17 Paź 2014, Pią 0:55, PID: 416336
Na chwilę obecną ciężko mi tu mówić o jakichkolwiek znajomych, bo poza jedną bliską koleżanką z liceum(z nią mogę swobodnie rozmawiać przez internet na każdy temat, co bardzo mi pomaga) no i najbliższą rodziną naprawdę nie mam za bardzo osób, o których mogłabym powiedzieć 'znajomy/znajoma'. Ale w liceum tak miałam, śmiałam się nawet chyba aż za dużo, bo często nauczyciele z luźniejszych przedmiotów musieli mnie uciszać. Miałam też potworne huśtawki nastroju, mogłam się wściec z byle powodu i przelewać swoją frustrację na wszystkich wokół, bądź też odwrotnie do tego żartować z każdym i zaśmiewać w najlepsze. Ale były to reakcje odruchowe, niewymuszone, bo po prostu czułam, że przy tych ludziach mogę być sobą. Czasem tylko coś mnie dopadało i faktycznie zmuszałam się do bycia radosną, ale to pojedyncze sytuacje raczej. Teraz, kiedy zaczęłam studia zaoczne, wygląda to już nieco inaczej. Nie wiem jaki jest tego powód, być może to ludzie, być może to mnie się pogorszyło przez wakacje, ale nie odzywam się prawie w ogóle, jak mnie zapytają zdawkowo coś odpowiem i tyle. Niby się uśmiechnę, ale sztucznie, bez emocji C: