09 Mar 2015, Pon 22:27, PID: 436602
Słuchajcie na mnie benzo tak nie działa, nie wiem czego to jest kwestia, jestem senny i jest mi wszystko jedno, ale emocjonalnie jestem jeszcze bardziej otępiały.
Bardziej chyba alkohol mnie otwiera, ale też nie tracę nad sobą na tyle kontroli , żeby zachowywać się jakoś wyraźnie inaczej.
A u tej psycholog, to ja mówiłem dużo , prawie całą godzinę mówiłem ja, to jak łatwo się domyślić, była ta głupia psychodynamiczna, ale problem był w tym, co ona również zauważyła, że ja intelektualizowałem, mówiłem o sobie jak o kimś obcym, nie czułem praktycznie nic, żadnych uczuć, nigdy nie płakałem, nie śmiałem się prawie nigdy. To było , tak jakbym usiadł sam w pokoju i mówił do ściany, a ona czasem do mnie.
Teraz jestem na innej terapii, która budzi we mnie zdecydowanie silniejsze uczucia,ale siedzę tam kompletnie zamknięty w sobie , nie zdradzam żadnych emocji, może poza lękiem, generalnie to tak mam z prawie z wszystkimi ludźmi. Często mi mówią,że jestem bardzo spokojny, mam kamienną twarz itp. A jest zupełnie inaczej, na tej terapii to mam szczerze mówiąc ochotę rzucać szklankami i wszystko rozbijać, ale nie mogę wyrazić nic, to chyba dlatego, że mam bardzo silnie rozwiniętą nad sobą kontrolę.
Potem wracam do domu i czuję się tak jakby mnie coś rozrywało od środka, nie mogę tego znieść, siadam przed komputerem, zakładam słuchawki i ogłuszam się bardzo głośną muzyką, ale tych emocji też nie mogę za bardzo wyrazić bo nie mieszkam sam, chociaż myślę, że nawet jakbym był sam to nie mógłbym.
Bardziej chyba alkohol mnie otwiera, ale też nie tracę nad sobą na tyle kontroli , żeby zachowywać się jakoś wyraźnie inaczej.
A u tej psycholog, to ja mówiłem dużo , prawie całą godzinę mówiłem ja, to jak łatwo się domyślić, była ta głupia psychodynamiczna, ale problem był w tym, co ona również zauważyła, że ja intelektualizowałem, mówiłem o sobie jak o kimś obcym, nie czułem praktycznie nic, żadnych uczuć, nigdy nie płakałem, nie śmiałem się prawie nigdy. To było , tak jakbym usiadł sam w pokoju i mówił do ściany, a ona czasem do mnie.
Teraz jestem na innej terapii, która budzi we mnie zdecydowanie silniejsze uczucia,ale siedzę tam kompletnie zamknięty w sobie , nie zdradzam żadnych emocji, może poza lękiem, generalnie to tak mam z prawie z wszystkimi ludźmi. Często mi mówią,że jestem bardzo spokojny, mam kamienną twarz itp. A jest zupełnie inaczej, na tej terapii to mam szczerze mówiąc ochotę rzucać szklankami i wszystko rozbijać, ale nie mogę wyrazić nic, to chyba dlatego, że mam bardzo silnie rozwiniętą nad sobą kontrolę.
Potem wracam do domu i czuję się tak jakby mnie coś rozrywało od środka, nie mogę tego znieść, siadam przed komputerem, zakładam słuchawki i ogłuszam się bardzo głośną muzyką, ale tych emocji też nie mogę za bardzo wyrazić bo nie mieszkam sam, chociaż myślę, że nawet jakbym był sam to nie mógłbym.