16 Sie 2020, Nie 20:10, PID: 826225
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16 Sie 2020, Nie 20:13 przez fafkulec.)
Zaczynając też bałem się własnego cienia. Nic samemu, tylko liczyć, że ktoś się ulituje, pomoże, podpowie.
Wygodne, ale prędzej czy później przyjdzie taki moment, że trzeba zacząć polegać na sobie.
Szef(owa) też człowiek, ma pod sobą kila(dziesiąt) osób, chodzić za każdym i tłumaczyć indywidualnie to trochę słabo.
Fajnie by było, ale rzeczywistość wygląda zdziebko inaczej.
Niestety my fobiści postrzegamy świat inaczej(na dodatek każdy z innego powodu), a kierownictwo to nie terapeuci.
Akurat w tym przypadku nie szukałbym złośliwości.
Mnie np. w pierwszej pracy cieć zamknął na hali, wszyscy pracowali do 16, a ja rodzynek do 17.
Ochroniarz - jak na krajowe warunki przystało, dobrze koło 60tki - rutynowo pozamykał wszystko i pogasił światła (grudzień).
Przyparty do muru, trzeba było dzwonić do wszystkich świętych po namiary na ciecia.
Nikt nie miał pretensji, różne sytuacje się zdażają.
Wygodne, ale prędzej czy później przyjdzie taki moment, że trzeba zacząć polegać na sobie.
Szef(owa) też człowiek, ma pod sobą kila(dziesiąt) osób, chodzić za każdym i tłumaczyć indywidualnie to trochę słabo.
Fajnie by było, ale rzeczywistość wygląda zdziebko inaczej.
Niestety my fobiści postrzegamy świat inaczej(na dodatek każdy z innego powodu), a kierownictwo to nie terapeuci.
Akurat w tym przypadku nie szukałbym złośliwości.
Mnie np. w pierwszej pracy cieć zamknął na hali, wszyscy pracowali do 16, a ja rodzynek do 17.
Ochroniarz - jak na krajowe warunki przystało, dobrze koło 60tki - rutynowo pozamykał wszystko i pogasił światła (grudzień).
Przyparty do muru, trzeba było dzwonić do wszystkich świętych po namiary na ciecia.
Nikt nie miał pretensji, różne sytuacje się zdażają.