27 Sie 2021, Pią 3:23, PID: 847550
Goddamn dobrze rozumiem o czym piszesz. W malych miejscowościach wszyscy się na siebie patrzą i to nie są takie chwilowe spojrzenia tylko wpatrywanie się. Jak pare miesięcy temuspacerowałam z moim mężem to wpatrywali się w nas ludzie jadący samochodami. I to nie ja zauważyłam tylko mój mąż. On nie pochodzi z małej miejscowości i takie zeyczaje są dla niego dziwne. Ja pochodze z malej miejscowosci i przez jakis czas mieszkalam w innej. Tam było gorzej, bo byłam nowa i nie chciałam się integrować. Dla mnie nie było to do niczego potrzebne. Ludzie sie we mnie wpatrywali i czasami jeszcze jakoś komentowali. Najdziwniejszy zwyczaj w takich malych miejscowościach to taki, ze do każego trzeba mówić dzień dobry. Nieważne czy się kogoś zna czy widzi sie pierwszy raz. Wiadomo że po jakims czasie z widzenia zna sie wszystkich, ale czy to znaczy że mam każdego witać? Dla mnie to było idiotyczne, ale po jakimś czasie mówiłam to dzień dobry. Teraz nigdy wiecej nie chciałabym mieszkac na wsi. Czasami odwiedzam tylko moja rodzinna wies i to wystarczy. W miastach, tych większych, bo w małych też ludzie sie sobie mocno przyglądają, mijanie się wygląda inaczej. Chociaż do niedawna to też był dla mnie duży problem. Nie wiedziałam czy patrzec w dół czy sie rozglądać na boki czy patrzeć na przechodzących ludzi. Teraz też troche sie stresuje kiedy ktoś idzie z naprzeciwka, ale dużo mniej niż przedtem. Juz nie mam takich myśli, ze ludzie, których mijam napewno myślą, że coś ze mna nie porzadku. I myśle tak jak pare osob wczesniej pisala, ze jesli my sie komus przyglądamy to ta osoba też na nas patrzy, bo sie czuje czy ktoś na nas patrzy czy nie. Czasami na kogoś spojrze krótko wtedy też zawsze ta osoba spojrzy na mnie, ale to są takie przelotne spojrzenia. Myśle ze taki sposób mijania ludzi jest w porządku. Chociaż tak jak pisałam dalej odczuwam lekki stres.