01 Sty 2022, Sob 15:15, PID: 852246
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01 Sty 2022, Sob 15:29 przez abcd.)
Mike, wychodzę z założenia , że w związku każdy daje siebie, a nie bierze, czyli ukochana jest dla ukochanego, a ukochany dla ukochanej. Widzę to tak między innymi, że jeżeli daję znać umiłowanej, że nie daję rady przez to i przez to, i proszę czy mogłaby przynajmniej postarać się coś z tym zrobić (zawsze deklarując wsparcie, gdy nie będzie chciała sama i oczywiście z poszanowaniem jej osoby i stałych cech) to nawet jak się nie uda, to już jest grunt pod miłość. Wydaje mi się że nie ma miłości bez obumierania dla drugiego. (tyko pewnie dosyć trudno, gdy jeden człowiek już na początku znajomości ma dużo życia, a w drugim tylko szczątki.)