10 Mar 2017, Pią 13:10, PID: 620045
Cytat:Zakładając, że biorąc X lęk nasza osobowość się zmienia, a pod wpływem leku Y nasza osobowośc zmienia się jeszcze w inny sposób, wiec dochodze do wniosku, że naszą osobowość, to kim jesteśmy, jak myślimy, jak żyjemy jest uwarnkuwoane przez różne hormony, neuroprzekaźniki w naszym organizmie.widzę, że nie udaje Ci się do końca pozbyć kartezjańskiego podziału na duszę i ciało: jeśli chodzi o osobowość to ma być kwestia "biochemii mózgu", ale jeśli chodzi o terapię (pracę myślami?) to kwestia jakiegoś bliżej nieokreślonego ("ducha"?) - kiedy każda myśl, emocja, zarejestrowany bodziec jest reakcją biochemiczną.
I też długo zastanawiałem się, w jaki sposób terapia może wpłynąć na zmiany biochemiczne w mózgu, bo zakładam, że cały proces wychodzenia polega właśnie na tym.
Cytat:Czytałem niewiele terapii. I nawet jeśli wiem w jaki sposób postępować z lękami, np. różne sposoby na negatywne myśli, to u mnie to nie działa, bo ja nawet nie zdąże nic pomyśleć, a już jestem cały zlany potem, zaczynam się czuć niekomfortowo na tyle, że włącza mi się mechanizm ucieczki. To jest jak kotwica. Probowałem, długo nad sobą pracować, ale to nic nie daje.Zakotwiczony lęk "odwrażliwia" się behawioralnie (poprzez ćwiczenia). Zmiana myślenia pomaga w najlepszym razie obniżyć poziom odczuwanego lęku, ale jest przede wszystkim po to, by nabierać innej perspektywy, poprzez zrozumienie procesów psychofizjologicznych i błędów poznawczych, które się chronicznie popełnia; no i uczy postawy proaktywnej w leczeniu. Odwrażliwianie przy fobii odpowiednio się planuje (hierarchia lęków, rozbijanie sytuacji na mniejsze części, sytuacje alternatywne, scenki, wyobraźnia) i wspomaga technikami rozluźniającymi bądź pozwalającymi odwrócić uwagę. Mimo mnogości technik główna zasada leczenia jest topornie prosta: stopniowe odwrażliwianie i zmiana postaw (a to wymaga czasu).
Takie leczenie nie daje 100% szans, że dojdzie się tam, gdzie by się chciało, że nabierze się zupełnej pewności siebie i każdy lęk zniknie. Często trzeba w międzyczasie trzeba popracować nad samooceną globalnie, szczególnie u kogoś kogo fobia odcięła od życia na dłużej. Ta "poprawa globalnej samooceny", to mówiąc krótko, polepszanie poziomu swojego życia na tyle na ile w danym momencie terapii pozwala lęk. Potem (czy w trakcie) następuje dalsza praca terapeutyczna i nawet po kilku takich cyklach pewne ograniczenia mogą wciąż występować (np. jak ktoś się urodził skrajnie neurotyczny). Zrozumienie swoich ograniczeń, pogodzenie się z nimi, a w końcu znalezienie sposobów zaradczych, to też część terapii. Niemniej opisana jak wyżej terapia lęku działa, bo opiera się na uniwersalnych prawach królestwa zwierząt (tj. na prawach uczenia się).
Z jakiegoś przykrego powodu, sporo fobików "leczących się", nie chce przyjąć tych kilku faktów do wiadomości i miota się z tą swoją FS latami. Używam cudzysłowiu rozmyślnie, bo rozróżniam chęć leczenia się (nie ważne jak mocna i szczera by chęć była), od leczenia się (czyli pracy nad sobą).
Anyway, niezależnie od tego co postanowisz, to życzę powodzenia.