04 Gru 2020, Pią 7:41, PID: 832959
Zgadzam się z @czerczesow . Aktywność zawodowa i generalnie posiadanie dochodu to ważny element życia. Wręcz niezbędny.
Totalnie rozumiem "poczucie sprawczości", bo miałam je nawet w banalnej, wyczerpującej fizycznie pierwszej pracy w sklepie.
Dodałabym, że pieniądze dają niezależność i władzę nad własnym życiem. Nie można całe życie być utrzymywanym przez kogoś (najpierw rodziców, potem partnera, ewentualnie przez państwo). Ludzie nie żyją wiecznie, a związki też rzadko bywają po grób. Co potem z osobą, która od skończenia szkoły nie była aktywna zawodowo, nic nie potrafi i nie ma nawet chęci do pracy?
Myślę, że warto sobie zadać pytanie, czemu się nie lubi pracy. Może to nawet nie tyle fobia, co zwyczajne lenistwo? To nie jest krytyka - mnóstwo ludzi jest leniwych i ja także jestem. Pracowałam na nocne zmiany i pracowałam na szóstą/czternastą. Czy chciało mi się wstawać koło 4, żeby dotrzeć do pracy? No oczywiście, że nie.
Czy chce mi się teraz siedzieć na głupich callach i słuchać gadania o niczym, podczas gdy zegar pokazuje, że już po 16? No oczywiście, że nie.
Był potworny stres, było zwątpienie, zmęczenie fizyczne... A stan konta sobie rósł.
Mam wrażenie, że zbyt długie przebywanie pod opieką rodziców powoduje u dorosłych ludzi wtórne zdziecinnienie, a to niebezpieczne, bo dorosłemu dziecku zaczyna się robić zbyt wygodnie. Tak, zauważyłam to też u siebie. Co w ogóle się wtedy robi przez cały dzień? Mieszkając z partnerem można się zająć pracami domowymi, ale po wyszorowaniu piekarnika po raz piąty chyba zaczyna się robić nudno.
Totalnie rozumiem "poczucie sprawczości", bo miałam je nawet w banalnej, wyczerpującej fizycznie pierwszej pracy w sklepie.
Dodałabym, że pieniądze dają niezależność i władzę nad własnym życiem. Nie można całe życie być utrzymywanym przez kogoś (najpierw rodziców, potem partnera, ewentualnie przez państwo). Ludzie nie żyją wiecznie, a związki też rzadko bywają po grób. Co potem z osobą, która od skończenia szkoły nie była aktywna zawodowo, nic nie potrafi i nie ma nawet chęci do pracy?
Myślę, że warto sobie zadać pytanie, czemu się nie lubi pracy. Może to nawet nie tyle fobia, co zwyczajne lenistwo? To nie jest krytyka - mnóstwo ludzi jest leniwych i ja także jestem. Pracowałam na nocne zmiany i pracowałam na szóstą/czternastą. Czy chciało mi się wstawać koło 4, żeby dotrzeć do pracy? No oczywiście, że nie.
Czy chce mi się teraz siedzieć na głupich callach i słuchać gadania o niczym, podczas gdy zegar pokazuje, że już po 16? No oczywiście, że nie.
Był potworny stres, było zwątpienie, zmęczenie fizyczne... A stan konta sobie rósł.
Mam wrażenie, że zbyt długie przebywanie pod opieką rodziców powoduje u dorosłych ludzi wtórne zdziecinnienie, a to niebezpieczne, bo dorosłemu dziecku zaczyna się robić zbyt wygodnie. Tak, zauważyłam to też u siebie. Co w ogóle się wtedy robi przez cały dzień? Mieszkając z partnerem można się zająć pracami domowymi, ale po wyszorowaniu piekarnika po raz piąty chyba zaczyna się robić nudno.