27 Kwi 2016, Śro 20:11, PID: 535820
Ja od kilku miesięcy wychodzę do klubów/barów i mam lęk społeczny. Zacząłem wychodzić, bo uznałem, że jeżeli się nie zmienię to zmarnuję życie. Wcześniej nigdy nie wychodziłem do takich miejsc. Odczuwałem stres w prawie każdym bliższym kontakcie z ludźmi, nawet ze współlokatorami - gdy ktoś był w kuchni ja tam nie wchodziłem.
Po prostu miałem motywację - wewnętrzną siłę żeby coś z tym zrobić.
Wychodziłem ZUPEŁNIE SAM. Na początku był ogromny stres żeby do kogoś zagadać, ale musiałem to zrobić. Pomógł alkohol. Po pierwszych wyjściach nie mogłem spać całą noc. Czasami wychodziłem kilka razy w tygodniu.
Nie mogłem sobie wyobrazić, że kiedykolwiek zatańczę, ale dziewczyny mnie wyciągały na parkiet.
Najlepsze chwile w moim życiu kojarzą mi się z wieczornym wychodzeniem, to zmieniło moje życie. Zobaczyłem, że życie może być przyjemne. Doświadczyłem, że można się zmienić.
Dziewczyny w klubach bardzo lubią nieśmiałych chłopaków. W klubach są różne dziewczyny. Ludzie raczej są bardzo pozytywnie nastawieni do innych. Dostałem nawet kilka wizytówek i mógłbym dostać dzięki temu pracę.
Po prostu miałem motywację - wewnętrzną siłę żeby coś z tym zrobić.
Wychodziłem ZUPEŁNIE SAM. Na początku był ogromny stres żeby do kogoś zagadać, ale musiałem to zrobić. Pomógł alkohol. Po pierwszych wyjściach nie mogłem spać całą noc. Czasami wychodziłem kilka razy w tygodniu.
Nie mogłem sobie wyobrazić, że kiedykolwiek zatańczę, ale dziewczyny mnie wyciągały na parkiet.
Najlepsze chwile w moim życiu kojarzą mi się z wieczornym wychodzeniem, to zmieniło moje życie. Zobaczyłem, że życie może być przyjemne. Doświadczyłem, że można się zmienić.
Dziewczyny w klubach bardzo lubią nieśmiałych chłopaków. W klubach są różne dziewczyny. Ludzie raczej są bardzo pozytywnie nastawieni do innych. Dostałem nawet kilka wizytówek i mógłbym dostać dzięki temu pracę.