20 Kwi 2016, Śro 12:38, PID: 533614
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20 Kwi 2016, Śro 13:04 przez BlankAvatar.)
kiedy ja nie mam na myśli gonitwy za sukcesem, bo wtedy powiedziałbym chłopakowi z wcześniejszego przykładu: skoro nie masz doświadczenia z kobietami, to zdobądź w ciągu najbliższego roku 20. Mówię o rozwijaniu swoich słabych (i mocnych) stron. Coś co każdy człowiek przez całe życie robi. Stąd na początku wspomniałem o nastawieniu na drobne sukcesy, bo to rzeczywiście problem jak ktoś za bardzo orientuje na sukces i wymaga od siebie nieosiągalnych rzeczy.
A co do "podstawowego poczucia wartości", to na pewno warto (przynajmniej na jakiś czas) przestać się obwiniać, albo w ogóle - wmawiać sobie najgorsze, bo to działa demotywująco. Ogólnie lepiej jest przeszacować na plus, niż na minus. A już skrajnie nieciekawa sytuacją jest, gdy nasze działanie staje się zakładnikiem poczucia wartości: "nie mogę nic osiągnąć, bo mam niskie poczucie wartości". To jest błędne koło.
podsumowując, nie wolno wymagać od siebie zbyt dużo, na ambitniejsze cele będzie czas w przyszłości (po kolei). Trzeba polubić siebie też za drobniejsze sukcesy. Trzeba pamiętać, że będziemy mieć tendencję, albo do zaniżania swojego poczucia wartości do poziomu dna, albo to uzależniania go od nieosiągalnych (przynajmniej obecnie) celów. Chodzi o znalezienie własnego złotego środka, adekwatnego do istniejącej sytuacji. No i też nie warto robić z poczucia wartości bożka, bez którego opatrzności nic się w życiu nie osiągnie.
A co do "podstawowego poczucia wartości", to na pewno warto (przynajmniej na jakiś czas) przestać się obwiniać, albo w ogóle - wmawiać sobie najgorsze, bo to działa demotywująco. Ogólnie lepiej jest przeszacować na plus, niż na minus. A już skrajnie nieciekawa sytuacją jest, gdy nasze działanie staje się zakładnikiem poczucia wartości: "nie mogę nic osiągnąć, bo mam niskie poczucie wartości". To jest błędne koło.
podsumowując, nie wolno wymagać od siebie zbyt dużo, na ambitniejsze cele będzie czas w przyszłości (po kolei). Trzeba polubić siebie też za drobniejsze sukcesy. Trzeba pamiętać, że będziemy mieć tendencję, albo do zaniżania swojego poczucia wartości do poziomu dna, albo to uzależniania go od nieosiągalnych (przynajmniej obecnie) celów. Chodzi o znalezienie własnego złotego środka, adekwatnego do istniejącej sytuacji. No i też nie warto robić z poczucia wartości bożka, bez którego opatrzności nic się w życiu nie osiągnie.