08 Gru 2008, Pon 2:16, PID: 99353
Dziękuje wszystkim za wsparcie Zamierzam spełnić to o czym pisałam.Wiem,że czasem będzie ciężko i wiem jak to jest kiedy się poważnie wątpi w sens tego wszystkiego.Jednak nie poddam się i Wam wszystkim też życzę żebyście się nie poddawali A już piszę jak mi idzie...Cóż jadąc dzisiaj do domu znowu dopadły mnie myśli z przeszłości.Wyobraziłam sobie że jest organizowane spotkanie klasowe i jak mogłabym zrobić dobre wrażenie albo jak się wszystkim tłumacze czemu byłam taka małomówna i zobaczyłam że przecież ja nawet w myślach użalam się nad sobą I wtedy sobie pomyślałam dosyć tego I w wyobraźni powiedziałam wiem,że nie musicie mnie rozumieć,ale ja nie mam zamiaru się przejmować przeszłością i tłumaczyć się.Zamierzam być szczęśliwa.Coś w tym stylu sobie wyobraziłam może nie dokładnie tak to powiedziałam ale jakoś w tym stylu.No dobra a teraz chcę powiedzieć jak tam spotkanie.Jak wspominałam koleżanka chciała się już ze mną dawno spotkać a ja ciągle coś.I ogólnie olewałam ostatnio wyjścia i spotkania towarzyskie.Tym razem poszłam umówiłyśmy się w pubie w którym wcześniej nie byłam(uwaga teren nie znany )usiadłyśmy przy stoliku obok wejścia.Było już sporo osób większość stolików zajętych.Podeszła do nas kelnerka zamówiłyśmy sobie coś mocniejszego.Moja koleżanka jest sangwinikiem to znaczy jest osobą głośną trochę naiwną lubi być w centrum uwagi(na dłuższą metę bym z nią nie wytrzymała)Rozmawiałyśmy sobie kiedy nagle jakieś typy za czeli w nas rzucać jakimiś kuleczkami papierowymi.I ogólnie pajacowali.Oczywiście nie wytrzymali i się w końcu przysiedli.Wypytywali się z kąt jesteśmy i ogólnie trochę pogadaliśmy chociaż nie chciało mi się z nimi nawijać(nie byli w moim typie)za to koleżanka więcej nawijała.Wkurzyli mnie jeszcze jak zapytali co tak siedzę i za czeli pokazywać jak.To znaczy jak opieram głowę o rękę.Nie lubię czegoś takiego.W końcu się przesiedli do siebie.My poszłyśmy do łazienki a jak wróciłyśmy nasze krzesła z kurtkami już były przy ich stoliku.Zabrałyśmy je z powrotem co ich nie ucieszyło i jeszcze parę razy natrętnie podłazili do naszego stolika.Ale w końcu im powiedziałam,że nie chcemy z nimi gadać i takie tam.To nas musieli przepraszać.Później przyszedł chłopak mojej koleżanki i posiedzieliśmy jeszcze trochę i pogadaliśmy.Koleżanka była już trochę wcięta mama po nią przyjechała.A ja poszłam do domu.I to było jedno z fajniejszych dzisiaj.Tak mi się miło wracało po mimo że ręce mi marzły.Przypominałam sobie jak fajnie było kiedy jeszcze tu mieszkałam i wychodziłam na miasto i do parku.Czułam się tu na prawdę dobrze,bezpiecznie w pewnym sensie. Ok kończę już tą moją dzisiejszą opowieść.Przepraszam,że się tak rozpisałam ale tak to już czasem ze mną jest.