09 Gru 2019, Pon 21:12, PID: 811765
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09 Gru 2019, Pon 21:14 przez Quiet.)
Pomijając głupie crushe z podstawówki, nie mam ani trochę doświadczenia w tych sprawach i nie sądzę, żeby to się zmieniło. I nie mówcie, że na wszystko przyjdzie czas, że każda potwora i tak dalej, bo wcale nieprawda. Wystarczy, że się rozejrzę dookoła i widzę całkiem sporo osób, które zostały samotne albo utknęły w nieudanym związku. A może po prostu obracam się wśród nieszczęśliwych ludzi... 🤔 W każdym bądź razie moje staropanieństwo wydaje mi się bardzo prawdopodobne.
I muszę Wam powiedzieć, że ostatnio dobrze mi idzie pogodzenie się z tym faktem. Okej, może czasem muszę w nocy pogapić się w sufit i posłuchać Paula Anki i może wtedy łzy cisną mi się do oczu, ale poza tymi momentami słabości to już jestem całkiem nieźle pogodzona, obiecuję.
...ale przyznam się bez bicia, że zdarza mi się przed zaśnięciem pofantazjować trochę - zamykam oczy i robię sobie w głowie Simsy 4D ze mną i moim najnowszym zauroczeniem w roli głównej, wiem żałosne 😣 Co ciekawe (albo i nie) to zawsze muszę najpierw wyobrazić sobie, że jestem kimś innym, takim lepszym alter ago albo najlepiej w ogóle zupełnie inną osobą, żeby z tego czerpać jakąkolwiek radość. Jak próbuję przeprowadzić "realistyczną" symulację prawdziwości, gdzie ja to po prostu ja i jestem osobą taką jaką jestem, to w ogóle nijak to nie wychodzi.
A jak już zaczęłam o fantazjach, to ostatnio zastanawiałam się nad jedną rzeczą - skoro moje wyobrażenie miłości i związków jest zbudowane w głównej mierze na fikcji, piosenkach i fantazjach to czy nie tęsknię czasem za nieistniejącym ideałem? Z drugiej strony fikcję i piosenki piszą ludzie, więc jakieś ziarnko prawdy w nich jest, nie byłabym znowu taka skora do twierdzenia, że miłość nie istnieje zupełnie.
Ale może lepiej zostać przy uczuciach z wyobraźni? W prawdziwym życiu jest za dużo niewiadomych, nigdy nie można być w 100% pewnym uczuć drugiej osoby, a czasem nawet swoich własnych.
Tak podsumowując to i tak piszę z d*py i nie mam pojęcia o czym mówię, nigdy nie byłam zakochana, nie wiem nawet czy potrafię. A jedyny kontakt fizyczny jaki otrzymałam przez ostatnie kilka lat to jak babcia mnie przytuli składając życzenia urodzinowe, więc gdyby ktoś mnie złapał za rękę tak romantycznie to pewnie straciłabym przytomność 😓
I muszę Wam powiedzieć, że ostatnio dobrze mi idzie pogodzenie się z tym faktem. Okej, może czasem muszę w nocy pogapić się w sufit i posłuchać Paula Anki i może wtedy łzy cisną mi się do oczu, ale poza tymi momentami słabości to już jestem całkiem nieźle pogodzona, obiecuję.
...ale przyznam się bez bicia, że zdarza mi się przed zaśnięciem pofantazjować trochę - zamykam oczy i robię sobie w głowie Simsy 4D ze mną i moim najnowszym zauroczeniem w roli głównej, wiem żałosne 😣 Co ciekawe (albo i nie) to zawsze muszę najpierw wyobrazić sobie, że jestem kimś innym, takim lepszym alter ago albo najlepiej w ogóle zupełnie inną osobą, żeby z tego czerpać jakąkolwiek radość. Jak próbuję przeprowadzić "realistyczną" symulację prawdziwości, gdzie ja to po prostu ja i jestem osobą taką jaką jestem, to w ogóle nijak to nie wychodzi.
A jak już zaczęłam o fantazjach, to ostatnio zastanawiałam się nad jedną rzeczą - skoro moje wyobrażenie miłości i związków jest zbudowane w głównej mierze na fikcji, piosenkach i fantazjach to czy nie tęsknię czasem za nieistniejącym ideałem? Z drugiej strony fikcję i piosenki piszą ludzie, więc jakieś ziarnko prawdy w nich jest, nie byłabym znowu taka skora do twierdzenia, że miłość nie istnieje zupełnie.
Ale może lepiej zostać przy uczuciach z wyobraźni? W prawdziwym życiu jest za dużo niewiadomych, nigdy nie można być w 100% pewnym uczuć drugiej osoby, a czasem nawet swoich własnych.
Tak podsumowując to i tak piszę z d*py i nie mam pojęcia o czym mówię, nigdy nie byłam zakochana, nie wiem nawet czy potrafię. A jedyny kontakt fizyczny jaki otrzymałam przez ostatnie kilka lat to jak babcia mnie przytuli składając życzenia urodzinowe, więc gdyby ktoś mnie złapał za rękę tak romantycznie to pewnie straciłabym przytomność 😓