26 Lis 2008, Śro 13:08, PID: 94179
Jasne, reakcja kobiety i mężczyzny się różni. To bardzo proste i łatwe do wytłumacznie, chłopczyka uczy się w dzieciństwie że prawdziwi mężczyźni nie płaczą, dlatego w dorosłym życiu maja problemy z okazywaniem uczuć czy emocji. Kobiety od dziecka mogą robic co chcą, okazywać emocje, płakać i nikt im nie każe tego hamować.
Z tego też względu w dorosłym zyciu, mówie tutaj już całkowicie o zywkłych sytuacjach, nie związanych z tematyką forum, facet ma na przykład z problem z powiedzniem kobiecie kocham. Mimo że ona chciałaby to słyszeć codziennie Facet hamuje swoje emocje i tłumi w sobie, uważa że powinien sobie radzić ze wszytkim sam bo jest facetem. Kobieta idzie często do mamy, przyjaciółki czy kogos tam i opowiada o wszystkich problemach, wyżala się i czuje się lepiej. Facet nigdy tak nie zrobi, no chyba że po alkoholu do dobrego kolegi
Wracając do tematu. Mama dużo rzeczy przypuszczała i dużo rzeczy się domyślała. Przed rozmowa wprowadziłem ją mniej więcej w tematy jakie będziemy poruszać. Była więc przygotowana, zachowywała względny spokój, ale też sporo płakała. Ojciec za to jak przystało na faceta hamował emocje. Nie dawał odczuć nawet jak mówiłem bolesne rzeczy że go to rusza. Chociaż widziałem że w środku że tak powiem go skreca i wszystko mu się wywraca. A oczy miał czerwone, mocno czerwone, ale ani jedna łza nie poleciała. Ja w sumie też zachowywałem względny spokój. Dużo dała mi wcześneijsza rozmowa z wujostwem gdzie płakałem jak bóbr. Dodała mi ona siły i gdy rozmawialem już z rodzicami, byłem na pewno przez to silniejszy. Płakałem, nawet sporo, ale nie tyle co poprzednio. Poza tym o najtrudniejszych kwestiach byłem w stanie powiedzieć, spokojnie, bez emocji, patrząc ojcu prosto w oczy.
Skończyliśmy rozmowe grubo po północy, reakcja ojca tak jak pisze była stonowana. Widać było że przyjął wszystko jak mężczyzna, czuł coś w środku, ale na zewnątrz starał się tego nie okazac. Poszliśmy wszyscy spać. Nasępnego dnia mama powiedziała mi że ojciec w łóżku długo nie mógł zasnąć i bardzo płakał. Tłumił ten płacz ale płakał, można powiedzieć że szlochał. Tak się chyba określa taki tłumiony płacz.
Następnego dnia wszystko było normalnie. Zjedliśmy śniadanie, nawet troche rozmawialiśmy, z mama więcej z ojcem mniej, tak jak zawsze. Później w pokoju, ja sie przebierałem i szykowałem do wyjścia. On siedział na internecie. Gdy już miałem zamiar wychodzić z pokoju, powiedział zaczekaj chwile. Podszedł do mnie i rozpłakał mi sie na ramieiu. Już o tym pisałem, w tym temacie czy gdzieś indziej, to nie był udawany płacz, takiego czegoś nie da się udać czy zagrać. Szczerze płakał. Powiedział że wie i zdaje sobie sprawe ze wszystkich rzeczy które robił źle. Że nie chciał, nie poradził sobie w życiu. Że przeprasza mnie że był złym ojcem. Że jego ojciec nie nauczył go wielu rzeczy które ojciec powinien był robić z synem i mu pomoc, mimo to on chciał być lepszym ojcem, ale nie potrafił. Wszystko odebrałem jako bardzo szczere wyznanie, bo za takie je uważam. Szlochał mi w rękach dość długo. Ja się jakoś trzymałem i nawet zacząłem go pocieszać.
Przyznam szczerze że oczekiwałem takiej reakcji, chciałem żeby zrozumiał mój bol który mi zadał, na pewno nieświadomie. Acz nie byłem pewny czy nie będzie tak jak piszesz ze wyłucha i poczuje się tak jakby zjadł kotleta To jest mimo wszystko dobry człowiek, był młody, nie poradził sobie z problemami, uciekł, ale po latach myślę że już wcześniej zrozumiał swoje błedy. Tyle że potrzebna nam była właśnie taka szczera rozmowa by sobie wszystko wyjaśnić. Była bardzo potrzebna. Od teraz dopiero możemy w zupełnej szczerości ze sobą rozmawiać i spróbować budowac coś na nowo...
Dzieki że o to zapytałeś, to było ważne pytanie, bo wiadomo jak to jest z nami facetami. Każdy chce byc twardzielem i pokazac innym że potrafi sobie radzić sam. Jednak to nie jest do końca dobre, trzeba czasem się wyżalić, wypłakać, jak tak zrobiłem i jest mi o 100kg lżej. Płacz to nic wstydliwego dla mnie.
Z tego też względu w dorosłym zyciu, mówie tutaj już całkowicie o zywkłych sytuacjach, nie związanych z tematyką forum, facet ma na przykład z problem z powiedzniem kobiecie kocham. Mimo że ona chciałaby to słyszeć codziennie Facet hamuje swoje emocje i tłumi w sobie, uważa że powinien sobie radzić ze wszytkim sam bo jest facetem. Kobieta idzie często do mamy, przyjaciółki czy kogos tam i opowiada o wszystkich problemach, wyżala się i czuje się lepiej. Facet nigdy tak nie zrobi, no chyba że po alkoholu do dobrego kolegi
Wracając do tematu. Mama dużo rzeczy przypuszczała i dużo rzeczy się domyślała. Przed rozmowa wprowadziłem ją mniej więcej w tematy jakie będziemy poruszać. Była więc przygotowana, zachowywała względny spokój, ale też sporo płakała. Ojciec za to jak przystało na faceta hamował emocje. Nie dawał odczuć nawet jak mówiłem bolesne rzeczy że go to rusza. Chociaż widziałem że w środku że tak powiem go skreca i wszystko mu się wywraca. A oczy miał czerwone, mocno czerwone, ale ani jedna łza nie poleciała. Ja w sumie też zachowywałem względny spokój. Dużo dała mi wcześneijsza rozmowa z wujostwem gdzie płakałem jak bóbr. Dodała mi ona siły i gdy rozmawialem już z rodzicami, byłem na pewno przez to silniejszy. Płakałem, nawet sporo, ale nie tyle co poprzednio. Poza tym o najtrudniejszych kwestiach byłem w stanie powiedzieć, spokojnie, bez emocji, patrząc ojcu prosto w oczy.
Skończyliśmy rozmowe grubo po północy, reakcja ojca tak jak pisze była stonowana. Widać było że przyjął wszystko jak mężczyzna, czuł coś w środku, ale na zewnątrz starał się tego nie okazac. Poszliśmy wszyscy spać. Nasępnego dnia mama powiedziała mi że ojciec w łóżku długo nie mógł zasnąć i bardzo płakał. Tłumił ten płacz ale płakał, można powiedzieć że szlochał. Tak się chyba określa taki tłumiony płacz.
Następnego dnia wszystko było normalnie. Zjedliśmy śniadanie, nawet troche rozmawialiśmy, z mama więcej z ojcem mniej, tak jak zawsze. Później w pokoju, ja sie przebierałem i szykowałem do wyjścia. On siedział na internecie. Gdy już miałem zamiar wychodzić z pokoju, powiedział zaczekaj chwile. Podszedł do mnie i rozpłakał mi sie na ramieiu. Już o tym pisałem, w tym temacie czy gdzieś indziej, to nie był udawany płacz, takiego czegoś nie da się udać czy zagrać. Szczerze płakał. Powiedział że wie i zdaje sobie sprawe ze wszystkich rzeczy które robił źle. Że nie chciał, nie poradził sobie w życiu. Że przeprasza mnie że był złym ojcem. Że jego ojciec nie nauczył go wielu rzeczy które ojciec powinien był robić z synem i mu pomoc, mimo to on chciał być lepszym ojcem, ale nie potrafił. Wszystko odebrałem jako bardzo szczere wyznanie, bo za takie je uważam. Szlochał mi w rękach dość długo. Ja się jakoś trzymałem i nawet zacząłem go pocieszać.
Przyznam szczerze że oczekiwałem takiej reakcji, chciałem żeby zrozumiał mój bol który mi zadał, na pewno nieświadomie. Acz nie byłem pewny czy nie będzie tak jak piszesz ze wyłucha i poczuje się tak jakby zjadł kotleta To jest mimo wszystko dobry człowiek, był młody, nie poradził sobie z problemami, uciekł, ale po latach myślę że już wcześniej zrozumiał swoje błedy. Tyle że potrzebna nam była właśnie taka szczera rozmowa by sobie wszystko wyjaśnić. Była bardzo potrzebna. Od teraz dopiero możemy w zupełnej szczerości ze sobą rozmawiać i spróbować budowac coś na nowo...
Dzieki że o to zapytałeś, to było ważne pytanie, bo wiadomo jak to jest z nami facetami. Każdy chce byc twardzielem i pokazac innym że potrafi sobie radzić sam. Jednak to nie jest do końca dobre, trzeba czasem się wyżalić, wypłakać, jak tak zrobiłem i jest mi o 100kg lżej. Płacz to nic wstydliwego dla mnie.