16 Lis 2022, Śro 15:08, PID: 863236
Ja dla odmiany jestem bardzo rozmowny i gęba mi się nie zamyka. Nawet na pierwszym spotkaniu jak już minie kilkanaście minut i czuję że są "podobne wibracje" to rozmowa sama idzie. Nawet jeśli ktoś jest dość małomówny to potrafię co nieco z niego wykrzesać. Ale niestety wcale nie sprawia to, że każda osoba z którą się umowie rzuca mi się na szyję. Z drugiej strony mam silne przeświadczenie, że gdybym umawiał się z tymi chociaż 5-10 dziewczynami rocznie już dawno bym sobie kogoś znalazł. Inna sprawa że też nie jestem ekspertem w utrzymywaniu relacji na dłużej, choć ma na to też duży wpływ czy druga strona też chcę to utrzymać. Jeśli że wszystkim muszę wychodzić sam, a jeśli nie odzywam się jakiś czas to tak jakbym przestał istnieć, to trudno utrzymać jakąkolwiek znajomość. Porównuję to do relacji że swoim dobrym wieloletnim kumplem, gdzie też były okresy gorsze i lepsze, ale jak się nie odzywam przez powiedzmy tydzień bo np. mam doła i mam schować się przed całym światem, to zawsze przyśle choćby krotkiego sms czy wszystko u mnie wporządku. Dzięki temu wiem że nie jestem dla niego obojętny, a gdybym cały kontakt musiał utrzymywać sam to długo by ta znajomość nie przetrwała. Do tanga trzeba dwojga i myślę że to jest powodem problemów z utrzymaniem znajomości przez wielu fobików. Po prostu nie robimy tak dobrego wrażenia na innych ludziach, nie dostajemy więc "pozytywnego feedbacku" i stąd te znajomości szybko się wykruszają. Mogę niemal zagwarantować ze gdyby trafiła się odpowiednią osoba, to znajomość "sama pójdzie". Chyba że mówimy o ekstremalnych przypadkach, typu że dziewczyna się do was odzywa i sama próbuje wyciągnąć na jakieś spotkanie, a wy się obawiacie i ociągacie długo, wtedy każdy może się zniechęcić. Ale zakładam że główny problem polega jednak na tym, że nie potrafimy pociągnąć dalej znajomości mimo swoich najszczerszych chęci i gotowości do poświęcania czasu i energii.