22 Wrz 2013, Nie 14:34, PID: 364747
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22 Wrz 2013, Nie 14:35 przez Safona.)
Dwa tygodnie temu byłam na rozmowie w sprawie stażu. Myślałam, że coś z tego wyjdzie, ale okazało się, że kochany UP zapomniał wspomnieć, że dany staż to nie tylko praca w biurze, ale również wdrażanie się w zawód agenta ubezpieczeniowego. Po 3 miesiącach miałabym już dzwonić po ludziach i chodzić w teren, a po stażu założyć działalność gospodarczą. Podziękowałam za tę jakże wspaniałą możliwość.
W drodze do domu odebrałam telefon w tramwaju, nic nie było słychać, ale nie przejęłam się tym za bardzo, myślałam, że dzwonią z jakichś telefonów komórkowych itp. Po godzinie jednak dzwoni ten numer ponownie, odbieram, a tam od razu ktoś zaczyna, że zostawiłam CV i czy chciałabym przyjść na rozmowę kwalifikacyjną. Początkowo, zszokowana, zadałam kilka jakiś głupich pytań, ale w końcu zgodziłam się tam iść. Dodam, że CV zostawiłam w tym miejscu jakieś 5 miesięcy temu.
Dzień rozmowy kwalifikacyjnej okazał się dniem testu na inteligencję. Po wyjściu zdołałam wymienić kilka zdań z innymi i okazało się, że nie wypadłam tak źle. Potwierdziło się to po południu, gdy dowiedziałam się, że dostałam się na kolejny etap rekrutacji.
Drugi etap był o wiele gorszy. Najpierw ponownie był test, ale potem w grupie 8 osób mieliśmy przedyskutować to, co napisaliśmy... Nie byłam bardzo gadatliwa, ale przy każdym punkcie coś powiedziałam.
We wtorek dostałam wiadomość, że przyjęli mnie na płatne szkolenie i na drugi dzień mam przyjść podpisać umowę zlecenia. Przy tej okazji okazało się, że samo przyjęcie na szkolenie, nie gwarantuje przyjęcia do pracy. No ale jest już bliżej, niż dalej.
Szkolenie zaczyna się jutro. Jestem coraz bardziej zdenerwowana i myślę o tym, co będę musiała robić. Grupa będzie liczyć ponad 20 osób i podobno w ramach ćwiczeń przy komputerze będziemy siedzieć z ludźmi już tam zatrudnionymi... W tej chwili nie wiem, jak jutro przetrwam te 8 godzin, chociaż staram się sobie wmawiać, że chyba nie będzie tak źle, prawda?
W drodze do domu odebrałam telefon w tramwaju, nic nie było słychać, ale nie przejęłam się tym za bardzo, myślałam, że dzwonią z jakichś telefonów komórkowych itp. Po godzinie jednak dzwoni ten numer ponownie, odbieram, a tam od razu ktoś zaczyna, że zostawiłam CV i czy chciałabym przyjść na rozmowę kwalifikacyjną. Początkowo, zszokowana, zadałam kilka jakiś głupich pytań, ale w końcu zgodziłam się tam iść. Dodam, że CV zostawiłam w tym miejscu jakieś 5 miesięcy temu.
Dzień rozmowy kwalifikacyjnej okazał się dniem testu na inteligencję. Po wyjściu zdołałam wymienić kilka zdań z innymi i okazało się, że nie wypadłam tak źle. Potwierdziło się to po południu, gdy dowiedziałam się, że dostałam się na kolejny etap rekrutacji.
Drugi etap był o wiele gorszy. Najpierw ponownie był test, ale potem w grupie 8 osób mieliśmy przedyskutować to, co napisaliśmy... Nie byłam bardzo gadatliwa, ale przy każdym punkcie coś powiedziałam.
We wtorek dostałam wiadomość, że przyjęli mnie na płatne szkolenie i na drugi dzień mam przyjść podpisać umowę zlecenia. Przy tej okazji okazało się, że samo przyjęcie na szkolenie, nie gwarantuje przyjęcia do pracy. No ale jest już bliżej, niż dalej.
Szkolenie zaczyna się jutro. Jestem coraz bardziej zdenerwowana i myślę o tym, co będę musiała robić. Grupa będzie liczyć ponad 20 osób i podobno w ramach ćwiczeń przy komputerze będziemy siedzieć z ludźmi już tam zatrudnionymi... W tej chwili nie wiem, jak jutro przetrwam te 8 godzin, chociaż staram się sobie wmawiać, że chyba nie będzie tak źle, prawda?