27 Lis 2010, Sob 14:37, PID: 228979
vivi napisał(a):Śmieję się, choć mnie to nie bawi, gadam, choć temat jest nudny.. Jakoś tak.
Dobrze to znam. To zdaje się taka forma "dostosowania się", byleby stwarzać pozory. Nie wiem, może to kwestia odmiennych zainteresowań. Tak jest w moim przypadku, grupa króra interesuje się tym co ja jest dość mała a i w niej niewiele osób z którymi mogłabym swobodniej porozmawiać.
Mnie w każdym razie to już się odechciewało prowadzenia takiej rozmowy jak wspomniałaś, to później pewnie wyglądałam dla tych osób jakbym zadzierała nosa i generalnie ludzie się do mnie dystansowali. Ale ile można prowadzić rozmowę mając pustkę w głowie i udawać że coś ciekawi, czasem nawet by się chciało a i tak d*pa z tego wychodzi, czuć że rozmowa jest sztuczna etc. etc.
Miałam jakiś czas temu taką sytuację, ja, mój chłopak i jeszcze ktoś. No i tak siedzieliśmy może ze trzy godziny, oni gadu w najlepszego, ja staram się prowadzić rozmowę, męczę się, pocę się ostatkiem sił, a i tak mówię może 10% tyle co oni i to średnio się klei. Na koniec otrzymałam stwierdzenie od niej "a ty jesteś taka spokojna, dobrze się czujesz? jakoś umilkłaś" co dodatkowo ścięło mnie z nóg bo najgorsze dla mnie to jak zwróci w ten sposób uwagę. Beznadzieja.
Więc już sama nie wiem, chyba lepiej jest unikać takich spotkań. Zrobiłam w życiu już trochę odważnych rzeczy, ale to niewiele pomogło, podobnie jak rzucanie się w towarzyski wir. Co z tego, jak na końcu jest i tak pustka w głowie i siedzi się wśród ludzi bez słowa. Krótko mówiąc, czuje się wtedy niestosownie.