06 Sie 2015, Czw 20:20, PID: 458800
Trochę mnie dołują wasze odpowiedzi. To nie jest tak,że on nie chce pomocy. Chce jej właśnie ode mnie, chce razem ze mną robić kroki na przód, ale nie widzi mojego zaangażowania i w tym problem. Mówi,że nie ma nikogo kto mógłby mu pomóc, na rodzicach i rodzeństwie się zawiódł w przeszłości.
Ja czytając o tej chorobie nie mogę czuć tego samego, próbuję wejść w tą rolę,ale nie udaje mi się. Nie chce go rzucać bo to wspaniały facet. Przy mnie się otwiera i chciałabym zobaczyć jak robi to nie tylko w moim towarzystwie. Denerwuje go to,że jestem mało ambitna,że zajmuję się durnymi rzeczami.
Wiem,że nie dacie mi konkretnych kroków bo to jest niemożliwe. Tego nie zwalcza się tak od razu.
Chce tylko wiedzieć co wam pomaga, czego oczekujecie od bliskich. Może jakieś podstawowe kroki do realizacji.
Ja czytając o tej chorobie nie mogę czuć tego samego, próbuję wejść w tą rolę,ale nie udaje mi się. Nie chce go rzucać bo to wspaniały facet. Przy mnie się otwiera i chciałabym zobaczyć jak robi to nie tylko w moim towarzystwie. Denerwuje go to,że jestem mało ambitna,że zajmuję się durnymi rzeczami.
Wiem,że nie dacie mi konkretnych kroków bo to jest niemożliwe. Tego nie zwalcza się tak od razu.
Chce tylko wiedzieć co wam pomaga, czego oczekujecie od bliskich. Może jakieś podstawowe kroki do realizacji.