20 Cze 2008, Pią 0:16, PID: 28649
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20 Cze 2008, Pią 0:22 przez Michał.)
Mój znajomy (do SM piszę) w wieku 40 lat dostał ataku. Wyglądało na zawał serca. Całe dorosłe życie zmagał się z bardzo trudnymi warunkami w pracy - wojska kwatermistrzowskie, przekręty etc. Dochrapał się podpułkownika. W planie miał pułkownika. Zrezygnował, bo to nie był zawał serca tylko lęki. Można być twardym, ale psychiki nie oszukasz. Z jednaj strony jak Cię znam, to myślę, że możesz sobie poradzić nawet bez psychologa. Ale jak sobie przypomnę fakt, w który mi było trudno uwierzyć na II Zjeździe (wiesz ocb), to tracę pewność w takie przekonanie.
Gdy inni mają czas dla siebie na terapii grupowej, to nie oznacza, że Ty wtedy nie pracujesz.
Tak jak kosmici Cię nie "zgwałcili", tak Ci f/s nie włożyli do głowy. Ona się skądś wzięła, to że nie wiesz że jest jakiś powód i tym bardziej jaki, nie oznacza, że go może nie być.
Ja piszę tylko tyle, żebyś wiedział co robić po roku, czy kilku jeśli będzie źle, bo wcale źle być nie musi. Praca, miłość, spełnienie to bardzo dobre lekarstwa, ale nie zawsze skuteczne. Terapia jest taktycznie najbardziej prawidłowa, bo losu nie przewidzisz, a jest od tego czynnika niezależna.
Gdy inni mają czas dla siebie na terapii grupowej, to nie oznacza, że Ty wtedy nie pracujesz.
Tak jak kosmici Cię nie "zgwałcili", tak Ci f/s nie włożyli do głowy. Ona się skądś wzięła, to że nie wiesz że jest jakiś powód i tym bardziej jaki, nie oznacza, że go może nie być.
Ja piszę tylko tyle, żebyś wiedział co robić po roku, czy kilku jeśli będzie źle, bo wcale źle być nie musi. Praca, miłość, spełnienie to bardzo dobre lekarstwa, ale nie zawsze skuteczne. Terapia jest taktycznie najbardziej prawidłowa, bo losu nie przewidzisz, a jest od tego czynnika niezależna.