24 Sty 2021, Nie 7:56, PID: 835765
Znam angielski na poziomie C1(certyfikat zrobię... Kiedyś). Mówię płynnie i umiem się dogadać, ale moja wymowa jest tra-gi-czna. Już pomijając fakt, że ustawicznie mieszam wymowę amerykańską i brytyjską, to mój akcent błyskawicznie zdradza, że nie jestem nativem. Wstydzę się tego i pomimo ćwiczeń z Jutuba, nadal nie widzę zbytniego progresu.
Badania do pracy dyplomowej realizowałam pod okiem pewnego Kanadyjczyka. Szkoda tylko, że promotor mi nie powiedział, że jego asystent po polsku umie tylko przeklinać i zamówić piwo . W pierwszej chwili był szok, no ale dogadaliśmy się. Mieliśmy umowę, że miał poprawiać moją wymowę, gdybym powiedziała coś dramatycznie źle. Uważam, że przez grzeczność robił to zbyt rzadko. Inna sprawa, że ja kompletnie nie mam słuchu muzycznego, więc może stąd część problemów z wymową.
Innym doświadczeniem, które mi pomogło, okazała się praca w korporacji. Szef to Francuz, regularnie przyjeżdżają goście (zwykle Hindusi), obecnie jestem wciągana w Teamsy z innymi ludźmi z centrali - a oni wszyscy mówią po angielsku. Więcej - żaden nie mówi jak native speaker. Podczas audytów czy spotkań z dyrektorem każdy gada, jak umie i nikt się nie śmieje. Na ich tle wcale nie wypadam tak źle, a skoro dyrektor może gadać z akcentem francuskim, to ja mogę z polskim
Co ciekawe, mniej się wstydziłam mówić po niemiecku, a uczyłam się tego języka tylko przez trzy lata w liceum. Nie miałam niestety zbyt wielu okazji go użyć w praktyce. Może z raz w Chorwacji, gdzie właściciel lepiej mówił po niemiecku niż angielsku. Obecnie ten język tak zaniedbałam, że z B1 spadłam do "umiem policzyć do dziesięciu i się przedstawić".
Badania do pracy dyplomowej realizowałam pod okiem pewnego Kanadyjczyka. Szkoda tylko, że promotor mi nie powiedział, że jego asystent po polsku umie tylko przeklinać i zamówić piwo . W pierwszej chwili był szok, no ale dogadaliśmy się. Mieliśmy umowę, że miał poprawiać moją wymowę, gdybym powiedziała coś dramatycznie źle. Uważam, że przez grzeczność robił to zbyt rzadko. Inna sprawa, że ja kompletnie nie mam słuchu muzycznego, więc może stąd część problemów z wymową.
Innym doświadczeniem, które mi pomogło, okazała się praca w korporacji. Szef to Francuz, regularnie przyjeżdżają goście (zwykle Hindusi), obecnie jestem wciągana w Teamsy z innymi ludźmi z centrali - a oni wszyscy mówią po angielsku. Więcej - żaden nie mówi jak native speaker. Podczas audytów czy spotkań z dyrektorem każdy gada, jak umie i nikt się nie śmieje. Na ich tle wcale nie wypadam tak źle, a skoro dyrektor może gadać z akcentem francuskim, to ja mogę z polskim
Co ciekawe, mniej się wstydziłam mówić po niemiecku, a uczyłam się tego języka tylko przez trzy lata w liceum. Nie miałam niestety zbyt wielu okazji go użyć w praktyce. Może z raz w Chorwacji, gdzie właściciel lepiej mówił po niemiecku niż angielsku. Obecnie ten język tak zaniedbałam, że z B1 spadłam do "umiem policzyć do dziesięciu i się przedstawić".