29 Paź 2021, Pią 14:39, PID: 849746
Siemka, ja chodzę na psychodynamiczną już od 10 miesięcy. Ja zauważyłem zmiany w sobie ale nie są one przyjemne. Na początku pozwoliłem sobie poczuć smutek na terapii czyli też przy innej osobie gdzie zawsze takie emocje starałem się ukrywać i zamrażać zresztą często skutecznie. Myślę, że przez takie i podobne mechanizmy później w innych sytuacjach emocje szukają ujścia i objawiają się pod postacią lęku i strach.
Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że ta terapia będzie miała taki przebieg . Raczej myślałem, że albo nic się nie będzie ze mną działo albo będę systematycznie stopniowo czuł się lepiej. Na razie czuję się tak jak bym zdrapał strupka. Jestem strasznie wrażliwy (przewrażliwiony?) bo mogę się czuć bardzo dobrze a następnego dnia byle głupia sprawa wprowadza mnie w tygodniowy smutek albo w+.
Na razie biorę to wszystko za dobry znak bo zmiany przeważnie nie przychodzą łatwo. Jeszcze wczoraj nie odpisał bym na tego posta ale odbyłem rozmowę z kolegą która wprowadziła mnie w lepszy nastrój. Wyjaśniłem problem i cyk.... wszystko gra. Trochę mnie to denerwuje ale jak ujowo się czuję to daje nadzieję, że niedługo minie.
Oczywiście nie mam pewności, że wszystko zmierza w dobrym kierunku ale po prostu wolę tak myśleć bo tak jest mi łatwiej. Wiem też, że nie wszystko na wszystkich tak samo działa więc nie wiem czy Twoja terapia idzie we właściwym kierunku ale na Twoim miejscu powiedział bym o wszystkim terapeucie. O wątpliwościach i słuszności terapii dzięki temu może coś drgnie.? No chyba, że już to zrobiłeś.
Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że ta terapia będzie miała taki przebieg . Raczej myślałem, że albo nic się nie będzie ze mną działo albo będę systematycznie stopniowo czuł się lepiej. Na razie czuję się tak jak bym zdrapał strupka. Jestem strasznie wrażliwy (przewrażliwiony?) bo mogę się czuć bardzo dobrze a następnego dnia byle głupia sprawa wprowadza mnie w tygodniowy smutek albo w+.
Na razie biorę to wszystko za dobry znak bo zmiany przeważnie nie przychodzą łatwo. Jeszcze wczoraj nie odpisał bym na tego posta ale odbyłem rozmowę z kolegą która wprowadziła mnie w lepszy nastrój. Wyjaśniłem problem i cyk.... wszystko gra. Trochę mnie to denerwuje ale jak ujowo się czuję to daje nadzieję, że niedługo minie.
Oczywiście nie mam pewności, że wszystko zmierza w dobrym kierunku ale po prostu wolę tak myśleć bo tak jest mi łatwiej. Wiem też, że nie wszystko na wszystkich tak samo działa więc nie wiem czy Twoja terapia idzie we właściwym kierunku ale na Twoim miejscu powiedział bym o wszystkim terapeucie. O wątpliwościach i słuszności terapii dzięki temu może coś drgnie.? No chyba, że już to zrobiłeś.