23 Lis 2019, Sob 15:12, PID: 811216
Miałem duże problemy z odmawianiem, przez co uczepiali się mnie ludzie pragnący darmowych profitów. Mam pewne chwytliwe umiejętności i przez to doszło do tego, że zarówno znajomi jak i nawet obcy ludzie stale czegoś ode mnie chcieli. W końcu zacząłem ich wszystkich unikać, nie odbierałem telefonów, dodawałem ludzi do czarnej listy itd. To z kolei zaczęło się odbijać na mojej psychice i ostatecznie podjąłem decyzję, że wolę już być odrzucony niż dać się wykorzystywać. Po prostu zacząłem prewencyjnie odmawiać wszystkich (no, może większości) przysług i ... nic się nie stało. Gdybym był przedsiębiorczy, to pewnie mógłbym to przekuć w złoto, ale ja pragnę tylko świętego spokoju. Od asertywności nie traci się znajomych, tylko odrywa od siebie pijawki.
Wiem, że to co napisałem nie wyczerpuje tematu asertywności. Mam jednak radę: odmawiać trzeba bez zbędnej zwłoki, nie tłumaczyć się obszernie ze swojej decyzji a tylko ją zakomunikować nie używając przy tym w przekazie żadnych emocji. Krótko i zwięźle a w razie pytań powtórzyć ten sam przekaz ewentualnie dobierając inne słowa. Ludzie się przyzwyczajają, że ktoś jest nieasertywny i taka zmiana oznacza chwilowy szok, ale po pewnym czasie wszystko wraca do normy.
Podobnie jest z niedawaniem sobie "wejść na głowę". Odmawiając uzyskujesz kontrolę nad własnym życiem. Ludzie instynktownie wyczuwają granice, których nie powinno się przekraczać, ale działają też trochę jak automaty do regulacji, czyli stale badają małymi kroczkami jak daleko mogą się posunąć. Jeśli nie stawiasz barier, to będą deptać po twojej prywatnej przestrzeni nie zdając sobie z tego sprawy.
Tak naprawdę to asertywności nauczyłem się w związku z koniecznością odmawiania alkoholu. W naszym społeczeństwie wciąż jest to uznawane za dziwne i niektórzy po prostu nie wierzą, że ktoś nie chce "jednego". Tutaj wyszło właśnie, że odmowa za pomocą argumentów mija się z celem, ponieważ na każdy argument znajdzie się kontrargument, natomiast z chęcią, bądź niechęcią nie da się dyskutować. No bo co Ci ma ktoś odpowiedzieć? Nie chcesz, to zechcij? Albo "pij, nie "? To już agresja i można się śmiało obrażać. Normalni ludzie tak nie robią a socjopaci może są interesujący, ale nikt nie każe się z nimi zadawać.
Niestety asertywności najlepiej się uczyć przez testowanie reakcji otoczenia.
Wiem, że to co napisałem nie wyczerpuje tematu asertywności. Mam jednak radę: odmawiać trzeba bez zbędnej zwłoki, nie tłumaczyć się obszernie ze swojej decyzji a tylko ją zakomunikować nie używając przy tym w przekazie żadnych emocji. Krótko i zwięźle a w razie pytań powtórzyć ten sam przekaz ewentualnie dobierając inne słowa. Ludzie się przyzwyczajają, że ktoś jest nieasertywny i taka zmiana oznacza chwilowy szok, ale po pewnym czasie wszystko wraca do normy.
Podobnie jest z niedawaniem sobie "wejść na głowę". Odmawiając uzyskujesz kontrolę nad własnym życiem. Ludzie instynktownie wyczuwają granice, których nie powinno się przekraczać, ale działają też trochę jak automaty do regulacji, czyli stale badają małymi kroczkami jak daleko mogą się posunąć. Jeśli nie stawiasz barier, to będą deptać po twojej prywatnej przestrzeni nie zdając sobie z tego sprawy.
Tak naprawdę to asertywności nauczyłem się w związku z koniecznością odmawiania alkoholu. W naszym społeczeństwie wciąż jest to uznawane za dziwne i niektórzy po prostu nie wierzą, że ktoś nie chce "jednego". Tutaj wyszło właśnie, że odmowa za pomocą argumentów mija się z celem, ponieważ na każdy argument znajdzie się kontrargument, natomiast z chęcią, bądź niechęcią nie da się dyskutować. No bo co Ci ma ktoś odpowiedzieć? Nie chcesz, to zechcij? Albo "pij, nie "? To już agresja i można się śmiało obrażać. Normalni ludzie tak nie robią a socjopaci może są interesujący, ale nikt nie każe się z nimi zadawać.
Niestety asertywności najlepiej się uczyć przez testowanie reakcji otoczenia.