14 Sty 2024, Nie 19:18, PID: 874076
Jakbym czytał o sobie, nawet wiek się prawie zgadza. Mam dokładnie ten sam problem co Ty, jednak jesteś lepszy ode mnie - miałeś dziewczynę. Krótko bo krótko, ale jednak.
Nie wiem czy to co napiszę w jakikolwiek sposób pomoże, ale może coś się przyda. Mnie to trochę pomogło i nawet zmotywowało do zmian.
Jak będziesz chciał pogadać na priv to możesz pisać śmiało
Odpuść sobie portale randkowe. Serio. Przerabiałem to. Ilość facetów w porównaniu do ilości kobiet w takich miejscach jest 7:1, co oznacza, że na jedną kobietę przypada 7 facetów i niestety musisz wyjść założenia, że ci faceci są lepsi od ciebie. Nie tylko wyżsi, ale i bogatsi czy bardziej przebojowi. I nie oszukujmy się, skoro kobieta ma wybór: niski, biedny i nieśmiały vs wysoki, bogaty i przebojowy to raczej wybierze tego drugiego. Dodaj do tego fakt tzw. simpów, czyli facetów, którzy piszą do każdej kobiety (nieważne jakiej) i zalewają ją wiadomościami. Efekt? Przeciętna kobieta dostaje tyle wiadomości, że szanse że odpowie Tobie są niskie.
Sam miałem konto na Tinderze. Potem usuwałem i znowu zakładałem i tak kilka razy. Bez rezultatu.
Inna sprawa, że tym portalom na rękę jest to, że jesteś samotny. Dla nich (czyli dla portali randkowych) zbudowanie stałego związku to strzał w kolano bo będąc w stałym związku nie będziesz korzystał z tych portali a więc i nie będziesz generował zysku dla nich. Poczytaj sobie o algorytmach Tindera i tym jak zmusza do tego, żeby kupować płatne subskrypcje.
Oj, czyli jak rozumiem wiara jest dla Ciebie bardzo ważna? Cóż, powiedzmy to sobie wprost - nasze rówieśniczki nie są zbyt religijne. Kościół dla młodych ludzi praktycznie nie istnieje, ilość "młodych" w kościele na mszy raczej nie jest zbyt duża i nie wygląda na to, żeby się to zmieniło co powoduje, że młodych, wolnych dziewczyn które są wierzące jest bardzo, bardzo mało. Jak sam zauważyłeś internetowi katolicy to głównie osoby starsze od ciebie o ponad 10 lat, więc znajomości wielkich z nimi nie zbudujesz, nie mówiąc o szukaniu dziewczyny.
Jeśli wiara naprawdę jest dla ciebie aż tak ważna to musisz "uderzać" do miejsc w których przesiadują młode katoliczki - oazy kościele, chór, pielgrzymki. Większe prawdopodobieństwo, że spotkasz katoliczkę na oazie kościelnej niż na imprezie w klubie.
To jak Ty chcesz znaleźć dziewczynę skoro ciebie przerasta zwykłe dzień dobry? Myślisz, że związek to tylko chodzenie na mszę i ewentualnie trzymanie się za rączkę? Nie, związek to przede wszystkim rozmowa. Dopóki nie nauczysz się rozmawiać z drugą osobną (nie ważne czy to sąsiad czy recepcjonistka na siłowni) to nic z tego nie będzie. Nawet jeśli będziesz mieć 2 metry wzrostu , mięsnie jak Lewandowski i miliardy jak Elon Musk to dla kobiet będziesz jak duch. Co najwyżej będą się rumienić na twój widok, ale ty z powodu swojej nieśmiałości/fobii nie będziesz w stanie zrobić pierwszego kroku (ani drugiego czy piątego) to i tak będziesz w tym samym miejscu co teraz.
Ironia losu bo właśnie około 80% facetów na kursie tańca to goście, którzy chcą znaleźć dziewczynę. Nie, nie żartuję. Większość to te same simpy co na Tinderze, więc sytuacja podobna. Kobiety nie chcą chodzić w takie miejsca bo mają dosyć tego, że są co chwile nieudolnie podrywane przez jakiś dziwaków.
Poza tym nie jest problem tylko z kursami. Na siłowni to samo. Chodzę na "siłkę" dla relaksu i co jakiś czas widzę jak jakieś mieśniaki co to widać, że mieszkają na siłowni próbują nieudolnie poderwać dziewczynę z recepcji. Szczerze to jej współczuję, użerać się z takimi kadłubkami.
Lepiej poznawać dziewczyny przez znajomych. Wtedy jest najłatwiej. Może popytaj jakiś kolegów czy kuzynostwo czy nie znają jakiś dziewczyn, które byłby wolne i pasowałby do ciebie. Nie, to nie jest creepy pytać bliskich o swatanie Większość par tak się poznaje i jakoś nie widzę, żeby ktoś się z tego wyśmiewał.
Bo tak po części jest, stereotyp. Wzrost czy mięśnie to atrybuty mężczyzny, tak samo jak figura czy nogi u kobiet. To, że tobie nie przeszkadza, że dziewczyna byłaby wyższa od ciebie nie ma znaczenia, bo to ona jeszcze musi to zrozumieć a tutaj może być ciężko. Ale zobacz, że jest dużo par gdzie facet nie grzeszy wzrostem a mimo to są w związkach. Jakoś tego musieli dokonać. Prawda?
Znowu, nie oszukujmy się, jesteś dosyć niski jak na faceta. Jednak jeśli zbudujesz mięśnie, "ogarniesz" resztę życia (wykształcenie, zainteresowania, praca) i przełamiesz nieśmiałość (nawiązuje do tego, że nie umiesz powiedzieć nawet dzień dobry sąsiadowi) to jest spora szansa, że znajdziesz dziewczynę, której nie będzie przeszkadzać twój wzrost. Oczywiście pod warunkiem, że nie będziesz "emanował" tym, że jesteś niski i podchodząc do jakieś panny będziesz mówił na dzień dobry "Popatrz jaki jestem niski".
Sam wzrost nie jest czynnikiem decydującym, pomaga, ale to nie jest coś co determinuje to czy będziesz w stanie zbudować związek czy nie. Tak samo jak portfel. Pieniądze pomagają, ale nie powodują, że nagle kobiety będą wieszać ci się na szyji (znaczy będą, ale materialistki a zakładam, że nie jesteś nimi zainteresowany).
Oj oj, lepiej to zmień. NIE WOLNO budować swojej pewności siebie na podstawie innej osoby. Nie i już. Tak samo jak nie wolno uzależniać swojego szczęścia od innej osoby. To ty sam musisz być szczęśliwy sam ze sobą, tak samo pewność siebie musisz zbudować sam. Ok, posiadanie dziewczyny może podnieść pewność siebie faceta, ale nie może to być fundament.
Masz 22 lata a nie zauważyłem, żebyś coś pisał o studiach. Nie chcę nic mówić, ale to właśnie na studiach powstaje większość par. Oczywiście mam tu na myśli studia dzienne/stacjonarne na uczelni państwowej, na zaocznych/niestacjonarnych raczej się nie da (znaczy da się, ale trzeba mieć niezłego farta w życiu). Dlaczego nie studiujesz? A jeśli studiujesz to co takiego i dlaczego tam nie szukasz "tej jedynej"? Tak by było najprościej. Nie jestem jakoś mocno z wiarą, ale wydaje mi się, że są jakieś kółka katolickie na uczelniach czy coś w tym stylu.
Nie wiem czy to co napiszę w jakikolwiek sposób pomoże, ale może coś się przyda. Mnie to trochę pomogło i nawet zmotywowało do zmian.
Jak będziesz chciał pogadać na priv to możesz pisać śmiało
(14 Sty 2024, Nie 10:52)criss702 napisał(a): Korzystam z jednej aplikacji randkowej oraz ogłaszam się na grupach i profilach matrymonialnych - bez skutku.
Odpuść sobie portale randkowe. Serio. Przerabiałem to. Ilość facetów w porównaniu do ilości kobiet w takich miejscach jest 7:1, co oznacza, że na jedną kobietę przypada 7 facetów i niestety musisz wyjść założenia, że ci faceci są lepsi od ciebie. Nie tylko wyżsi, ale i bogatsi czy bardziej przebojowi. I nie oszukujmy się, skoro kobieta ma wybór: niski, biedny i nieśmiały vs wysoki, bogaty i przebojowy to raczej wybierze tego drugiego. Dodaj do tego fakt tzw. simpów, czyli facetów, którzy piszą do każdej kobiety (nieważne jakiej) i zalewają ją wiadomościami. Efekt? Przeciętna kobieta dostaje tyle wiadomości, że szanse że odpowie Tobie są niskie.
Sam miałem konto na Tinderze. Potem usuwałem i znowu zakładałem i tak kilka razy. Bez rezultatu.
Inna sprawa, że tym portalom na rękę jest to, że jesteś samotny. Dla nich (czyli dla portali randkowych) zbudowanie stałego związku to strzał w kolano bo będąc w stałym związku nie będziesz korzystał z tych portali a więc i nie będziesz generował zysku dla nich. Poczytaj sobie o algorytmach Tindera i tym jak zmusza do tego, żeby kupować płatne subskrypcje.
(14 Sty 2024, Nie 10:52)criss702 napisał(a): Być może w znalezieniu partnerki nie pomaga mi mój światopogląd. Jestem wierzącym, praktykującym, zdecydowanie konserwatywnym mężczyzną, a w dzisiejszych czasach zdecydowanie więcej jest ateistek i lewicowo-liberalnych kobiet niż kiedykolwiek wcześniej.
Szczerze mówiąc, nie wiem nawet gdzie miałbym szukać partnerki, która podzielałaby moje wartości. Jestem w internetowych miejscach dla katolików, ale tam większość to 30-40 latkowie.
Oj, czyli jak rozumiem wiara jest dla Ciebie bardzo ważna? Cóż, powiedzmy to sobie wprost - nasze rówieśniczki nie są zbyt religijne. Kościół dla młodych ludzi praktycznie nie istnieje, ilość "młodych" w kościele na mszy raczej nie jest zbyt duża i nie wygląda na to, żeby się to zmieniło co powoduje, że młodych, wolnych dziewczyn które są wierzące jest bardzo, bardzo mało. Jak sam zauważyłeś internetowi katolicy to głównie osoby starsze od ciebie o ponad 10 lat, więc znajomości wielkich z nimi nie zbudujesz, nie mówiąc o szukaniu dziewczyny.
Jeśli wiara naprawdę jest dla ciebie aż tak ważna to musisz "uderzać" do miejsc w których przesiadują młode katoliczki - oazy kościele, chór, pielgrzymki. Większe prawdopodobieństwo, że spotkasz katoliczkę na oazie kościelnej niż na imprezie w klubie.
(14 Sty 2024, Nie 16:53)criss702 napisał(a): Co do kursów językowych, szkół tańca, oaz, czy innych takich społeczności - to nie moja bajka. Ja mam problem by wydusić z siebie "dzień dobry" mijając sąsiada na klatce, a co dopiero sam z siebie zagadywać ludzi na żywo
To jak Ty chcesz znaleźć dziewczynę skoro ciebie przerasta zwykłe dzień dobry? Myślisz, że związek to tylko chodzenie na mszę i ewentualnie trzymanie się za rączkę? Nie, związek to przede wszystkim rozmowa. Dopóki nie nauczysz się rozmawiać z drugą osobną (nie ważne czy to sąsiad czy recepcjonistka na siłowni) to nic z tego nie będzie. Nawet jeśli będziesz mieć 2 metry wzrostu , mięsnie jak Lewandowski i miliardy jak Elon Musk to dla kobiet będziesz jak duch. Co najwyżej będą się rumienić na twój widok, ale ty z powodu swojej nieśmiałości/fobii nie będziesz w stanie zrobić pierwszego kroku (ani drugiego czy piątego) to i tak będziesz w tym samym miejscu co teraz.
(14 Sty 2024, Nie 16:53)criss702 napisał(a): Poza tym zapisywanie się do jakichkolwiek szkół mija się chyba z celem. Tam idą ludzie, którzy rzeczywiście chcą się czegoś nauczyć, a nie po to, by znaleźć partnera.
Ironia losu bo właśnie około 80% facetów na kursie tańca to goście, którzy chcą znaleźć dziewczynę. Nie, nie żartuję. Większość to te same simpy co na Tinderze, więc sytuacja podobna. Kobiety nie chcą chodzić w takie miejsca bo mają dosyć tego, że są co chwile nieudolnie podrywane przez jakiś dziwaków.
Poza tym nie jest problem tylko z kursami. Na siłowni to samo. Chodzę na "siłkę" dla relaksu i co jakiś czas widzę jak jakieś mieśniaki co to widać, że mieszkają na siłowni próbują nieudolnie poderwać dziewczynę z recepcji. Szczerze to jej współczuję, użerać się z takimi kadłubkami.
Lepiej poznawać dziewczyny przez znajomych. Wtedy jest najłatwiej. Może popytaj jakiś kolegów czy kuzynostwo czy nie znają jakiś dziewczyn, które byłby wolne i pasowałby do ciebie. Nie, to nie jest creepy pytać bliskich o swatanie Większość par tak się poznaje i jakoś nie widzę, żeby ktoś się z tego wyśmiewał.
(14 Sty 2024, Nie 13:24)criss702 napisał(a): Nie lubię gdy ktoś mówi "nadal jest cała masa niższych od Ciebie", ponieważ utwierdza mnie to w przekonaniu, że społeczeństwo postrzega związki tylko przez pryzmat stereotypu, że musi być wyłącznie tak: wyższy on, niższa ona. Dlaczego nie może być na odwrót? Tak jak wspominałem, mi nie przeszkadzają wyższe ode mnie partnerki. Może to dlatego, że jestem do tego przyzwyczajony - przeciętna polka jest ode mnie wyższa o te kilka centymetrów.
Bo tak po części jest, stereotyp. Wzrost czy mięśnie to atrybuty mężczyzny, tak samo jak figura czy nogi u kobiet. To, że tobie nie przeszkadza, że dziewczyna byłaby wyższa od ciebie nie ma znaczenia, bo to ona jeszcze musi to zrozumieć a tutaj może być ciężko. Ale zobacz, że jest dużo par gdzie facet nie grzeszy wzrostem a mimo to są w związkach. Jakoś tego musieli dokonać. Prawda?
Znowu, nie oszukujmy się, jesteś dosyć niski jak na faceta. Jednak jeśli zbudujesz mięśnie, "ogarniesz" resztę życia (wykształcenie, zainteresowania, praca) i przełamiesz nieśmiałość (nawiązuje do tego, że nie umiesz powiedzieć nawet dzień dobry sąsiadowi) to jest spora szansa, że znajdziesz dziewczynę, której nie będzie przeszkadzać twój wzrost. Oczywiście pod warunkiem, że nie będziesz "emanował" tym, że jesteś niski i podchodząc do jakieś panny będziesz mówił na dzień dobry "Popatrz jaki jestem niski".
Sam wzrost nie jest czynnikiem decydującym, pomaga, ale to nie jest coś co determinuje to czy będziesz w stanie zbudować związek czy nie. Tak samo jak portfel. Pieniądze pomagają, ale nie powodują, że nagle kobiety będą wieszać ci się na szyji (znaczy będą, ale materialistki a zakładam, że nie jesteś nimi zainteresowany).
(14 Sty 2024, Nie 17:14)criss702 napisał(a): Z doświadczenia wiem, że tą pewność siebie budują we mnie właśnie spotkania z kobietami
Oj oj, lepiej to zmień. NIE WOLNO budować swojej pewności siebie na podstawie innej osoby. Nie i już. Tak samo jak nie wolno uzależniać swojego szczęścia od innej osoby. To ty sam musisz być szczęśliwy sam ze sobą, tak samo pewność siebie musisz zbudować sam. Ok, posiadanie dziewczyny może podnieść pewność siebie faceta, ale nie może to być fundament.
Masz 22 lata a nie zauważyłem, żebyś coś pisał o studiach. Nie chcę nic mówić, ale to właśnie na studiach powstaje większość par. Oczywiście mam tu na myśli studia dzienne/stacjonarne na uczelni państwowej, na zaocznych/niestacjonarnych raczej się nie da (znaczy da się, ale trzeba mieć niezłego farta w życiu). Dlaczego nie studiujesz? A jeśli studiujesz to co takiego i dlaczego tam nie szukasz "tej jedynej"? Tak by było najprościej. Nie jestem jakoś mocno z wiarą, ale wydaje mi się, że są jakieś kółka katolickie na uczelniach czy coś w tym stylu.