27 Sie 2019, Wto 17:13, PID: 803520
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28 Sie 2019, Śro 8:06 przez argo.)
odkopuję, bo minęło kilka miesięcy i już znowu wszystko zepsułam :^) no może nie do końca zepsułam, ale na pewno się nie popisałam.
- cały! czas! jestem! spięta! cały czas. mimo, że mamy rozbieżne godziny pracy i się głównie mijamy to jestem spięta nawet jak nie ma jej w domu, bo przecież w każdej chwili może wrócić, nie znam jej grafiku. złapałam się na tym, że jak przychodzę z pracy i jej nie ma to od razu zamieniam się w detektywa i szukam poszlak, które wskazują na to czy jest w pracy czy tylko wyszła na chwilę.
- a jak obie jesteśmy w domu to nie wiem co mam ze sobą zrobić nawet jak każda zajmuje się swoimi sprawami. no bo ona może w każdej chwili wstać do łazienki, a wtedy musi przejść obok mojego pokoju. w głowie mam tylko natłok durnych pytań: co robić? jak siedzieć? jak leżeć? jak żyć? czy jedzenie jajek na miękko jest dziwne? czy jak zobaczy moją piżamę to pomyśli, że jestem dziecinna i do niczego się nie nadaję? odpowiedzi na pytania na razie brak.
- jest mi tak okropnie wstyd za każdym razem jak z nią rozmawiam albo jak na mnie patrzy albo jak żyję w jej obecności. wstydzę się tego jak wyglądam, co mówię, co robię, co jem, czego nie jem, wszystkiego się straszliwie wstydzę.
- ostatnio co tydzień uciekam do rodziców na weekend i tego też się wstydzę.
- bardzo szybko powstało Konundrum Zamykania Drzwi. ja lubię siedzieć przy zamkniętych drzwiach, po prostu lepiej się czuję jak na pewno nikt na mnie nie patrzy. ona z kolei zamyka drzwi dopiero późno w nocy jak kładzie się spać. chcąc nie chcąc zmuszam się, żeby w dzień drzwi mieć otwarte, żeby nie pomyślała, że jestem totalnie aspołeczna albo że jej nie lubię. ale wieczorem to już nie mogę wytrzymać i jak tylko wezmę prysznic muszę mieć trochę czasu, żeby się w końcu zrelaksować i oddać goblińskim rozrywkom takim jak leżenie do góry brzuchem, zgaszone światło, netflix, chrupsy, płacz, granie, maseczki, świeczki zapachowe i tym podobne. a przy otwartych drzwiach nie potrafię. i wychodzi tak, że ok. 20 się zamykam u siebie. nie wiem czy to wygląda niegrzecznie z zewnątrz, czy to może ją urazić??
- najbardziej mnie dołuje, że nawet jak się staram (patrząc na to, co było ostatnim razem jak z kimś mieszkałam, to zachowuję się dużo lepiej) to i tak jestem daleko w tyle za wszystkimi. dla mnie dużym wysiłkiem jest zwykły small talk jak się mijamy w kuchni (ostatnio pierwsza zagadałam coś tam o urlopie, duży sukces), a i tak wypada to niezręcznie z mojej strony i może być odebrane jako dziwne.
- nawet nie piszę o swoim zachowaniu jak przychodzą do niej goście, bo to jest wstyd i hańba po prostu.