany sufit i nic lepszego w życiu zawodowym mnie nie czeka.
Z tymi moimi ambicjami zawodowymi to jest w ogóle śmieszna sprawa. Idąc na studia byłam przekonana, że zostanę na doktoracie, bo nie nadaję się do żadnej innej pracy niż naukowa. Potem moje marzenia zostały starte na proch przez rzeczywistość. Postdoc, z którym robiłam badania do pracy dyplomowej zarabiał mniej niż ja wtedy (a byłam na stażu!). Widziałam też, że na stanowiskach techników pracują ludzie z doktoratami. No i że na uczelni też trzeba się umieć rozpychać łokciami. Uznałam więc, że znajdę sobie jakąś w miarę spokojną pracę biurową albo w laboratorium. Marzyłam wtedy o zarobkach 3k netto (...tak, naprawdę). Teraz w dobrym miesiącu z bonusami za projekty osiągam 4-4,5k, ale to dużo pracy, a ja i tak jestem mocno obciążona podstawowymi obowiązkami.
Trudno mi określić, co tu jest problemem tak naprawdę Czy przekonanie, że brakuje mi ambicji, czy niskie zarobki, czy też poczucie niższości, które tu wiele razy wymieniano - bo rówieśnicy robią kariery a ja stoję w miejscu.