31 Mar 2020, Wto 0:01, PID: 818442
Powiem ci szczerze, że Ja miałam coś takiego w trzeciej klasie gimnazjum. Nie miałam tak naprawdę nikogo, ale dałam radę. Chyba myśl, że zaraz to się skończy trzymała mnie przy zdrowych zmysłach. Też byłam kiedyś okropnie zamkniętą osobą, odzywałam się do wybranych ludzi. Trudno wytłumaczyć ten lęk, jaki we mnie wtedy siedział. Źle zrobiłam zadając się z nieodpowiednimi osobami, które później po dwóch latach znajomości wybrały imprezy oraz w ich mniemaniu lepsze towarzystwo. Tak zostałam na lodzie. W liceum miałam 2 koleżanki, rzadko wychodziłam, bardzo się przez to męczyłam. Moim ratunkiem była siostra na studiach, która często mnie do siebie zapraszała, ale dalej miałam niskie poczucie własnej wartości. Co mogę ci doradzić? Posłuchaj. Wyjazd na studia uświadomił mi, że tak naprawdę miałam dość towarzystwa, które pochodziło z moich stron. Potrzebowałam nowych ludzi, nowych bodźców... i tak zaczęłam przełamywać własne bariery. Owszem, nadal trzymają mnie niektóre lęki, ale staram się z nimi walczyć. Ale to jak człowiek przez zmianę środowiska może odżyć... mam przyjaciół, na których mogę liczyć, wspomnienia oraz zbudowałam własne poczucie wartości. Stąd moja rada! Nie zamykaj się na towarzystwo szkolne, oaza to żaden wstyd, tam są ludzie tacy jak ty. Ja bym spróbowała. Sam mówisz, że masz 18 lat, zacznij szukać dorywczej pracy na wakacje już w maju/czerwcu. Zobaczysz, że będziesz miał własne oszczędności, a co za tym idzie - zainwestujesz w siebie! Pamiętaj, że jesteś wartościowy i broń boże nie daj sobie wmówić, że tak nie jest. To jest wierutna bzdura!