19 Lis 2008, Śro 2:27, PID: 91209
emil napisał(a):Może on nie potrafi nazwać swojego problemu, bo nie ma wiedzy o tym. I dlatego go nie leczy. Może myśli, że inni wokół są normalni a tylko on jest popieprzony.Ano właśnie tak jest
emil napisał(a):by mu jakoś zasugerować coś.Pierwsze moje skojarzenie i zajawka to NADOPIEKUŃCZA i dołująca MATKA[/quote]
emil napisał(a):Może w odpowiednim momencie zapytać dlaczego się tak trzęsie i powiedzieć, że czytałaś, że to może być obiaw FS...Dopadła go panika z wszelkimi objawami FS. Jako, że nie zna walorów Podbeskidzia zabrałam go na wycieczkę krajoznawczą... gdy nagle spontanicznie wspomniałam o popołudniowej rundce w karty (canasta) u moich znajomych.... Pełny objaw FS który rozszyfrowałam w necie i na tym forum. Zanim tam pojechaliśmy byłam głodna i pojechaliśmy zjeść do "mojej" karczmy to co lubie (kierowałam się tym co lubię). Na miejscu na początku nic nie chciał zamówić do jedzenia, później zamówił to co ja... trzy wizyty w toalecie, ściema że mu zimno (zapytałam czemu się telepie). Ściema.... boli go żołądek (z jednoczesnym smiesznym zapewnieniem że "z głową" u niego wszystko OK)
emil napisał(a):A najlepiej, że kiedyś znałaś kogoś takiego kto podobnie się zachowywał i miał FS.po czasie kojarzę, że miałam styczność z podobnymi ludźmi, ale zraniona uciekałam bo nie znałam tematu (swoją drogą gratuluję " kamuflarzu")
emil napisał(a):Może nie wprost do o nim do niego. Jak jest bystry to się skapnie o co chodzi. Trudno komuś radzić żeby poszedł do psychiatry, bo powie że nie jest świrem. Ja też uważam że nie jestem ... Ale niech sobie poczyta o tym na początek.W pierwszej kolejności wykryłam traume a propos mama... kupiłam mu książkę (którą sama przerobiłam) "Toksyczni Rodzice" (jakoś tak...). Okazało się że nie lubi czytać (po pobieżnym wywiadzie zainteresowań nie stwierdzono". Sama mam za sobą (i jeszcze przed sobą) drpreche + DDD
+ DDA więc może moja empatia (współuzależnienie) jakoś łatwiej usłyszała jego "cichy" wrzask. A właściwie bardzo głośny... Tam gdzie go poznałam (knajpka) a wcześniej obserwowałam (o kurde kolejny słabeusz podpierający się alkoholem) raczej nie wyglądał na nieśmiałego. Był wręcz ZA GŁOŚNY!!! Groteskowy, śmieszny... no i moja empatia znalazła w tym jego zachowaniu wołanie... A by mnie kurna piekło pochłoneło.... A tak ćwiczyłam asertywność... Znowu d*pa... heh... ale i tak nie odpuszczę Jak nie ja to niby kto go zauważy? Jak by co to oddam w dobre ręce (dla adminów- to był żart- oni jacyś bardzo serio).Przyznam się jeszcze że książkę wręczyłam mu z wyraźną intencją, że jak chce mnie poznać to musi zrozumieć jaką jatkę miałam w domu... (lżejszą niż on z tego co udało mi się wydusić).... Jakoś z trudem... czyta... przeżywa po swojemu...ale narazie cały czas jest na etapie gniewu na matkę.
emil napisał(a):Jeśli chcesz mu pomóc, a nie tylko sprawić żeby się przy tobie lepiej czuł to wygląda na to, że będzie musiał skorzystać z terapii. Trzeba pamiętać, że ta FS jest nerwicą i on nie do końca wie dlaczego zachowuje się tak a nie inaczej. Ale wydaje mi się, że jeśli wasz kontakt nie jest powierzchowny, to ważne jest abyś mu pokazała, że nie przeszkadzają ci jego objawy chorobowe. Czyli okazanie akceptacji i nie robienie z tego sensacji. Nie ma dlaNo tak... pamiętam jak byłam w głębokiej dup*e (po mojemu depresja) i przyłazili "znajomi" z tekstem "weź się w garść"... No nieeeee... Moja empatia jest bardziej chorobliwa... Po jednym ze spotkań współodczuwałam wszystkie jego objawy... miałam trzęsawkę, skurcze etc... Niestety dało mi to do zrozumienia że jeszcze nie jestem taka debeściara jak mi się wydawało. Każdą rozmowę z nim w jakimś stopniu odchorowuję A zwłaszcza taką jak mu coś "delikatnie" (zgodnie z wcześniejszymi sugestiami) sugeruję i nie widzę zrozumienia.
osoby nic gorszego niż głupie gadanie "uspokój się" albo "co się tak denerwujesz". Gdybym umiał to byłbym spokojny, jak bym wiedział dlaczego to może bym się nie denerwował. Jak się ma FS i wiesz że ktoś widzi jak ci się głowa trzęsie niby bez powodu to ma się ochotę zapaść pod ziemię, albo jest się na wszystkich wkurzonym, że nie zrozumieją, albo że mają lepiej bo są normalni.
Napisz jak ci idzie.
Sorry moi mili fobicy (poprzednicy) nie może być cacy... czasem musi kogoś zaboleć żeby się wyrwał ze stagnacji. Może i (mimo kurna staranej delikatności) go lekko poraniłam ale w końcu dobitnie mu powiedziałam iż wg mojej niefachowej wiedzy musi wyleczyć swoją nerwicę i prawdopodobnie fobię społeczną (wtedy jeszcze nie byłam pewna - przypuszczałam). Zresztą co ze mnie za diagnosta... Google nie czyni psychologiem. Ja swoje kredki znam i jakoś je składam do kupy. Był u psychologa... raz... drugą wizytę olał (tłumacząc się ble ble ble). Najgorsze jest to że zakochał się na amen. Kochani... lubię go... ale jestem 8 lat starsza... lubię ludzi, jestem uzależniona od towarzystwa, nauczyłam się kochać siebie... Jakoś nie wyobrażam sobie życia z nim. Przyjaźń OK ale raczej nic więcej. Natomiast jemu się wkręciło że mnie kocha. Uświadamiam mu dystans... on wie że nie jesteśmy parą... a mimo wszystko się łudzi. Powiedziałam mu otwarcie, że jeżeli chce się uwolnić od nerwicy i FS dla mnie to nigdy mu się to nie uda. Musi się najpierw sam pokochać i zaakceptować żeby jakakolwiek kobieta (a może i ja) była w stanie go pokochać.
Mam dziś urodziny... jestem po kilku nalewkach z kukułek (przepis na życzenie) więc sorry za ewentualne literówki i tak modny tu offtop (blebleble), który jak znam życie będę uprawiać mimo regulacośtam
P.S. Lubię antyka Też jestem pokręcona i nie zapinam pasów!!!