15 Paź 2008, Śro 18:08, PID: 78022
Margot, fałszywą sympatię da się wyczuć na kilometr. Nie wiem co konkretnie o mnie myślały, pewnie "ech, kolejny młodzik po próbie samobójczej, ciekawe czemu chciał się zabić?", bo nie zachowywałem się jak totalny czubek ani nie robiłem niczego innego, by mieć bardzo złą opinię To o pielęgniarkach, bo terapeutki to już inna bajka. To dwie miłe kobiety w średnim wieku, mają dzieci starsze ode mnie. Gdy leżałem "w pasach" przyszły do mnie z minami jakby im zmarł ktoś bliski. Właśnie dlatego, że trochę narozrabiałem i leżałem skrępowany. Bardzo się o mnie martwiły. Nawiązałem z nimi o wiele bliższe kontakty niż większość pacjentów, chociażby dzięki wielu szczerym rozmowom Jak już pisałem same mi powiedziały, że jestem dla nich jak syn i wierzę im na słowo
MK, leżałem w Abramowicach na Oddziale IV Ogólnym, a czemu pytasz?
MK, leżałem w Abramowicach na Oddziale IV Ogólnym, a czemu pytasz?