18 Paź 2020, Nie 6:51, PID: 830382
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18 Paź 2020, Nie 6:53 przez czerczesow.
Powód edycji: dopisanie kilku słów
)
Napiszę tutaj, bo nie chcę tworzyć nowego tematu, który zaraz padnie.
Na ten moment nie ma przyjaciół, a znajomych w zasadzi tylko takich na cześć. Mam pomysł, żeby odnowić moją pasję, albo raczej w końcu się nią zająć, a nie tylko oglądać w TV, lecz koronawirus "trochę" pokrzyżował moje plany. W sumie to może nawet mógłbym dzisiaj jechać i w związku z tą sprawą kogoś poznać, ale nie chcę kusić losu. Pracuje jednak na czarno i jak wyląduje na kwarantannie będzie to dla mnie koniec dochodów.
Wracając do rzeczy. Przez jakieś trzy miesiące nawiązałem intensywny, ale nieco dziwny kontakt z obcą kobietą. Jest ode mnie kilkanaście lat starsza, ma męża itd. więc nie była to znajomość o erotycznym podtekście. Łączyły nas problemy, w dzieciństwie, problemy z uzależnieniem (moim osobistym, jej rodzinnym). W sumie od słowo do słowo na z PW na innym forum wylądowaliśmy na whatsappie którego zainstalowałem specjalnie na tę okazję. Fajnie nam się gadało, czasami prawie cały dzień. W końcu zaczęliśmy rozmawiać przez telefon, jedna z pierwszy rozmów trwała nawet ponad dwie godziny. W sumie wiele godzin spędziłem z telefonem przy uchu.
Z czasem zaczęło coś się psuć w tel relacji. Ona nazywała mnie przyjacielem, pytała czy chciałbym by to była przyjazn na lata. Dla mnie to dziwne, bo nigdy się nie widzieliśmy, z racji miejsca jej zamieszkania. Mieszka bardzo daleko od Polski. Nie pomogły chyba też jakieś upominki jakie mi przysyłała. Z jednej strony to miłe, z drugiej takie jakby zobowiązujące. Ja Ci co przysyłam, to musisz ze mną gadać. Charaktery nasze też były jednak zupełnie inne. Ona osoba otwarta, towarzyska, nie mająca problemów ze spędzaniem wakacji z osobami pierwszy raz widzianymi na oczy. U mnie to jednak trochę inaczej. Różnica "uczuciowa" też namacalna. Ona jak to kobieta, lubiła słyszeć to i owa, ja nie lubię pewnych rzeczy powtarzać. Jak kogoś lubię i jest dla mnie ważny to wyrażam to swoim zachowaniem, a nie mówieniem. Powiedzieć można wszystko.
W efekcie coraz częstszych sprzeczek, małych kłótni kontakt się urwał. Oboje tego chcieliśmy. Wczoraj do mnie napisała, że tęskni, wcześniej dzwoniła. Nie odebrałem i nie odpisuje. Nie wiem w sumie po co to piszę. Może nie mam tego komu powiedzieć. Tak, oprócz terapeutki nie mam.
Była to moja pierwsza, taka bliższa od lat znajomość niealkoholowa. Trochę dziwna i wydaje mi się, że nieco za bliska z jej inicjatywy. A może to ja jako osobnik społecznie odizolowany tak to postrzegam? Ciężko ocenić. Nie chcę jej jednak wznawiać z kilku powodów. Tak chyba będzie lepiej, nie czuję jakiejś wielkiej potrzeby powrotu do naszych rozmów. Faktem jest, że nowych ludzi jest cholernie trudno poznać. Niby mieszkam w dużym mieście, staram się, ale nie wychodzi. Teraz jeszcze to zamykanie wszystkie, maski itd. To nie sprzyja.
Ciekawe, czy kiedyś uda mi się zmienić taki stan rzeczy, i mieć kogoś znajomego do odezwania się tu, na miejscu, czy do pójścia do kina, czy na rower.
Na ten moment nie ma przyjaciół, a znajomych w zasadzi tylko takich na cześć. Mam pomysł, żeby odnowić moją pasję, albo raczej w końcu się nią zająć, a nie tylko oglądać w TV, lecz koronawirus "trochę" pokrzyżował moje plany. W sumie to może nawet mógłbym dzisiaj jechać i w związku z tą sprawą kogoś poznać, ale nie chcę kusić losu. Pracuje jednak na czarno i jak wyląduje na kwarantannie będzie to dla mnie koniec dochodów.
Wracając do rzeczy. Przez jakieś trzy miesiące nawiązałem intensywny, ale nieco dziwny kontakt z obcą kobietą. Jest ode mnie kilkanaście lat starsza, ma męża itd. więc nie była to znajomość o erotycznym podtekście. Łączyły nas problemy, w dzieciństwie, problemy z uzależnieniem (moim osobistym, jej rodzinnym). W sumie od słowo do słowo na z PW na innym forum wylądowaliśmy na whatsappie którego zainstalowałem specjalnie na tę okazję. Fajnie nam się gadało, czasami prawie cały dzień. W końcu zaczęliśmy rozmawiać przez telefon, jedna z pierwszy rozmów trwała nawet ponad dwie godziny. W sumie wiele godzin spędziłem z telefonem przy uchu.
Z czasem zaczęło coś się psuć w tel relacji. Ona nazywała mnie przyjacielem, pytała czy chciałbym by to była przyjazn na lata. Dla mnie to dziwne, bo nigdy się nie widzieliśmy, z racji miejsca jej zamieszkania. Mieszka bardzo daleko od Polski. Nie pomogły chyba też jakieś upominki jakie mi przysyłała. Z jednej strony to miłe, z drugiej takie jakby zobowiązujące. Ja Ci co przysyłam, to musisz ze mną gadać. Charaktery nasze też były jednak zupełnie inne. Ona osoba otwarta, towarzyska, nie mająca problemów ze spędzaniem wakacji z osobami pierwszy raz widzianymi na oczy. U mnie to jednak trochę inaczej. Różnica "uczuciowa" też namacalna. Ona jak to kobieta, lubiła słyszeć to i owa, ja nie lubię pewnych rzeczy powtarzać. Jak kogoś lubię i jest dla mnie ważny to wyrażam to swoim zachowaniem, a nie mówieniem. Powiedzieć można wszystko.
W efekcie coraz częstszych sprzeczek, małych kłótni kontakt się urwał. Oboje tego chcieliśmy. Wczoraj do mnie napisała, że tęskni, wcześniej dzwoniła. Nie odebrałem i nie odpisuje. Nie wiem w sumie po co to piszę. Może nie mam tego komu powiedzieć. Tak, oprócz terapeutki nie mam.
Była to moja pierwsza, taka bliższa od lat znajomość niealkoholowa. Trochę dziwna i wydaje mi się, że nieco za bliska z jej inicjatywy. A może to ja jako osobnik społecznie odizolowany tak to postrzegam? Ciężko ocenić. Nie chcę jej jednak wznawiać z kilku powodów. Tak chyba będzie lepiej, nie czuję jakiejś wielkiej potrzeby powrotu do naszych rozmów. Faktem jest, że nowych ludzi jest cholernie trudno poznać. Niby mieszkam w dużym mieście, staram się, ale nie wychodzi. Teraz jeszcze to zamykanie wszystkie, maski itd. To nie sprzyja.
Ciekawe, czy kiedyś uda mi się zmienić taki stan rzeczy, i mieć kogoś znajomego do odezwania się tu, na miejscu, czy do pójścia do kina, czy na rower.