20 Lis 2008, Czw 22:19, PID: 91780
Aneczka ma dużo racji, ale empatia też. Przecież właśnie do tego go namawia, żeby zasięgnął pomocy. Ja się strasznie męczę ze swoją mamą, która nie chce przyjąć żadnej pomocy. Samo patrzenie na nią mnie męczy. Słuchać jej nie potrafię. Widzę, że rządzą nią mechanizmy jakie mną rządziły bądź w mniejszym czy większym stopniu rządzą. Potrzeba pomocy takiej osobie jest moim zdaniem naturalna. Empatia, jak sam nick wskazuje z empatią problemów nie ma, a wręcz odwrotnie. Czy to źle że chce mu pomóc.
Pomóżcie mi zrozumieć, że moja mama nie chce mojej pomocy. Jak mam zaakceptować to jak się zachowuje pod wpływem lęku? Jak mam zaakceptować jej cierpienie kiedy ona nie chce nic zmieniać. Kiedy źle mnie odbiera, kiedy nie możemy spokojnie wysiedzieć przed telewizorem, bo ona musi gadać, bo nie znosi ciszy. Musi bez sensu gadać. Naturalną rzeczą jest, że chciałbym jej pomóc. Chciałbym jej powiedzieć, że nie musi tyle gadać. Że akceptuje właśnie to, że ona nic nie mówi, że jest sobą. A nie to, że lęk ją zmusza do i ja to akceptuje i jestem zmuszony tego słuchać. Łapiecie?
Pomóżcie mi zrozumieć, że moja mama nie chce mojej pomocy. Jak mam zaakceptować to jak się zachowuje pod wpływem lęku? Jak mam zaakceptować jej cierpienie kiedy ona nie chce nic zmieniać. Kiedy źle mnie odbiera, kiedy nie możemy spokojnie wysiedzieć przed telewizorem, bo ona musi gadać, bo nie znosi ciszy. Musi bez sensu gadać. Naturalną rzeczą jest, że chciałbym jej pomóc. Chciałbym jej powiedzieć, że nie musi tyle gadać. Że akceptuje właśnie to, że ona nic nie mówi, że jest sobą. A nie to, że lęk ją zmusza do i ja to akceptuje i jestem zmuszony tego słuchać. Łapiecie?