14 Paź 2016, Pią 14:56, PID: 584921
To jest znakomity temat, kiedyś bardzo dużo o nim rozmyślałem, pisałem na innych forach, gdy byłem na nich aktywny, teraz niewiele z tego zostało, bo mam mózg wielkości emememsa, lecz i tak się wypowiem, może podołam w przekazaniu fragmentu swojej wizji rzeczywistości.
Myślę, że rodzimy się przeznaczeni do odgrywania określonych ról w społeczeństwie. W sensie wstępnego podziału na roboli i inteligentów. Tak jak rodzą się dzieci, które w wieku 9 lat ogrywają szachowych arcymistrzów, tak rodzi się całe spektrum mniej lub bardziej udanych stworzeń, które nie mogą pokonać własnych, wrodzonych ograniczeń. Bo czymże jest taka fobia, jeśli nie ograniczeniem, które w teorii powinno być łatwe do obejścia a w praktyce nie pozwala cieszyć się pełnią życia. Podobnie jest z innymi dolegliwościami, brakiem poczucia sensu życia, brakiem chęci do życia, brakiem zainteresowań, itd., itp.
Czy ktoś, dajmy na to stereotypowy dresiarz Seba, jest nudny i ograniczony bo wybiera sobie takie życie? Czy ludzie naprawdę wybierają, dokonują świadomego aktu woli pomiędzy: będę durniem, będę człowiekiem ogarniętym? Czy dzieci w szkole decydują się na to, że będą lubiły matematykę, fizykę, chemię, albo piłkę nożną? Przecież człowiek nie bierze w tym czynnego, świadomego udziału. Mała Justynka lubi matematykę, sama z własnej woli rozwiązuje w domu zadania i czyta takie książki, mały Wojtek pochłania dzieła Einsteina a Klaudia chce być ekonomistą, pracować w banku i rysuje swoje pierwsze krzywe popytu i podaży. Z drugiej strony biedny Seba nie ma zainteresowań, nie wie co chce robić w życiu, nie pociąga go nauka, nie czerpie przyjemności z czytania, więc robi to, co mu pozostaje, czyli bardzo niewiele. Żeby uczynić swoje życie znośnym, sięga po alkohol, narkotyki, wdaje się w bójki. Bo jego życie jest nudne. Nudne nie z jego winy. Taką mam wizję determinizmu, opartą wyłącznie na własnym widzimisię.
Co to znaczy, że ktoś jest "fajny"? To jest po prostu inny rodzaj człowieka, ktoś ciekawy, interesujący, ogarnięty, przy kim miło i chętnie spędza się czas. Ten stereotypowy ktoś ma wiele zajęć, jest wiecznie czymś zaabsorbowany, ciągle w ruchu, ciągle coś do załatwienia, nigdy się nie nudzi. Wszyscy chcielibyśmy tacy być. Przynajmniej ci, którzy mają deficyty uniemożliwiające prowadzenie normalnego, zdrowego, pełnego życia. Żeby być "fajnym" trzeba przebywać wśród ludzi, mieć swobodę w nawiązywaniu kontaktów, łatwo śmieszkować, nie być zamkniętym w sobie, mieć wizję siebie i plany na przyszłość. "Fajni" ludzie sami przyciągają do siebie innych, są magnesem obiecującym pozytywne emocje i dobrze wykorzystany czas. Można się zapytać, dlaczego "niefajni"nie stanowią centrum uwagi, dlaczego nie pociągają innych swoją osobowością, dlaczego nikt się do nich nie garnie? Wtedy łatwiej będzie zrozumieć, czego nam brakuje. I do fobii dodać depresję.
Chciałbym napisać coś więcej, jednak depresyjna strona mojej natury skutecznie zagłusza i tak już obumarłe resztki połączeń synaptycznych w resztach mojego mózgu.
Myślę, że rodzimy się przeznaczeni do odgrywania określonych ról w społeczeństwie. W sensie wstępnego podziału na roboli i inteligentów. Tak jak rodzą się dzieci, które w wieku 9 lat ogrywają szachowych arcymistrzów, tak rodzi się całe spektrum mniej lub bardziej udanych stworzeń, które nie mogą pokonać własnych, wrodzonych ograniczeń. Bo czymże jest taka fobia, jeśli nie ograniczeniem, które w teorii powinno być łatwe do obejścia a w praktyce nie pozwala cieszyć się pełnią życia. Podobnie jest z innymi dolegliwościami, brakiem poczucia sensu życia, brakiem chęci do życia, brakiem zainteresowań, itd., itp.
Czy ktoś, dajmy na to stereotypowy dresiarz Seba, jest nudny i ograniczony bo wybiera sobie takie życie? Czy ludzie naprawdę wybierają, dokonują świadomego aktu woli pomiędzy: będę durniem, będę człowiekiem ogarniętym? Czy dzieci w szkole decydują się na to, że będą lubiły matematykę, fizykę, chemię, albo piłkę nożną? Przecież człowiek nie bierze w tym czynnego, świadomego udziału. Mała Justynka lubi matematykę, sama z własnej woli rozwiązuje w domu zadania i czyta takie książki, mały Wojtek pochłania dzieła Einsteina a Klaudia chce być ekonomistą, pracować w banku i rysuje swoje pierwsze krzywe popytu i podaży. Z drugiej strony biedny Seba nie ma zainteresowań, nie wie co chce robić w życiu, nie pociąga go nauka, nie czerpie przyjemności z czytania, więc robi to, co mu pozostaje, czyli bardzo niewiele. Żeby uczynić swoje życie znośnym, sięga po alkohol, narkotyki, wdaje się w bójki. Bo jego życie jest nudne. Nudne nie z jego winy. Taką mam wizję determinizmu, opartą wyłącznie na własnym widzimisię.
Co to znaczy, że ktoś jest "fajny"? To jest po prostu inny rodzaj człowieka, ktoś ciekawy, interesujący, ogarnięty, przy kim miło i chętnie spędza się czas. Ten stereotypowy ktoś ma wiele zajęć, jest wiecznie czymś zaabsorbowany, ciągle w ruchu, ciągle coś do załatwienia, nigdy się nie nudzi. Wszyscy chcielibyśmy tacy być. Przynajmniej ci, którzy mają deficyty uniemożliwiające prowadzenie normalnego, zdrowego, pełnego życia. Żeby być "fajnym" trzeba przebywać wśród ludzi, mieć swobodę w nawiązywaniu kontaktów, łatwo śmieszkować, nie być zamkniętym w sobie, mieć wizję siebie i plany na przyszłość. "Fajni" ludzie sami przyciągają do siebie innych, są magnesem obiecującym pozytywne emocje i dobrze wykorzystany czas. Można się zapytać, dlaczego "niefajni"nie stanowią centrum uwagi, dlaczego nie pociągają innych swoją osobowością, dlaczego nikt się do nich nie garnie? Wtedy łatwiej będzie zrozumieć, czego nam brakuje. I do fobii dodać depresję.
Chciałbym napisać coś więcej, jednak depresyjna strona mojej natury skutecznie zagłusza i tak już obumarłe resztki połączeń synaptycznych w resztach mojego mózgu.